Jennifer Aniston „zrobi niemal wszystko”, aby wyglądać młodo mimo upływu lat. Aktorka zdecydowała się na nietypową kurację
Jennifer Aniston bywa uważana za przystępną dziewczynę z sąsiedztwa albo – wręcz przeciwnie – uprzywilejowane „nepo baby”. Niezależnie od opinii, jaką wyrobiłyśmy sobie o aktorce, trzeba przyznać, że w ostatnich wyznaniach gwiazdy wiele fanek może przejrzeć się jak w lustrze.
W tym artykule:
Kontrowersje wokół Jennifer Aniston
Jennifer Aniston do tej pory kojarzona jest z sitcomem „Przyjaciele”. Rola rozrywkowej kelnerki Rachel Green przyniosła jej sławę i tytuł trendsetterki, ale także (ku niezadowoleniu samej zainteresowanej) na długie lata sprecyzowała aktorskie emploi. Chociaż w przeszłości narzekała na brak angaży w ambitnych produkcjach, dzięki którym mogłaby zawalczyć o najważniejsze nagrody, z sentymentem wspomina czas spędzony na planie komediowego serialu. Wystarczy wspomnieć, że w szafie gwiazdy nadal wisi kwiecista sukienka Moniki Geller!
Choć ta wiadomość wywoła u widzów gromkie zachwyty, 54-latka nie zawsze budzi pozytywne emocje. W ferworze dyskusji o rodzinnych powiązaniach w Hollywood nadepnęła kinomanom na odcisk, twierdząc, że media społecznościowe zniszczyły branżę kreatywną. „Możesz wybić się na TikToku, na YouTubie i Instagramie. Można powiedzieć, że to obniża rangę zawodu aktora” – narzekała w rozmowie z Variety. Internauci odpowiedzieli, że social media dały szansę osobom bez koneksji. Córce dwójki aktorów zarzucono, że wspięła się na szczyt dzięki znajomościom i pieniądzom, a teraz nie chce dzielić się swoim przywilejem.
Mimo wpadek Jennifer Aniston zawsze odzyskuje utraconą sympatię. Ze szczerością zwierza się z trudnych momentów i przypomina, że niezależnie od stanu konta i liczby obserwatorów na Instagramie, życie może przytłoczyć każdego z nas. W zeszłym roku otwarcie opowiedziała o bezskutecznych staraniach o dziecko, z czym utożsamiło się mnóstwo kobiet. „Podejmowałam próby zajścia w ciążę [...] To było naprawdę ciężkie. Próbowałam zabiegu in vitro, piłam chińskie herbaty. Wkładałam w to wszystkie siły” – tłumaczyła na łamach Allure. „Zgodnie z narracją medialną byłam po prostu samolubna. Zależało mi na karierze. Nie daj Boże, aby kobieta odnosiła sukcesy i nie miała dziecka. Mówiono, że mąż mnie zostawił przez moją niechęć do posiadania dzieci. To były absolutne kłamstwa. W tej chwili nie mam nic do ukrycia”.
Jennifer Aniston „zrobi niemal wszystko”, aby wyglądać młodo
Aktorka nie chce również udawać, że jej nieprzemijająca uroda jest kwestią dobrych genów i starannie skomponowanej diety. Chyba wszystkie zgadzamy się, że korzystanie z oferty gabinetów urody należy wykreślić z listy tematów tabu. Usilne zaprzeczanie lekarskim ingerencjom przynosi jedynie wiele szkody i źle wpływa na samoocenę postronnych osób. W końcu możemy jednocześnie chwalić siwe włosy Andy MacDowell i przyznać, że chirurg Cindy Crawford działa cuda. Ważne, aby każdy czuł się dobrze we własnej skórze. Jennifer Aniston przyznaje, że często decyduje się na usługi polskiej kosmetyczki Joanny Czech czy uwielbianej przez zamożne mieszkanki Los Angeles Shani Darden. Już wcześniej podzieliła się z fanami produktami zajmującymi zaszczytne miejsce na jej toaletce, a teraz dodała, że regularnie eksperymentuje z upiększającymi procedurami.
„Zrobię niemal wszystko, żeby wyglądać młodo” – powiedziała bez ogródek w nowym wywiadzie dla The Wall Street Journal.
Następnie wspomniała, jak jeden ze współpracujących specjalistów zaproponował jej kurację z użyciem niebanalnego składnika. Chodziło o... nasienie łososia. „Na początek zapytałam: »Mówisz poważnie? Skąd bierzecie spermę?«” – czytamy. Zadziwiająca propozycja jest wynikiem dużej popularności koreańskiej pielęgnacji. Według ekspertów ma stymulować produkcję kolagenu, ujednolicać koloryt skóry i zmniejszać stany zapalne. Mimo to aktorka nie była przekonana do korzystnego wpływu rybiej wydzieliny i nie zauważyła spektakularnych efektów.
Dla wielu z nas Jennifer Aniston jest niedoścignionym ideałem. W obliczu nowych informacji warto spojrzeć na siebie przychylnym okiem i przestać porównywać się do znanych twarzy. W końcu wiemy już, że podziwiane osoby z okładek magazynów wkładają mnóstwo wysiłku w utrzymanie nienagannego wyglądu, tak jak my mają kompleksy i próbują sprostać nierealnym standardom piękna.