56-letnia Pamela Anderson rezygnuje z makijażu. Powód chwyta za serce
Pamela Anderson przez długie lata kojarzona była z charakterystycznymi cienkimi brwiami, uwodzicielskim przydymionym okiem i optycznie powiększonymi ustami. Po pięćdziesiątce żegna się z kryjącym podkładem, ciężkim eyelinerem, srebrnym cieniem i konturówką. Zmiana podejścia do makijażu podyktowana była bolesną stratą, ale mimo to przyniosła aktorce wiele satysfakcji.
Za sprawą TikToka Pamela Anderson znów znalazła się na topie. Na początku kariery nikt nie traktował jej poważnie, później patrzono na nią przez pryzmat słynnej sekstaśmy. W archiwach popkultury zapisał się jej czerwony strój kąpielowy ze „Słonecznego patrolu”. Dziś na fali popularności #pamcore i serialu „Pam i Tommy” zapomniana gwiazda zaczęła przejmować kontrolę nad medialną narracją. Z dużymi sukcesami. O bolączkach życia w świetle fleszy, wyszydzaniu i lekceważeniu odpowiedziała w dokumencie Netfliksa „Pamela: Historia miłosna”. Wkrótce zapraszano ją na pokazy Versace, Boss czy Jacquemus. Powoli udowadniała, że jest kimś więcej niż dziewczyną z okładki Playboya. Zmieniła nie tylko styl ubierania, porzucając ultrakrótkie sukienki bodycon rodem z lat 90. Bywało, że na branżowych wydarzeniach i planach sesji zdjęciowych pokazywała się... bez makijażu. Albo jedynie lekko podkreślając urodę. Dlaczego coraz mniej chętnie sięga po kolorowe kosmetyki, bez których wcześniej niemal nie wychodziła z domu? Przyczynę zdradziła na łamach amerykańskiego ELLE.
56-letnia Pamela Anderson rezygnuje z makijażu. Powód chwyta za serce
Pamela Anderson uświadomiła sobie, że nie potrzebuje mocnego make-upu po śmierci swojej zaufanej wizażystki. Alexis Vogel poznała za kulisami rozbieranej sesji z 1993 roku. Od tamtej pory przyjaciółka dbała o wizerunek aktorki aż do 2019 roku, kiedy zmarła wskutek choroby nowotworowej. To ona stworzyła ikoniczny look z uwydatnionymi różowymi wargami, delikatnie rozmazanym eyelinerem i odrobiną brokatu, sugerujący szampańską zabawę do białego rana.
„Była najlepsza. Czułam, że bez Alexis będzie lepiej, jeśli nie będę nosiła makijażu” – powiedziała w nowym wywiadzie.
Aktorka dodaje, że w młodości była wierna dzikiej i nieskrępowanej estetyce. Nie miała jednak dużego wpływu na swój ówczesny wygląd. „Po prostu kierowałam się tym, co zalecali mi otaczający mnie ludzie” – tłumaczy. Teraz, gdy może stanąć przed obiektywem bez fluidu i korektora, uważa to za „wyzwalające i buntownicze” doświadczenie.
„Widzę wokół siebie imponujące makijaże, ale uwielbiam chodzić pod prąd, robić coś wbrew wszystkim”.
Wraz z wiekiem nabrała dystansu do powierzchownych kwestii i mimo zachodzących zmian świetnie czuje się we własnej skórze. „Myślę, że każdy z nas zaczyna prezentować się nieco zabawnie, kiedy się starzejemy. Trochę się z siebie śmieję, kiedy patrzę w lustro. Mówię: »Wow, co tu się dzieje?« To podróż, która przynosi wiele radości. Zapuściłam korzenie. Czuję się dobrze. Jestem w odpowiednim miejscu”.
Choć nigdy nie spodziewała się, że będzie rozchwytywana przez rozpoznawalne marki, w ostatnim czasie pojawia się w wielu kampaniach reklamowych i to nieraz w wydaniu sauté. Niedawno chwaliła się na Instagramie efektami współpracy z luksusowym brandem Aritzia. Premierowe projekty prezentowała z delikatnie podkreślonym okiem i naturalną twarzą. „Zawsze czułam się outsiderką. Teraz żartuję sobie, że nareszcie odnalazłam się w grupie, a moi rówieśnicy naprawdę mnie zaakceptowali” – mówi dojrzalsza i pewniejsza siebie Anderson. Z makijażem czy bez, my lubimy Pamelę w każdej odsłonie!