Jak pachnie śmierć, romans i zmiana po burzy? Z Victorem Kochetovem rozmawiamy o terapeutycznej mocy zapachów [WYWIAD]
„Wybór zapachu na co dzień jest dla mnie jak medytacja – zapach wprowadza w pewien stan, uczy uważności na nasze potrzeby, styl życia” – mówi Victor Kochetov, twórca perfum i wizjoner, założyciel niszowej perfumerii Mood Scent Bar, z którym porozmawiałam o terapeutycznej mocy zapachów - jak działają na nasz nastrój, które z nich koją nerwy, a które wzbudzają niepokój?
- Od pewnego czasu bardzo poważnie podchodzę do poranków. Wstaję wcześnie rano, medytuję, bo lubię ten moment tylko dla siebie, dlatego, że mam czas pomyśleć nad planem całego dnia. Tak samo wybieram to, czym chcę pachnieć danego dnia, w zależności od nastroju i wyzwań – mówi Victor Kochetov, twórca perfum. Spotykamy się w jego klimatycznej perfumerii Mood Scent Bar przy ulicy Brackiej w Warszawie, by porozmawiać o tym, jak zapachy wpływają na nasze samopoczucie.
Katarzyna Mizera: Czy zapach powinniśmy wybierać według naszego nastroju?
Victor Kochetov: Oczywiście. Bardzo często stosuję zapachy np. w celach motywacyjnych. Niektóre kompozycje są trudne do zrozumienia zanim umieścimy je w pewnym kontekście. Mam taką ulubioną linię perfum Coqui Coqui z Jukatanu, której używam jako dopełnienie medytacji. Na powitanie dnia używam prostej kwiatowej kompozycji np. ylang ylang, flor de mayo, neroli negro, czasem po prostu jest to kwiat pomarańczy, czyli azahara. To nie może być jakaś gigantyczna piramida zapachowa, bo ma na celu koncentrację, a nie rozproszenie myśli. Idealnym zapachem do rozpoczęcia dnia jest też drewno, kadzidło copal albo klasyczny wetiwer - przypomina zapach mokrego mchu, który przenosi nas myślami do lasu pachnącego deszczem.
Powrót do natury?
Zdecydowanie – natura nas uspokaja i koi nerwy. Jej zapachy to idealne "śniadanie" dla zmysłów.
A co jeżeli wstajemy w złym humorze i jeszcze zanim zwleczemy się z łóżka, już wiemy, że to nie nasz dzień.
Wtedy potrzebujemy czegoś otulającego, co koi, uspokaja jak np. lawenda lub rumianek, który pachnie tak, jakbyśmy otworzyli okno w słoneczny dzień. Poranek nie musi być rozpoczynany kawą, nie musi być ożywieniem i nastawieniem od razu na pełne obroty – warto wejść w dzień z uważnością i spokojem.
Które zapachy mogą wspomóc np. koncentrację?
To bardzo indywidualna sprawa. Możemy oczywiście wybrać niektóre uniwersalia jak nuty róży, rozmarynu albo lawendy, ale ja uważam, że nie ma jednego rozwiązania dla każdego, bo każdy ma inne wspomnienia i przeżycia, więc inny zapach będzie budzić w nim pozytywne skojarzenia i w taki sposób działać.
Czyli z zapachami jest trochę tak jak z winem - nie ma złego wyboru. Dobre to takie, które nam smakują?
Tak, w pewnym sensie wybór zapachu, którym się otaczamy, to uświadomienie sobie swoich potrzeb, zrobienie czegoś dla siebie. Myślę, że teraz to też moda, która przyszła ze Stanów Zjednoczonych, że perfumy stały się uzupełnieniem stylizacji, ale też, że przestaliśmy chcieć pachnieć tylko i wyłącznie seksownie. Uważam, że te perfumy są dla nas odpowiednie, z którymi czujemy się dobrze, które nas wspierają. Stąd wzięła się nazwa Mood Scent Bar, bo użycie perfum, to takie wprowadzenie się w wybrany stan - dodanie sobie pewności siebie, energii albo wyciszenie.
Czy po perfumach, których używamy, można poznać nasz charakter?
Myślę, że wiele można z tego wyboru wywnioskować. Nie tyle charakter, co aktualny nastrój. Są jak stylizacja, którą zmieniamy w zależności od humoru czy okazji. Inne perfumy wybierzemy na randkę, a inne na spotkanie służbowe, bo inne mamy intencje.
Według badań japońskich naukowców zapach cytrusów zmniejsza poziom kortyzolu we krwi. Jakie inne nuty działają na nas kojąco?
Do grupy zapachów, które działają uspokajająco, zmniejszają poziom stresu i napięcia w organizmie należą też te, o nutach drzewnych, zwłaszcza dębu i sosny. Prym wśród zapachów kojących wiedzie hinoki. To japoński cyprys o smolistym zapachu. Co ciekawe do takich „uspokajaczy” należy też zapach czarnej porzeczki.
Może jego pozytywne działanie opiera się na skojarzeniu ze wspomnieniami z dzieciństwa - sielskimi wakacjami na działce u dziadków?
W terapeutycznym działaniu zapachów najistotniejszym elementem jest skojarzenie prywatne. Zupełnie się nad tym nie zastanawiamy, a na przykład niekiedy wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia i od razu dobrze się tam czujemy, bo przypomina nam jak np. pachniało w domu u babci. Odbiór zapachów jest zależny też od szerokości geograficznej w jakiej żyjemy, a nawet od wieku.
Inaczej odczuwamy zapachy jako dzieci, a inaczej jako dorośli?
Tak. Chciałem zostać lekarzem, a zostałem perfumiarzem i zauważam, że medycyna i psychologia mają zaskakująco wiele wspólnego z perfumiarstwem. Kiedyś zapoznałem się z takim badaniem, które mówiło o tym, że w wieku dziecięcym inaczej odbieramy zapachy, co wynika z braku wiedzy i doświadczenia. Dzieci odbierają zapachy bardzo naturalnie, my odbieramy je w pewnym kontekście, zależnym chociażby od wspomnień i nadajemy im szersze znaczenie. Lubimy zapach morza, bo kojarzy nam się z jakimś wyjazdem czy łączymy odbiór np. zapachu ziół z wiedzą o ich leczniczych właściwościach.
Dzieci lubią bawić się w błocie i nie przeszkadza im jego zapach. My dzielimy już rzeczy na dobre i złe. A jakby odseparować je od ich kulturowego kontekstu i skoncentrować się tylko na zmysłowym wrażeniu, to np. aromat gotującej się wody z makaronem może nagle okazać się atrakcyjny dla naszego nosa.
Czyli co to mogłoby być? Zapach zboża z solą i ciepłej wody?
Tak, dokładnie tak. Czegoś, co kojarzy się z domowym ciepłem. To przecież pozytywne skojarzenie. W odczuwaniu zapachów chodzi właśnie o to skupienie na detalach, bo może się okazać, że ta sama woda z makaronu, przy odcięciu od kontekstu może być pięknie pachnącą lekko słodką i pudrową nutą, na podstawie której można stworzyć perfumy.
I ktoś wpadł na pomysł stworzenia kompozycji o zapachu wody po makaronie?
Tak! I ten sam team z Nowego Jorku, D.S. & Durga, stworzył też zapach kojarzący się z salą do gry w koszykówkę.
Czyli zapachy mają walor sentymentalny. A skoro mogą kojarzyć się dobrze, to pewnie są też i takie, które wywołują w nas złe emocje. Skoro można torturować jeńców dźwiękiem, czy istnieje też coś na kształt "broni zapachowej"?
Są to często zapachy animalne, które ewolucyjnie kojarzą się nam z niepokojem, pełnią funkcje ostrzeżenia przed niebezpieczeństwem, wrogiem. Myślę, że są to bardzo ewolucyjne rzeczy związane z walką o przetrwanie. Są to zapachy intensywne, w których trudno przebywać, bo przypominają woń rozpadu, gnicia. Mogą to być organiczne zapachy imitujące woń zwierząt, nuty algowe, które w dużej koncentracji nie są przyjemne dla nosa, są ostre i odstręczające jak siarkowodór.
Zapach jest więc też formą komunikacji?
Bo tak naprawdę te wszystkie zabawy, które dzieją się wokół nas, to rzeczy, których my świadomie nie pojmujemy. Tak naprawdę, po co został nam dany zmysł zapachu? Nie tylko po to, żeby się cieszyć zapachami wokół siebie, tylko po to, żeby nas ostrzec przed ewentualnymi niebezpieczeństwami. Zastanowić się, czy to, co odbieramy zmysłami jest dla nas dobre, zdrowe, bezpieczne. Zapach to dla nas bodziec, który pełni funkcję informacyjną i poznawczą.
Czyli niechęć do niektórych woni nie bierze się znikąd?
One podświadomie są dla nas niekończącym się źródłem informacji, ostrzeżeniem lub zaproszeniem. Tak samo sytuacja wygląda w przypadku, kiedy narzekamy, że nie czujemy naszych perfum. A dzieje się tak dlatego, że prostu już nie stanowią nowego bodźca, wyzwania dla naszego zmysłu. Nasz mózg się na nie wyłącza, bo czujemy się w jego towarzystwie dobrze i bezpiecznie.
Zostając w temacie pierwotnych instynktów - sztuka i działanie aromaterapii były znane już w starożytnej Grecji. Czy te zapachy, które stosowano wieki temu, różnią się od tych, których używamy współcześnie?
Z pewnością minimalnie się różnią. Wieki temu w europejskim perfumiarstwie szeroko wykorzystywano sos rybny. Można to uzasadnić faktem, że składniki związane z pożywieniem i przyjmowaniem pokarmów zawsze miały wpływ na nasze dobre samopoczucie. Dziś nie potraktowalibyśmy już tego zapachu jako atrakcyjny. Aczkolwiek jeżeli popatrzymy na zapachy związane z terapeutycznym działaniem, to myślę, że są one bardzo tożsame.
Nuty ziołowe jak rozmaryn i tymian oraz kadzidlane są do tej pory używane i stanowią dla nas wspomnienie jakiegoś magicznego momentu, celebracji, przebywania w kościele, uniesienia duchowego.
To jest ciekawe, że postęp akurat w tej materii nie nastąpił. Jednym z takich cywilizacyjnych rozwiązań jest fenomenalna sytuacja zapachów molekularnych.
Na czym polega ta globalna obsesja na punkcie molekularnych perfum?
Ich zadaniem jest podbijanie naszego własnego zapachu, czyli w sumie docenienie naszej indywidualności. Jest to zapach, który kojarzy się z przestrzenią i czystością. Molekuły to zapachy złożone, jak aldehydy, które równocześnie mogą pachnieć cytrusami i truskawkami. Molekuły mają wieloznaczne wątki zapachowe, dlatego są tak kuszące i łatwo nimi oczarować.
Wiesz co najczęściej w kontekście zapachów wyszukujemy w sieci? Afrodyzjaki. Czym właściwie są zapachy, które służą do uwodzenia i czy działają?
Afrodyzjaki ciężko rozpatrywać bez kontekstu kulturowego. Nie ma uniwersalnych zapachów będących afrodyzjakami. Wbrew pozorom ludzie nie odbierają feromonów - nie mamy wrażliwości na nie tak, jak chociażby motyle. Jedynym wabiącym zapachem dla człowieka jest dobre skojarzenie i intencja. Kobieta szukająca stereotypowo męskiego partnera będzie zainteresowana np. drzewno-morskim zapachem.
Jak kultowy Fahrenheit Diora. Pamiętam, że jako nastolatka obiecałam sobie, że tym będzie pachniał mój przyszły mąż.
Nie dziwię się. Jakby oderwać go od konotacji z dzieciństwa, gdy zyskał łatkę ulubionych perfum dresiarzy, to jest to absolutnie kapitalny zapach, dziś już niszowy. Świetnie skomponowany, wielowarstwowy, świeży. Ma jeszcze taką niesamowitą rzecz na samym końcu - absolutnie fenomenalne połączenie aldehydowe, które po prostu pozwala poczuć przestrzeń.
A jakie zapachy dziś najczęściej wybierają mężczyźni w Twojej perfumerii?
Myślę, że patrząc na klientów Mood Scent Bar, to trudno generalizować, ale jednym z częściej wybieranych są zapachy skórzane, podobne do tego jak pachnie tapicerka samochodu.
Czyli mężczyźni chcą pachnieć autem? Niech zgadnę – i to jeszcze konkretną marką?
Jeden z ulubionych zapachów naszych klientów nazywa się Aston Martin, inny przywołuje skojarzenie fabrycznego zapachu dżinsów lub mocnego drinku z oliwką.
Tworzy mi to w głowie archetypiczny obraz: kowboja w dżinsach, za kierownicą drogiego auta. Mężczyźni chcą być tak postrzegani?
Niektórzy chcą być postrzegani męsko i władczo, ale mamy też wielu klientów, którzy wybierają zapachy nonszalanckie, kwiatowe, słodkie.
W sieci jednym z częściej wyszukiwanych fraz na temat zapachów jest ta: „jak pachnie starość?”. Jak Ty byś określił ten zapach?
Myślę, że to złożony temat. Oczywiście bardzo mocno z wiekiem zmienia się sekrecja, czyli wydzielanie hormonów, potu. Jest to kwestia bardzo biologiczna, która może się wiązać z tak prozaiczną zmianą jak chociażby funkcjonowanie nerek, bo działanie nadnerczy bardzo mocno zmienia zapach.
Nasze ciało z wiekiem się zmienia, zmieniają się też więc nasze zapachy. Ja nazywam to procesem oksydacji, powolnego utlenianie człowieka.
Brzmi zaskakująco poetycko. A czym może pachnieć śmierć?
Myślę, że jest to zapach strachu - niepokojący, animalny, białkowy. Moja siostra (przyp. red. Maria Jakuszewska), z okazji rocznicy powstania styczniowego została poproszona o stworzenie artystycznej interpretacji „zapachu śmierci”. Inspirowała się m.in. wspomnieniami ludzi zesłanych na Sybir i odtworzyła ten zapach. To była woń zimnej ziemi, wilgoci, strachu. Mamy w Mood Scent Bar wzór przypominający tę kompozycję.
Woń śmierci zamknięty w szklanej buteleczce – czy ktoś chce być kojarzony z takim zapachem?
Są osoby, które szukają tego typu zapachów – szokujących, niejednoznacznych. Paradoksalnie nuty mokrej ziemi i rzeczne kojarzą nam się dobrze, bo ze zmianą. Wiesz, że po deszczu pojawia się taki specjalny zapach wilgotnej gleby, który nazywa się petrichor. Ewolucyjnie łączymy go z zakończeniem czegoś trudnego, burzy, po której wyjdzie słońce I to zapach, który daje nadzieję.