Jake Gyllenhaal: jak hollywoodzki buntownik stał się ikoną współczesnego kina
Jake Gyllenhaal to aktor, który nie boi się ryzyka. Gra zarówno emocjonalnie złożone postacie jak i bohaterów kina akcji. Z pewnością czeka nas jeszcze wiele niezapomnianych kreacji, które potwierdzą jego status jako jednego z największych talentów swojego pokolenia.
- ELLE
W tym artykule:
Jake Gyllenhaal jest artystą, który wyróżnia się na tle hollywoodzkiej śmietanki. Od lat zachwyca swoją wszechstronnością i głębią kreowanych postaci. Znany z charyzmatycznego wyglądu – głęboko osadzone oczy, mocno zarysowana szczęka i gęste ciemne włosy – Gyllenhaal w równym stopniu przyciąga uwagę swoim wyglądem, co niezwykłymi rolami. Ale kto kryje się za tymi różnorodnymi postaciami, które tak często wychodzą poza standardy Hollywoodu?
Jake Gyllenhaal: kariera
Może się wydawać, że fakt, że Jake Gyllenhaal, który wywodzi się z artystycznej rodziny (jego ojciec, Stephen Gyllenhaal, jest reżyserem, a matka, Naomi Foner, scenarzystką), otworzyły przed nim szeroko drzwi do kariery. Ale to rodzice nauczyli go skromności i ciężkiej pracy.
"Miałem szczęście dorastać w świecie filmu, ale zawsze wiedziałem, że muszę pracować ciężko, żeby zasłużyć na swoje miejsce w tym przemyśle" – powiedział w wywiadzie dla "The Guardian".
Dorastanie w otoczeniu kina od lat utwierdzało go w poczuciu, że chce zostać aktorem. Jednak nie chciał budować swojej kariery tylko na rodzinnych koneksjach. Warto wspomnieć, że siostra Jake’a - Maggie Gyllenhaal (“Przedszkolanka”, “Ukryta kobieta”, “Mroczny rycerz”) jest również cenioną aktorką, producentką i reżyserką.
Jake Gyllenhaal swojej pierwszej większej roli doczekał się w 2001 roku. Zagrał w kultowym już dziś filmie "Donnie Darko", wcielając się w nastolatka o skomplikowanej psychice. To wtedy pokazał światu swoje niezwykłe zdolności aktorskie, a film stał się klasykiem kina niezależnego. Ta rola była punktem zwrotnym w karierze aktora i otworzyła mu drzwi do kolejnych wyzwań.
Po sukcesie filmu "Donnie Darko", posypały się kolejne propozycje. W ciągu kolejnych lat Jake Gyllenhaal pokazał, że potrafi wcielać się zarówno w postacie z filmów o głębokim, psychologicznym wymiarze, jak i w bohaterów kina akcji.
Jego rola w "Brokeback Mountain" (2005), gdzie zagrał u boku Heatha Ledgera, przyniosła mu pierwszą nominację do Oscara. Film, opowiadający historię miłości dwóch kowbojów, wywołał ogromne emocje, a Jake za swoją kreację Jacka Twista zyskał uznanie krytyków na całym świecie. "To była jedna z tych ról, które zmieniają życie" – wspominał Gyllenhaal w rozmowie z "Vanity Fair".
Następnie, zagrał w takich produkcjach jak "Zodiak" (2007), gdzie wcielił się w dziennikarza prowadzącego śledztwo w sprawie tajemniczego mordercy, oraz "Source Code" (2011), gdzie pokazał się jako bohater kina science fiction. Jake stał się mistrzem wcielania się w postacie o skomplikowanej psychice, co potwierdził w filmie "Nightcrawler" (2014). Jako Lou Bloom, bezwzględny reporter gotowy zrobić wszystko dla sensacji, Gyllenhaal zdobył nominacje do licznych nagród.
Jake Gyllenhaal udowadnia, że nie boi się wyzwań i metamorfoz. Przykładem jest jego rola w produkcji "Southpaw" (2015), gdzie zagrał boksera walczącego o powrót na szczyt. Gyllenhaal przygotowywał się do granej postaci miesiącami, budując imponującą sylwetkę. "To było jak przygotowanie do walki, ale też podróż emocjonalna. Chciałem pokazać, że w boksie chodzi o coś więcej niż tylko fizyczność" – powiedział w wywiadzie dla "Men’s Health".
Jednak Gyllenhaal skupia się nie tylko na tym, żeby budować wizerunek amanta kina, którym nigdy się nie czuł. Ważne są dla niego również przekazywane wartości. Ostatnio Gyllenhaal wcielił się w rolę sierżanta Johna Kinleya w filmie "The Covenant" (2023) w reżyserii Guya Ritchiego. Film, który opowiada o relacji amerykańskiego żołnierza i afgańskiego tłumacza, spotkał się z pozytywnym odbiorem. Jake w rozmowie z "Entertainment Weekly" wyznał, że historia przyjaźni i poświęcenia była dla niego osobiście bardzo ważna: "To nie jest tylko film akcji – to opowieść o człowieczeństwie i lojalności, które są dla mnie niezwykle istotne."
Przed nami jeszcze wiele projektów z udziałem Jake'a Gyllenhaala. Niedawno ogłoszono, że aktor zagra w remake'u klasyka kina akcji "Road House", a jego współpraca z Ritchiem zapowiada się na dłuższą.
Jednak Gyllenhaal chroni życie prywatne
Jake Gyllenhaal, mimo swojej popularności, stara się trzymać życie prywatne z dala od medialnego szumu. Jednak uwadze mediów nie umknęły romanse aktora. Jak ten z aktorką Kirsten Dunst, z którą spotykał się w latach 2002-2004 czy głośny romans z Reese Witherspoon (od 2007 do 2009 roku). Jake poznał Reese na planie filmu "Rendition”. Gyllenhaal był w tamtym okresie bardzo zaangażowany w rolę ojczyma dla dzieci Reese z jej poprzedniego małżeństwa z Ryanem Phillippe. Związek pary zakończył się po dwóch latach.
Jednym z bardziej tajemniczych romansów Jake’a był krótki, ale intensywny związek z Taylor Swift w 2010 roku. Media szeroko rozpisywały się o tej relacji, a paparazzi namiętnie robili parze zdjęcia. Swift później napisała kilka piosenek (zresztą nie pierwszy raz), które według fanów opisują właśnie ich związek, w tym "All Too Well", co dodatkowo podsyciło plotki o tym, jak burzliwy mógł być ich romans. Jake jednak nigdy publicznie nie odniósł się do tekstów piosenek, zachowując milczenie na temat swojego związku z piosenkarką.
W 2013 roku Jake Gyllenhaal spotykał się z modelką Alyssą Miller. Ten związek był nieco bardziej prywatny niż poprzednie, a para wydawała się unikać medialnego rozgłosu. Jednak ich relacja nie przetrwała próby czasu i zakończyła się po niespełna roku.
Czy aktor myśli o założeniu rodziny? "W pewnym momencie myślę, że to się stanie. Kocham dzieci i chciałbym być ojcem, ale myślę, że to musi przyjść w odpowiednim momencie" – wyznał w rozmowie z "The Howard Stern Show". Jedno jest pewne, Jake przywiązuje dużą wagę do relacji z bliskimi, zwłaszcza ze swoją starszą siostrą Maggie. Jak sam podkreśla, ważnym elementem jego życia jest balans między pracą a prywatnością:
"Czas z rodziną jest dla mnie święty. W tym świecie pełnym szumu to właśnie oni dają mi poczucie bezpieczeństwa i normalności" – wyznał dla "The New York Time.