Anna Lewandowska: „Dużo się nauczyłam, mam nową wiedzę i kompetencje. Nie pytam już nikogo o zdanie, chyba że męża”
Wolność, lekkość, seksapil. To dał jej taniec. Dyscyplina, zadaniowość, cel. To poznała dzięki karate. Odpuszczanie – tego uczy ją córka Klara. Anna Lewandowska na nowo odkrywa swoją kobiecość i… łagodnieje. – Wracam do siebie, znów zaczynam słuchać intuicji, robię to, co mi podpowiada – mówi. I przyznaje, że największym jej kompleksem jest brak pewności siebie. Jak ją teraz buduje?

„Surowa wobec siebie”, „waleczna”, „zdyscyplinowana”. To słyszę najczęściej, kiedy pytam o nią osoby, z którymi pracuje. „Adrenalina, mobilizacja i motywacja w jednym”, „Bateria, która nigdy się nie rozładowuje” – mówią ci, którzy z nią trenują. „Wulkan energii”, „Ma milion pomysłów na minutę” – słyszę od tych, którzy znają ją od kilkunastu lat. Anna Lewandowska – wymarzona bohaterka naszego numeru o sporcie. 29 medali mistrzostw Polski, 6 medali mistrzostw Europy i 3 medale mistrzostw świata. To jej przeszłość karate. Od kilkunastu lat życie z najlepszym piłkarzem świata, bootcampy na ponad tysiąc osób, własna dieta, książki, aplikacje z treningami, marka żywieniowa, suplementy i studio Edan, które niedawno otworzyła w Barcelonie. W końcu rodzina – ze sportowym DNA.

Ale kiedy łączymy się na wideorozmowę, jest zmęczona i przejęta. W nocy mało spała. Wyjechała z córeczkami na narty, a zaraz po przyjeździe zaczęły gorączkować. Zastanawia się, czy zostać, czy wracać do domu. Rozmawiamy o dzieciach, podróżach, dyle[1]matach – tak jak na co dzień z dobrymi znajomymi. Przypominam sobie zdania, które też usłyszałam o niej, przygotowując się do wywiadu, ale zginęły w gąszczu sportowych określeń: „To najlepsza przyjaciółka świata”, „Dziewczyna, z którą można przetańczyć całą noc”, „Jej ciasto snickers to lek na wszystkie smutki”.
Co zmieniło życie w Barcelonie?
ANNA LEWANDOWSKA: Dodało mi odwagi. Jesteśmy z Robertem różni. On jest skupiony na jednym celu, ja na stu mniejszych. On jest introwertykiem, ja ekstrawertyczką. On lubi być w domu, a ja kocham ludzi, cieszy mnie plaża, życie nad morzem. I właśnie tu, w Barcelonie, znaleźliśmy balans – wszystkie te różnice między nami da się pogodzić, nikt nie musi rezygnować z tego, co dla niego ważne. Zdecydowanie jest to moje miejsce na ziemi.

W Hiszpanii zaczęłaś tańczyć. Co dzięki temu odkryłaś?
Że potrzebuję rozluźnić swoje ciało, by odnaleźć w sobie delikatność, kobiecość i grację. Całe życie byłam fighterką, walczyłam, więc na początku było to dla mnie wyzwanie. Ale pomyślałam sobie, że skoro Joasia Jędrzejczyk tańczyła, to i ja dam radę! Bo taniec jest dla wszystkich, w każdym wieku. Dzięki niemu mogę poznać siebie, odkryć pokłady kobiecości, o których nawet siebie nie podejrzewałam. Tak mi się to spodobało, że trenowałam po dwie godziny dziennie: high heels, dancehall, afrobeats, hip-hop, a nawet jazz. Kiedy wychodziłam z sali, w lustrze widziałam inną siebie: byłam ciągle uśmiechnięta. Życzę każdemu tej energii, radości, spełnienia. I tak narodził się pomysł na Edan – pierwsze w Europie multibutikowe studio łączące fitness, pilates, taniec, karate i warsztaty kulinarne. To miks wszystkiego, co znam i kocham.
Podobno Hiszpanie trenujący w Twoim studiu mówią już trochę po polsku…
Ja uczę się od nich, oni ode mnie (śmiech). Wracam teraz do korzeni. Wielotysięczne kongresy, współprace, bycie na scenie. Potrzebowałam tego, bo schodząc z areny, gdzie walczyłam w karate, brakowało mi tej energii. A Edan Studios daje mi możliwość integrowania technik, dyscyplin, a przede wszystkim ludzi. Robię to, w co wierzę: łączę aktywność fizyczną, zdrowe żywienie i holistyczne podejście do życia. Sprawia mi to ogromną radość.

Słyszałam, że kiedy schodzisz ze sceny po treningu z ponad tysięczną grupą, to wzruszasz się w szatni.
Czuję, że potrafię każdego na tej sali zmotywować, postawić poprzeczkę bardzo wysoko, i po wykonanym treningu dziewczyny są z siebie dumne, że dały radę, pokonały ból, zmęczenie, swoje słabości. A ja czuję, że mam tę moc. Jak widzę uśmiechy ludzi na twarzach i wiarę we własne siły, to jestem po prostu szczęśliwa. Po treningu zawsze mam czas, żeby z każdym zrobić zdjęcie, porozmawiać, przytulić się. Naprawdę jestem z nich dumna.
Jest jedna rzecz, która odmieniła moje życie. To taniec. Kiedy tańczę czuję się WOLNA - od wszystkiego.
Nigdy nie odpuszczasz?
Nauczyło mnie tego karate. To nie tylko sport, ale przede wszystkim filozofia życia. Ciągle słyszałam, że poprzeczkę musimy stawiać sobie coraz wyżej, nie możemy osiadać na laurach, mamy cały czas się szkolić, wzmacniać swoją siłę charakteru. Kodeks bushido, czyli główne zasady samurajów, to m.in. męstwo i odwaga. W niedzielę możesz wygrać mistrzostwo świata, ale w poniedziałek to już się nie liczy, bo przychodzisz na trening i ćwiczysz do kolejnych zawodów. Wiele zawdzięczam osobom, które się pojawiły właśnie na tym wczesnym sportowym etapie mojego życia, byłam wtedy nastolatką, i otoczyły mnie wręcz ojcowską opieką – jak mój trener Włodzimierz Kwieciński. Z nim nie było miękkiej gry. Dziś myślę, że ta nieumiejętność odpuszczania, wszczepiona mi tak silnie, potrafi być w życiu i plusem, i minusem.

Bywa męcząca?
W biznesie na pewno pomaga. Pozwala mi się rozwijać, wyznaczać nowe cele. Kiedyś na liście priorytetów były kolejne zawody, medale. Po zamknięciu rozdziału sportu zawodowego mogłaby pojawić się pustka. Ale ja nigdy nie miałam dylematu, co dalej. Zawsze miałam poczucie spełnienia, mimo że kariera męża była na pierwszym miejscu – urodziłam dzieci i zaczęłam rozwijać swoje biznesy. Bywały jednak trudne momenty.
Dojrzałaś?
Tak, dużo się nauczyłam, mam nową wiedzę i kompetencje. Nie pytam już nikogo o zdanie, chyba że męża. Jednak najczęściej sama podejmuję decyzje, bo nieraz słyszałam od niego: „Po co ci kolejny biznes!?”. A ja robię dokładnie to, co podpowiada mi intuicja. Wierzę w nią i znów zaczynam jej słuchać. Robert mnie w tym wspiera. Teraz prowadzę biznes w nowym kraju, z nowym językiem, kulturą. Inwestuję swoje pieniądze. Wychodzę ze strefy komfortu i decyduję o sobie. Prowadzę treningi, czuję energię ludzi, widzę, jak mogę im pomóc, by żyli lepiej, zdrowiej. Przygotowuję tour po Stanach Zjednoczonych, mam plan na kolejne eventy w Europie. To mnie po prostu uszczęśliwia.

Sportowy talent ma Twoja starsza córka.
Klara ma siedem lat. Jest moim odbiciem, bo widzi cały czas, że mama trenuje. Ma w sobie wiele ambicji, czasami zbyt dużo. Zrobiłam jej ostatnio niespodziankę i zapisałam ją na lekcje gimnastyki. Prowadzi je Natalia García Timofeeva, która jest instruktorką, trenerką i influencerką. To zjawiskowa postać. Klara chce chodzić na te zajęcia, ale są takie tygodnie, kiedy mówi, że jest zmęczona. I świetnie, bo wcześniej nie umiała odpuścić. A teraz potrafi powiedzieć, że potrzebuje przerwy. To ważne. Niezależnie od tego, czy dziecko wybiera gimnastykę, karate, piłkę, czy balet, sport jest istotny. Uczy samodzielności, zadaniowości, a także odpoczynku. Pomaga w budowaniu relacji, rozwiązywaniu problemów emocjonalnych, pozbywaniu się kompleksów.
Udało Ci się pozbyć wszystkich?
Nie. Pewnie cię zaskoczę, ale często brakuje mi pewności siebie. To dlatego czasami chowam się za gardą, wkładam pancerz. Chcę się w ten sposób chronić. W miejscach mi bliskich – siłownia, sala ćwiczeń – jest mi dobrze, ale są takie, gdzie czuję się niekomfortowo. Czerwony dywan, pokazy mody, ścianki – nie jest to dla mnie naturalne środowisko i często mnie to stresuje. Łączy się to zresztą z drugim moim kompleksem, czyli wystąpieniami publicznymi. Kiedyś próbowałam nawet zrobić szkolenia w ten kierunku, ale jestem dyslektyczką i niestety nie czułam w tym obszarze postępów. Moim kompleksem jest też wygląd, m.in. nos, który jest tak widoczny i sprawia, że mam ostre rysy twarzy. To efekt tego, że był cztery razy złamany w czasach, gdy trenowałam karate.

Coraz częściej Twoje stylizacje z fashion weeków pojawiają się w najlepszych portalach modowych. Moda pozwala Ci poczuć się pewniejszą siebie?
Moda to dla mnie coś, co odkrywam krok po kroku, i sprawia mi to ogromną przyjemność. Na co dzień najlepiej czuję się w sportowych ubraniach: legginsach, dresach, wygodnych rzeczach, które są odpowiednie do mojego aktywnego trybu życia. Ale kiedy mam duże wyjście, uwielbiam elegancję i coraz śmielej eksperymentuję ze stylizacjami. Każdy nowy look to dla mnie pewnego rodzaju wyjście poza strefę komfortu, a także sposób na wyrażenie siebie. Oczywiście, kiedy dobrze czujemy się w tym, co mamy na sobie, przekłada się to na naszą pewność siebie. Dla mnie moda to nie tylko ubrania, lecz także sposób na pokazanie różnych stron mojej osobowości – zarówno tej sportowej, jak i tej, która coraz bardziej cieszy się modowymi eksperymentami.
Co będzie modne w tym sezonie w sporcie?
Swoją popularność miało już kardio, wzmacnianie, pilates, a teraz pojawił się nowy trend. To barre, czyli trening składający się z baletu, jogi i pilatesu. Idealny, by wysmuklić ciało i pracować nad detalami sylwetki. To ćwiczenia z niewysokim obciążeniem, ale dające świetne efekty.

Jak odpoczywasz, kiedy w końcu odpuszczasz?
Nie potrafię wyłączyć się na dłużej, zostawić telefonu i odpuścić całkowicie. Co roku 1 stycznia zapisuję swoje cele na nowy rok. 30 grudnia wracam do tej listy, skreślam to, co mi się udało zrobić, a to, czego nie, przepisuję na kolejny rok. Mam wgrany taki tryb zadaniowy. Ale jest jedna rzecz, która odmieniła moje życie. To taniec. Stał się dla mnie sposobem na odpuszczanie. Kiedy tańczę, czuję się wolna – od wszystkiego. Nie myślę o zadaniach, meczach, obowiązkach, biznesie. Jestem sama z sobą, moim ciałem i emocjami. Czuję się lekka, blisko siebie, dla siebie.