Radzimir Dębski: "Jestem zodiakalnym Bykiem, więc lubię czuć się otoczony troską, pogłaskany"
JIMEK nie zna ciszy, każda rzecz może stać się dla niego fascynującym instrumentem, nawet silnik spalinowy. Stąd blisko już do ulubionego zapachu – benzyny. Kompozytor Radzimir Dębski – JIMEK woli odbierać świat analogowo, wspomagając się kawą i... kobiecą intuicją.
W tym artykule:
Węch
Gdybym miał zrezygnować z jakiegoś zmysłu, wybrałbym właśnie ten. W przypadku zapachów czuję bezradność, często nie umiem ich nazwać. Działam więc instynktownie. Albo mnie coś przyciąga, albo odrzuca. Lubię wonie piżmowe, ciepłe. Ale wkurwia mnie zapach „srebrny”. Sporo czasu spędziłem w śmierdzących metropoliach i ich podziemiach – metrze. Takie doświadczenie w pewien sposób działa pobudzająco, bo dzięki hałasowi zapachowemu łatwiej docenić subtelności. No i pociąga mnie zapach benzyny czy lakieru do paznokci. Mam tak od dziecka. Podobnie jest ze sprayami do graffiti i winylami. Byłem kiedyś w fabryce płyt winylowych. Czy to nie cud, że z takiego miejsca wychodzi ciastko, nacinane wzorkami, z których igła czyta dźwięk?
Smak
To kawa. Piję „flacika” (flat white) albo cortado (pół na pół espresso z mlekiem – przyp. red.). Denerwuje mnie, że sieciówki zniszczyły cappuccino, proporcje kaw, ich rozmiary... Smak kulinarny jest orkiestracją, uwielbiam skupiać się na fakturach – suche, mokre, śliskie, twarde... – i jaki mają wpływ na odbiór jedzenia. Rozszerzam doświadczenie ponad jeden wymiar. Jeśli mam ochotę na słodki napój, to wybieram ten słodzony cukrem, a nie jego zamiennikiem. Poza tym smak to też gust. A gust to instynkt. Może po świecie zmysłów najlepiej byłoby się poruszać
właśnie w sposób zwierzęcy, intuicyjny?
Słuch
Denerwuje mnie radio w taksówkach. Proszę, żeby je wyłączyć, ale dlatego że „pracuję uszami”, więc to nie jest kwestia światopoglądowa czy estetyczna. Nie umiem się zrelaksować, gdy coś gra. A już na pewno nie muzyka, skoro słyszę ją przez 16 godzin dziennie. Są jednak dźwięki, które bardzo lubię, i tu obalę cały majestat budowany przeze mnie eleganckimi koncertami: chodzi o silnik spalinowy. Dochodzi w nim do tylu eksplozji na sekundę, że zostaje wypchnięte ramię napędzające wał. Wydarzenia dźwiękowe nawarstwiają się wielokrotnie, słyszymy coraz wyższy ton, jak syrena. Kocham to! Kojarzy mi się z iluzją z op-artu. Muzyka otacza nas nawet tam, gdzie jej nie zauważamy, ale jestem wobec niej wymagający. Chcę o nią walczyć, polepszać ją. Nic mi się do końca nie podoba. Wiem, że to trochę tragiczna postawa, ale muzyka to ocean możliwości. Obok niej jest cisza. Piękna, choć jej nie doświadczam – cierpię na nadmiar bodźców, myśli. Mam problemy ze skupieniem uwagi. Pracuję nad tym, ale często rzeczy dzieją się dla mnie zbyt wolno i wtedy trudno mi w tym nie utonąć.
Intuicja
Słucham tej kobiecej, sam nie mam dobrej. Za dużo we mnie niepokoju.
Dotyk
Jestem zodiakalnym Bykiem, więc lubię czuć się otoczony troską, pogłaskany. Nie wyobrażam sobie życia bez dotyku. Poza tym im jestem starszy, tym większe znaczenie ma dla mnie to, z czego jest zrobiony materiał w ubraniach. Ten dobry sprawia, że inaczej je nosisz, lepiej się czujesz.
Wzrok
Odwracam go, gdy widzę ludzi wypranych z człowieczeństwa. Ludzie-roboty. Przerażające. Drażni mnie też otaczająca nas estetyka, która jest po prostu obrzydliwa. Gdy się jej przyglądam, słyszę wrzask. Chodzi mi o cyfryzację, także w sztuce, która posunęła się już za daleko. Na co dzień szukam analogowości tożsamej z prawdą – to zmarszczka, niedoskonałość albo trzeszcząca płyta winylowa w samplach hiphopowych bitów. Dlatego na koncertach popełniamy błędy, bo gramy bez laptopa. Pozwala mi też chłonąć malarstwo. Interesuje mnie precyzja malarzy, uczę się od nich, jak postępować, co pokazywać, o co dbać, gdzie szukać piękna i wszystkich jego twarzy. Jeśli chodzi o sztuki wizualne, mój gust jest popieprzony. Z jednej strony Jean-Michel Basquiat to najpiękniejszy przykład sztuki ulicy, brzydoty, prostoty, prymitywizmu, chropowatości. Z drugiej Jules Bastien-Lepage – romantyzm, jakiś magiczny realizm niemający nic wspólnego z przemalowywaniem fotografii. Czujesz obecność postaci, a w drzewach, krzewach kryje się metafizyka. Kosmos. Jest jeszcze niesamowity „geometryczny” grecki malarz Jannis Moralis. Kocham Henryka Stażewskiego i Jerzego Nowosielskiego. Uwielbiam op-art, o którym wspominałem przy okazji dźwięków, bo mam ADHD i jeśli coś migocze mi przed oczami, to mnie uspokaja. Jaram się obrazami przegiętymi, cukierkowymi. Jak ktoś miał czelność coś takiego zrobić? Ale kocham też samochody. Szkoda, że już nie traktuje się ich jak istot, dziś mają więcej elektroniki niż charakteru. Auta to niesamowita forma instrumentu, który pozwala myślom stać się rzeczywistością.
Po wielkim sukcesie ubiegłorocznego koncertu na Bemowie JIMEK wraca z projektem „Historia polskiego hip-hopu. Rozdział II”, który wybrzmi 16 września na Stadionie Śląskim w Chorzowie.
Wysłuchała Maja Chitro
1 z 3
Jimek
2 z 3
Jimek
3 z 3
Jimek