Reklama

Przeciętnemu Polakowi freeganizm kojarzy się przede wszystkim z wyjadaniem resztek ze śmietnika. To wyjątkowo niesprawiedliwa opinia, bo freeganie nie rezygnują z kupowania jedzenia w sklepach dlatego, że pozostają w niedostatku. Nie jest to także styl życia na pokaz, służący chwilowemu zabłyśnięciu w mediach społecznościowych. Jest to natomiast świadomy wybór, będący czymś w rodzaju manifestu politycznego. Freeganie pozostają w opozycji do konsumpcyjnego stylu życia, a hołdują zasadom hojności, dzielenia się i ideologii zero waste. Co leży u podstaw freeganizmu i kto może zostać freeganinem?

Reklama

Dane statystyczne dowodzą, że przeciętny Polak rocznie marnuje ok. 235 kg żywności. W sumie każdego roku produkujemy ok. 9 mln ton organicznych śmieci, które powstać nie powinny. Do wyrzucania jedzenia przynajmniej kilka razy w miesiącu przyznaje się co trzecia osoba, która wzięła udział w badaniu przeprowadzonym na potrzeby Federacji Polskich Banków Żywności. Najczęściej na śmietniku lądują warzywa, owoce, wędliny i pieczywo. W kwestii marnowania żywności zajmujemy niechlubne piąte miejsce w Europie.

Powód takiego stanu rzeczy? Konsumpcyjny styl życia, którym zachłysnęliśmy się już w latach 90. Kupujemy za dużo, sklepy chcą sprzedawać jeszcze więcej i w rezultacie wszyscy kręcimy się po obwodzie błędnego koła. Bo trzeba podkreślić, że nadmiaru jedzenia pozbywają się nie tylko konsumenci, ale także sprzedawcy. W dobie wiszącego nad nami widma katastrofy ekologicznej i głodu dotykającego miliony ludzi na całym świecie, takie zachowanie jest szczególnie nie na miejscu. Freeganizm ma być czymś w rodzaju równoważni dla konsumpcyjnego podejścia do rzeczywistości.

Na czym polega idea freeganizmu?

Freeganizm to sposób na życie, który wyrósł z potrzeby buntu przeciwko nadmiernej konsumpcji, marnotrawstwu i niszczeniu środowiska. To nie tylko praktyka, ale też filozofia oparta na minimalizowaniu swojego udziału w systemie gospodarczym, który zdaniem freegan zbyt często przedkłada zysk nad dobro ludzi i planety.

Korzenie tego ruchu sięgają lat 90., choć same idee, które stoją za freeganizmem, mają znacznie dłuższą historię. Już w latach 60. i 70. kontrkulturowe ruchy, takie jak hipisi, kwestionowały model społeczeństwa opartego na nadprodukcji i nadmiernej konsumpcji. Termin „freeganizm” po raz pierwszy pojawił się jednak w latach 90. w Stanach Zjednoczonych, jako zbitka angielskich słów „free” (darmowy) i „vegan” (weganin). Początkowo odnosił się do osób, które unikały wspierania przemysłowej produkcji żywności pochodzenia zwierzęcego, a z czasem objął szerszy zakres działań związanych z odzyskiwaniem zasobów.

Freeganie wychodzą z założenia, że w obecnym systemie gospodarczym ogromna część wyprodukowanych rzeczy jest marnowana – od jedzenia po elektronikę. Aby to zmienić, proponują alternatywny sposób funkcjonowania, który nie wymaga wielkich nakładów finansowych, ale opiera się na społecznej współpracy i uważnym korzystaniu z zasobów. W praktyce oznacza to np. udział w dumpster diving, czyli odzyskiwanie jedzenia wyrzuconego przez sklepy czy restauracje – produktów, które wciąż nadają się do spożycia, ale wylądowały na śmietniku z powodu przekroczonej (często symbolicznie) daty ważności, nieatrakcyjnego wyglądu czy nadwyżek magazynowych – ale też dzielenie się znalezionymi rzeczami z innymi, naprawianie zamiast wyrzucania czy organizowanie „swapów” – wymiany ubrań, książek czy sprzętów. W ten sposób freeganie próbują pokazać, że istnieje alternatywa: bardziej etyczna, mniej destrukcyjna, a przy tym znacznie bardziej świadoma.

Kim są freeganie?

Freeganizm w Polsce jest zjawiskiem stosunkowo młodym. Pierwszy raz mogliśmy o nim usłyszeć kilkanaście lat temu. Wówczas freeganie byli jednostkami, na które społeczeństwo spoglądało z nieukrywaną pogardą, jak na "kloszardów" (abstrahując od rozważań, czy osoba pozostająca w życiowym niedostatku czymkolwiek zasłużyła sobie na to, by inni patrzyli na nią z góry) lub na antysystemowych anarchistów.

Praktyka pokazuje jednak, że większość freegan nie wybiera takiego stylu życia z konieczności. Wiele osób "nurkujących" w śmietnikach to ludzie pracujący. Mało tego, w środowisku freegańskim nie brakuje tzw. ludzi na stanowiskach, którzy dzięki swojej pracy osiągają dochody znacząco wykraczające poza średnią krajową. Do szukania jedzenia w kontenerach nie motywuje ich bieda, a społeczna świadomość. Po co wyrzucać coś, co wciąż jest dobre?

Czerpiąc pełnymi garściami z tych zasobów, które już zostały oddane do naszej dyspozycji, freeganie próbują przeciwstawić się zbędnej nadprodukcji. Chodzi tu zatem przede wszystkim o zapobieganie marnotrawstwu, ale nie tylko. Wcześniej wspomnieliśmy, że na czele wyznawanych przez freegan wartości znajduje się hojność i dzielenie się dobrami. Wyznawana przez nich ideologia jest więc także receptą na skuteczną pomoc tym, którzy jej potrzebują.

Freeganizm: jak zacząć?

Freeganizm powinien zatem mieć swój początek "w głowie". Warto zastanowić się przez chwilę, ile kupowanego przez nas jedzenia trafia do śmieci? Ile produktów, które wyrzucamy rzeczywiście nie nadaje się już do spożycia? Gdy uświadomimy sobie, że swoją rozrzutnością (bo trudno znaleźć tu inne określenie) przyczyniamy się do społecznie i ekologicznie szkodliwego konsumpcjonizmu, łatwiej będzie nam zrozumieć o co tak naprawdę chodzi freeganom.

Niektóre osoby traktują freeganizm jako sposób na zdobycie dodatkowych polubień w mediach społecznościowych. Nikt im tego nie zabroni, ale "sezonowi freeganie" zazwyczaj szybko wracają do konsumpcyjnego stylu życia. Czy nie lepiej robić to świadomie? Najlepszą nagrodą jest przecież satysfakcja z realnego wpływu, jaki freegański styl życia wywiera na społeczną (i nie tylko) sytuację.

Freeganizm: porady

W pierwszej kolejności należy sobie uświadomić, że diabeł nie zawsze jest tak bardzo straszny, jak go malują. Kto raz udał się na freegańską wyprawę, ten wie, że przysklepowe śmietniki wcale nie są takie brudne i nie śmierdzą, jak to sobie wyobrażamy.

Początkujący freeganie mogą spotkać się z istotną przeszkodą w postaci kłódki blokującej dostęp do śmietnika. Dlatego nie warto wybierać się na poszukiwanie jedzenia w ciemno. W sieci można znaleźć masę informacji na temat miejsc, w których bez problemu i bez łamania prawa można znaleźć wyrzucone jedzenie.

Reklama

Warto brać tyle, ile będziemy w stanie unieść. W tym miejscu z pewnością pojawi się wiele opinii, że w ten sposób tylko przyczynimy się do marnotrawstwa. Trzeba jednak pamiętać, że freeganizm polega także na dzieleniu się z innymi. To, czego nie zjesz, po prostu oddaj osobom potrzebującym.

Reklama
Reklama
Reklama