Reklama

Co zmieniło życie w Barcelonie?

Reklama

ANNA LEWANDOWSKA: Dodało mi odwagi. Jesteśmy z Robertem różni. On jest skupiony na jednym celu, ja na stu mniejszych. On jest introwertykiem, ja ekstrawertyczką. On lubi być w domu, a ja kocham ludzi, cieszy mnie plaża, życie nad morzem. I właśnie tu, w Barcelonie, znaleźliśmy balans – wszystkie te różnice między nami da się pogodzić, nikt nie musi rezygnować z tego, co dla niego ważne. Zdecydowanie jest to moje miejsce na ziemi.

W Hiszpanii zaczęłaś tańczyć. Co dzięki temu odkryłaś?

Że potrzebuję rozluźnić swoje ciało, by odnaleźć w sobie delikatność, kobiecość i grację. Całe życie byłam fighterką, walczyłam, więc na początku było to dla mnie wyzwanie. Ale pomyślałam sobie, że skoro Joasia Jędrzejczyk tańczyła, to i ja dam radę! Bo taniec jest dla wszystkich, w każdym wieku. Dzięki niemu mogę poznać siebie, odkryć pokłady kobiecości, o których nawet siebie nie podejrzewałam. Tak mi się to spodobało, że trenowałam po dwie godziny dziennie: high heels, dancehall, afrobeats, hip-hop, a nawet jazz. Kiedy wychodziłam z sali, w lustrze widziałam inną siebie: byłam ciągle uśmiechnięta. Życzę każdemu tej energii, radości, spełnienia. I tak narodził się pomysł na Edan – pierwsze w Europie multibutikowe studio łączące fitness, pilates, taniec, karate i warsztaty kulinarne. To miks wszystkiego, co znam i kocham.

Podobno Hiszpanie trenujący w Twoim studiu mówią już trochę po polsku…

Reklama

Ja uczę się od nich, oni ode mnie (śmiech). Wracam teraz do korzeni. Wielotysięczne kongresy, współprace, bycie na scenie. Potrzebowałam tego, bo schodząc z areny, gdzie walczyłam w karate, brakowało mi tej energii. A Edan Studios daje mi możliwość integrowania technik, dyscyplin, a przede wszystkim ludzi. Robię to, w co wierzę: łączę aktywność fizyczną, zdrowe żywienie i holistyczne podejście do życia. Sprawia mi to ogromną radość.

Reklama
Reklama
Reklama
Loading...