Reklama

Dla Igi Majewskiej nie ma rzeczy niemożliwych – zaczynając od prowadzenia zajęć pilatesu w najbardziej zaskakujących miejscach, po stworzenie książki o pilatesie dla najmłodszych. Zwłaszcza jeśli może liczyć na siostrzane wsparcie. Ewelina Protasewicz, autorka i ilustratorka, a prywatnie mama dwóch chłopców, wie o tworzeniu książek dla dzieci wszystko. Z połączenia ich kreatywnych sił powstał „Balans na fali” (premiera: 15 maja). Z autorkami rozmawiamy m.in. o ich ulubionych książkach z dzieciństwa oraz o tym, ile wspólnego ma pilates z morskim światem.

Reklama

Która książka była Waszą ulubioną z dzieciństwa?

Iga Majewska: Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to „Lotta z ulicy Awanturników”. Jednak bardziej niż konkretny tytuł wspominam cały rytuał wypożyczania książek w szkole podstawowej. Prowadziłam zeszyt, w którym po każdej przeczytanej książce, robiłam do niej ilustrację, żeby lepiej zapamiętać treść i mieć własny ilustrowany ranking przeczytanych tytułów. Dziś na pewno są od tego aplikacje.

Ewelina Protasiewicz: Ja z kolei najbardziej lubiłam te z ilustracjami Disneya, które później kreska po kresce próbowałyśmy odtwarzać. Miałyśmy „Dumbo”, „Bambi” i „Króla Lwa”. Klasyka lat 90.!

Skąd pomysł na książkę, w której łączycie bajkę dla dzieci z nauką o pilatesie?

I.M.: Dziś kocham ruch i uczę go innych, ale jako dziecko wcale nie byłam fanką wychowania fizycznego. Pilates poznałam dopiero na studiach i chcę, żeby kolejne pokolenie odkryło tę spokojną metodę pracy z ciałem dużo wcześniej. Tym bardziej, że na moich zajęciach ćwiczy wiele rodziców, których pociechy chcą je naśladować w absolutnie wszystkim. „Balans na fali” ma dać opiekunom miłe i przyjemne narzędzie do podzielenia się z dziećmi pasją do pilatesu.

E.P.: I to jest bardzo ważne, bo coraz więcej mówi się o tym, że dzisiejsze maluchy mają problemy z podstawowymi ćwiczeniami gimnastycznymi. Nie spędzają czasu na trzepakach, tak jak robiło to nasze pokolenie, a jakie są negatywne efekty siedzącego trybu życia – wiemy doskonale.

Czy Helenka i Julek, bohaterowie książki, mają swoje pierwowzory w rzeczywistości?

E.P.: Dziecko, które marzy o wspaniałych osiągnięciach, ale poddaje się już przy pierwszych nieudanych próbach, to historia, którą zna chyba każdy rodzic czy opiekun. I tak właśnie widzę Julka, który zakłada, że tylko magia może mu pomóc stanąć na desce surfingowej.

I.M.: A ostatecznie pomaga mu nie magia, a cierpliwa, dokładna i regularna praca – jak w życiu. Helena wkracza do historii jako bystra obserwatorka, głos rozsądku i ambasadorka życiowego balansu. Bohaterowie nie mają bezpośrednich pierwowzorów, ilustrują raczej dwie odmienne postawy, które widzimy tak wśród dzieci, jak wśród dorosłych.

Ewelina, czy Twoi synowie mieli jakiś wpływ na stworzenie książki?

E.P.: Moi synowie, lat: trzy i pół oraz sześć i pół, zażyczyli sobie dosłownie wystąpić w książce – w postaci ilustracji. Ich podobizny znajdziecie na rozkładówce o nadmorskim kąpielisku. Kochają występy, więc wypożyczyłam ich też Idze do nagrań prezentujących ćwiczenia z książki.

I.M.: I bez wcześniejszego przygotowania chłopaki wzorowo wykonali wszystkie pozycje. To mali profesjonaliści, bo chodzą z rodzicami na crossfit! Dzieci z naszej rodziny i dzieci znajomych zdecydowanie miały wpływ na powstanie książki, bo jako ciocia przekonałam się, że przy maluchach trzeba mieć sto pięćdziesiąt pomysłów na aktywności w ciągu doby. „Balans na fali” ma być gotowym, kompletnym pomysłem na taką produktywną zabawę.

Jak wyglądał proces tworzenia książki?

I.M.: Prowadząc pilates dla dorosłych i szkoląc się w tej metodzie, szukałam nawiązań, dzięki którym będę mogła przełożyć ćwiczenia na prosty język i obrazowe porównania. Nie chciałam powielać stereotypów o tym, że pilates jest tylko dla dziewczyn, więc od początku wiedziałam, że głównym bohaterem książki będzie chłopiec. Jednocześnie marzyło mi się, żeby w tej historii umieścić syrenkę, która uosabia inicjatywę Warsaw Pilates i jest też w moim logo. Zaczęłyśmy z Eweliną od konceptu, czyli kilku próbnych stron z tekstem i ilustracjami, które powstały już poprzedniego lata i które pokazałyśmy wydawnictwu Zielona Sowa. Okazało się, że letni, surferski klimat pasuje nam wszystkim, a morski świat naturalnie nawiązuje do ćwiczeń z pilatesu. I nic dziwnego – w końcu twórca metody, Joseph Pilates, inspirował się ruchami zwierząt.

Jak się pracuje siostrom? Czy relacje rodzinne pomagają czy przeszkadzają we współpracy?

E.P.: W ostatnich ośmiu latach zilustrowałam dziesiątki książek dziecięcych, więc nawet jeśli Idze wydawało się, że jest dla mnie wyjątkowo trudną klientką – cóż, przeszłam już wiele i jestem twarda, choć jej walka o fryzurę Heleny toczyła się do ostatniej chwili. Myślę, że fakt, że jesteśmy siostrami działa na naszą korzyść, bo na bieżąco, nie tylko służbowo, wymieniamy się pomysłami i inspiracjami. Obie wręcz żyjemy swoimi pasjami i staramy się na 110 proc., jeśli nie dla siebie, to dla siostry. Mamy nadzieję, że będzie to można dostrzec w efekcie końcowym.

Jaki miałyście cel tworząc "Balans na fali"– zabawy czy edukacji?

E.P.: Połączenia jednego z drugim. Żeby przekazać dzieciom wiedzę, czy jak w tym przypadku ćwiczenia i zachętę do ruchu, trzeba je kreatywnie opakować, najlepiej we wciągającą historię. Wiemy to, bo w czasie studiów obie pracowałyśmy w przedszkolach jako panie od zajęć dodatkowych.

I.M.: Ewelina uczyła tańca, ja języka angielskiego w formie zabawy. Ta jest równie ważna, co treść. Musi angażować i bawić.

Wasza książka zachęca do ćwiczeń od najmłodszych lat. Czy jest jakaś granica wiekowa dla dzieci do uprawiania sportu?

I.M.: W profesjonalnym ujęciu wszystko zależy od dyscypliny i wymaganych do niej umiejętności, które nabywa się z wiekiem, jednak nie chciałabym wkładać domowej gimnastyki i pilatesu w takie sztywne ramy. Ruch i oddech to naturalna ludzka rzecz i w moim rozumieniu wszystko w życiu malucha może być treningiem. Im wcześniej dziecku wejdzie w nawyk dbanie o codzienną dawkę ruchu – a w idealnym scenariuszu także o jego jakość – tym lepiej!

E.P.: Przy okazji warto przypomnieć, że przykład idzie z góry, więc kiedy dziecko widzi rodzica rozwijającego matę w salonie i robiącego kocie grzbiety dla dobrego samopoczucia, jest duża szansa, że również polubi ruch i będzie miało z nim zdrową relację od małego. Przez zdrową relację rozumiem nie wieczny wyścig i porównywanie się, tylko ruszanie się dla czystej przyjemności.

Iga, czy prowadzisz albo czy myślałaś o prowadzeniu zajęć dla dzieci?

I.M.: Nie planuję zmieniać specjalizacji na stricte dziecięcą, ale maluchy będą mogły ze mną ćwiczyć m.in. na targach Vivelo na Stadionie Narodowym w Warszawie i na kempingu w Chałupach. Wszystkie ćwiczenia przedstawione w książce będą też dostępne w formie wideo, żeby opiekunowie mieli gotową ściągę do czytania i zabawy. Pilates doskonale sprawdza się w warunkach domowych i głównie taką formę chcę zaproponować dzieciom.

Czy planujecie kolejne części serii?

E.P.: Z największą chęcią, jednak ta decyzja leży w rękach czytelników i wydawnictwa.

I.M.: Nasze pomysły zdecydowanie się nie kończą i jesteśmy gotowe zabrać syrenkę Helę z Helu prosto w góry albo do miasta. Dla surfera Julka też znajdziemy kolejne ruchowe wyzwanie do osiągnięcia!

Rynek książek dla dzieci zmienił się diametralnie – co dziś jest ważne w tworzeniu treści dla najmłodszych?

E.P.: Ważna jest różnorodność i to zarówno jeśli chodzi o treść, jak i o formę. Obecnie popularne jest wszystko: książki o tematach poważnych i te o prostej codzienności, te z bogatymi ilustracjami i te prezentujące czysty minimalizm. W ostatnim czasie ilustruję coraz więcej książek aktywujących, nie tylko do czytania, ale i uzupełniania, wyklejania i wdrażania w życie. Myślę, że ich popularność wynika z tego, że książki konkurują dziś z iPadami. Jako opiekunowie szukamy rozwiązań, które angażują dziecko na wielu poziomach, ale nie są kolejnym cyfrowym ekranem.

Czy dzieci podzielają zainteresowanie tematami, które wybierają im dorośli?

E.P.: Ostatecznie to dzieci wybierają, których historii chcą słuchać na okrągło, a które kurzą się na półce. Najważniejsze, to dawać im wybór, pokazywać różne propozycje i zachęcać do poznawania i przeżywania rozmaitych historii. Z radością czytam swoim chłopakom książki np. o emocjach czy relacjach, ale też nie mam problemu z czytaniem im po raz setny o dinozaurach i robotach. Ich ukochane historie to i tak te zmyślone naprędce.

Ewelina Protasewicz

Autorka i ilustratorka książek dla dzieci, twórczyni projektu „Rysopisy”, w ramach którego dzieli się autorskimi pomocami naukowymi. Wiedzę o podejściu do maluchów zdobywała przez lata jako logopedka, nauczycielka, pedagożka, wychowawczyni na koloniach i animatorka kultury. Rysuje od zawsze, ale uczyniła z tego swój zawód dopiero w 2016 roku. Prywatnie mama dwóch chłopców.

Iga Majewska

Reklama

Instruktorka pilatesu certyfikowana przez amerykańską szkołę Peak Pilates. Pomysłodawczyni inicjatywy Warsaw Pilates, w ramach której organizuje zajęcia ruchowe w szalonych miejscach jak pałace, dachy wieżowców czy muzea. Inicjatorka pilatesowych akcji charytatywnych i założycielka największej platformy z pilatesem online po polsku.

Reklama
Reklama
Reklama