Reklama

W połowie polskich domów nie ma książek, bo czytanie jest zbyt wymagające. Dzieci szybko się zniechęcają, wolą oglądać obrazki w telefonie. Co z tym zrobić? Pytamy Edytę Pilch – propagatorkę czytelnictwa dzieci, młodzieży i dorosłych.

Reklama

Sylwia Borowska: Kiedy ostatnio słyszałaś o kimś: „Ale ona jest oczytana”?

Edyta Pilch: Nie przypominam sobie. Dzisiaj to określenie chyba wyszło już z mody. Łatwiej zachwycić się czyimś wyglądem w mediach społecznościowych niż intelektem. Nie mam jednak wątpliwości, że łatwo odróżnić ludzi oczytanych od nieoczytanych. Rozmowa z tymi pierwszymi to czysta przyjemność! Są ciekawsi, bardziej błyskotliwi i dowcipni. Trudno być atrakcyjnym rozmówcą, kiedy większość czasu spędza się na scrollowaniu, oglądaniu rolek i czytaniu nagłówków. Jak mówi moja przyjaciółka: „Jedni rozmawiają o rzeczach, inni o sprawach”. Żeby mieć coś ciekawego do powiedzenia w sprawie, trzeba mieć skąd czerpać. A skąd lepiej niż z literatury?

Tylko kiedy mieć na nią czas?

Żyjemy w czasach technologicznego tsunami. Każdego dnia zalewają nas nowe informacje, a zmiany przychodzą szybciej, niż potrafimy je przetworzyć. Jedyną pewną rzeczą jest właśnie zmiana. Sama często czuję, że pędzę coraz szybciej z każdą nową technologią, która ma za zadanie oszczędzić mój czas, a mam go paradoksalnie jeszcze mniej. Żyjemy w czasach rewolucji 5.0, kiedy sztuczna inteligencja zaczyna mieć nad nami przewagę, ale… jest coś, czego nie potrafi – chodzi o emocje. Naszą przewagą są miękkie kompetencje. Człowiek jest empatyczny, emocjonalny, myśli krytycznie. Tym góruje nad AI. Szczególnie teraz, gdy eksperci mówią o nadchodzącej epidemii samotności, czytanie staje się czymś więcej niż tylko konsumpcją tekstu. To narzędzie przeciwdziałania izolacji. Przez książki poznajemy nowe perspektywy i właśnie rozwijamy empatię.

Czy nie uważasz, że dzisiaj luksusem jest usiąść w fotelu i czytać książkę, dodajmy papierową?

Tak! Dlatego tak bardzo cenię sobie te chwile, wręcz je celebruję. Czytanie rozwija nasz mózg, pobudza do pracy, zapobiega demencji. Badania dowodzą, że dzieci, którym czyta się od szóstego miesiąca życia, lepiej się rozwijają, a u dorosłych osób czytających po sześciu minutach lektury spada poziom kortyzolu odpowiedzialnego za stres. To praca nad koncentracją, umiejętnością skupienia się na tym, co tu i teraz. Dlatego czytanie staje się zajęciem ekskluzywnym. Umberto Eco mówił: „Kto czyta, ten żyje podwójnie”.

Żyć podwójnie, czyli dokładnie jak?

Wytłumaczę to przez porównanie z filmem. Film jest wizją skończoną, widzimy gotowy świat, bohaterów i emocje stworzone przez innych. Z kolei czytanie książki wymaga aktywności naszego umysłu – to my tworzymy w głowie obrazy postaci, miejsc i zdarzeń. Wchodzimy w rolę współtwórców, a nie biernych odbiorców. Kiedy oglądam np. film romantyczny z Bradem Pittem, to mam przed sobą Brada Pitta, ale gdy czytam w książce zdanie: „John był przystojnym mężczyzną…”, to od razu uruchamiam w wyobraźni obraz faceta, którego uważam za przystojnego. Co więcej, każda z czytelniczek ma w tym momencie inną wizję przystojnego mężczyzny w swojej wyobraźni. Siłą literatury jest nie tylko tworzenie obrazów w głowie, lecz także kształtowanie ludzi.

Z badań PISA (ang. Programme for International Student Assessment) wynika, że czytanie dla przyjemności ma większy wpływ na sukces życiowy i społeczny młodzieży niż jej pochodzenie. Jest też najtańszym sposobem edukacji i przyczynia się do zmiany statusu społecznego. Bo dzięki przeczytanym książkom spotkamy innych ludzi na swojej drodze, zaprzyjaźnimy się z nimi. Warto czytać nie tylko dla siebie, lecz także dla rozmowy, która może narodzić się dzięki książce. Prawdziwa magia czytania rozgrywa się bowiem między ludźmi: w refleksji, dyskusji i wymianie myśli, które książka inspiruje. Książki tworzą ludzi!

Czy dlatego, że zaczynamy mówić innym językiem, wspólnym dla elity, mamy bilet wstępu do towarzystwa? Może trzeba wylansować modę na czytanie wśród influencerów?

Jako Towarzystwo Inteligentnej Młodzieży realizujemy projekt „Leaders are Readers”, w którym do rozmowy zapraszamy liderów w różnych dziedzinach, ludzi sukcesu. Okazuje się, że tym, co miało na nich wpływ, są książki, a najlepsze pomysły przychodzą im często podczas czytania. Cała edukacja opiera się na tekście. Ten, kto radzi sobie lepiej z czytaniem w pierwszych klasach, będzie radził sobie lepiej z edukacją w kolejnych latach. Czytanie ma kluczowy wpływ na rozwijanie kompetencji przyszłości u dzieci i młodzieży.

Jakie są te kompetencje przyszłości?

Po pierwsze, komunikacja. Nawet jeśli ChatGPT ma nam pomóc w napisaniu tekstu, to ważne jest to, jak sformułujemy polecenie. Precyzja języka i sztuka zadawania pytań należy do nas. Po drugie, kreatywność, którą pobudza czytanie. Po trzecie, elastyczność, czyli otwartość na zmiany. Adaptacyjność to czwarta kompetencja przyszłości, piąta to krytyczne myślenie.

A jakie tytuły Twoim zdaniem rozwijają te kompetencje przyszłości?

Warto sięgnąć po „Przetrwają najżyczliwsi” Briana Hare’a i Vanessy Woods. Ta książka pokazuje, jak empatia i zdolność nawiązywania relacji mogą budować mosty między ludźmi. Swego czasu zachwyciła mnie Ursula K. Le Guin i jej „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, pierwsza część cyklu „Ziemiomorze”, głęboka i subtelna opowieść o dojrzewaniu, odpowiedzialności i równowadze w świecie magii. Adaptacyjność? W tej kategorii niekwestionowanym liderem jest książka noblisty Daniela Kahnemana „Pułapki myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym”. To niezwykła podróż w głąb ludzkiego umysłu. Kahneman tłumaczy, jak działają dwa tryby myślenia: szybki – intuicyjny, i wolniejszy – analityczny. Żeby obudzić w sobie krytyczne myślenie, warto sięgnąć po „21 lekcji na XXI wiek” Yuvala Noaha Harariego, ta książka zmusza do refleksji nad światem, zachęcając do kwestionowania przyjętych norm i oceniania wiarygodności danych.

Ciekawa jestem, gdzie szukać inspiracji, by nauczyć się elastyczności.

Tutaj miałabym nieoczywisty pomysł, czyli świetną książkę Mariny Abramović „Pokonać mur”. To autobiografia ikony performance’u, opowiadającej o trudach i wyzwaniach, które towarzyszyły jej artystycznej drodze. Ta książka inspiruje do przekraczania granic i myślenia nieszablonowego, a o to właśnie chodzi w byciu elastycznym.

Czy nie uważasz, że dzisiaj nawet krótki post w social mediach mógłby być napisany poprawnie i z polotem? Czasem czytając influencerów, włos się jeży na głowie…

Pomyślmy o pięciu osobach, które lubimy czy obserwujemy w mediach społecznościowych. Jakim językiem się posługują? Takim, że chcemy je czytać. Wybieramy te profile czy strony, które są ciekawe, a tworzące je osoby mają swój styl. Bo swoje myśli wyrażają za pomocą słów, a skoro władają dobrze słowem, to zapewne dużo przeczytały lub czytają.

Jak przekonać w dzisiejszych czasach dzieci do czytania czegoś więcej niż tylko podpisów pod zdjęciami?

Wierzę w siłę nawyku. Czytajmy dzieciom codziennie, chodźmy z nimi do biblioteki, księgarni, dawajmy książkę w prezencie. Można z tego zrobić rytuał – wybrać wspólnie w księgarni lekturę, a potem pójść do kawiarni i poczytać razem. Dzieci uczą się, obserwując nas. Jeśli każemy czytać dziecku, a sami scrollujemy telefon, to nic z tego nie będzie. Często rodzice przestają dzieciom czytać około dziewiątego roku życia, bo uznają, że potrafią już to robić same. To błąd. Sama znajomość liter i składanie z nich zdań nie oznacza, że dzieci są gotowe na przeczytanie każdej książki. Czytajmy dzieciom jak najdłużej. To okazja, by porozmawiać o tym, co przeczytaliśmy, wspólnie coś przeżyć. Podczas wieczornego czytania śmiejemy się, żartujemy, wzruszamy. Czytający rodzic to rodzic na wyłączność. Nie może w tym czasie odpisywać komuś na SMS-a czy gotować. Jest to sygnał dla dziecka: „Mam teraz czas tylko dla ciebie”. Dajemy dziecku to, co najcenniejsze.

Jaka jest książka Twojego dzieciństwa, ta pierwsza, która zrodziła w Tobie miłość do czytania?

„Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren to książka mojego dzieciństwa. Jej ciepło i prostota sprawiały, że każda strona była jak odwiedziny u przyjaciół. Pokazywała radość z codziennych chwil, siłę przyjaźni i dziecięcą beztroskę. Potem były wiersze Brzechwy i Tuwima, które bawiły i rozbudzały wyobraźnię. To właśnie Lindgren zrodziła we mnie miłość do czytania.

Czyli żelazna klasyka. Czytałam to i ja jako dziecko, potem swoim dzieciom, a także znalazłam ją na obecnej liście lektur pierwszej klasy szkoły podstawowej.

Bo to się w ogóle nie zestarzało! Świat się zmienił i niektóre lektury, jak „Plastusiowy pamiętnik”, już nie przystają do dzisiejszych czasów. Ale mistrzostwo językowe Brzechwy czy Tuwima jest nie do podrobienia, a ich utwory są ponadczasowe.

Ten numer ELLE jest poświęcony miłości, więc nie mogę nie zapytać o książki o miłości. Czy przeczytałaś w życiu choć jednego harlequina?

Mogę napić się kawy z plastikowego kubka, ale ta z filiżanki smakuje mi lepiej. Cenię sobie jakość. Jeśli czytać, to coś naprawdę dobrego. Kiedy uczyłam języka polskiego w liceum i dostawałam wypracowania rzewne i tandetne, od razu pytałam: „Oj, kochana, co teraz czytasz?”. Nazwijmy rzecz po imieniu, harlequiny to literatura mało ambitna, ale z badań wynika że 37 proc. młodych dziewczyn, które zaczęły swoją przygodę z czytaniem słabszej literatury, zrobiło też krok dalej. Takie książki mogą być dobrym pomysłem na „rozczytanie”, wstępem do sięgnięcia po lepszą literaturę. Mnie szkoda na to czasu. Podobno w życiu można przeczytać około trzech tysięcy książek. Czy wszystkie zdążę?

Na koniec poproszę Cię o polecenie swoich ulubionych książek o miłości.

Zacznę od „Dumy i uprzedzenia” Jane Austen. To klasyczna powieść, która nigdy nie traci na aktualności. Jane Austen z niezwykłą finezją opowiada historię miłości Elizabeth Bennet i pana Darcy’ego, pełną nieporozumień, napięć i rosnącego wzajemnego szacunku. To lektura, która pokazuje, że prawdziwa miłość wymaga samoświadomości i odwagi, by stawić czoła własnym uprzedzeniom.

Druga to „Normalni ludzie” Sally Rooney. Współczesna opowieść o skomplikowanej, wielowymiarowej relacji, która jest pełna emocji i autentyczności. Rooney mistrzowsko oddaje piękno i trudności miłości w dzisiejszym świecie, czyniąc tę powieść niezwykle bliską młodszym pokoleniom.

„Genialna przyjaciółka” Eleny Ferrante to z kolei poruszająca historia o przyjaźni, ambicjach i wzajemnej rywalizacji, w której miłość pojawia się w różnych odcieniach – romantycznym, rodzinnym i osobistym. Ferrante tworzy opowieść pełną pasji i głębi, która pozwala spojrzeć na miłość z nieoczywistej, z nieoczywistej, lecz niezwykle prawdziwej perspektywy.

EDYTA PLICH

Edyta0627
Reklama

Prezeska Fundacji Wspierania Młodzieży w Nauce „Edico”, dyrektorka Towarzystwa Inteligentnej Młodzieży (TIM), polonistka, wieloletnia dyrektorka jednego z warszawskich gimnazjów i liceów, specjalistka zarządzania zasobami ludzkimi, współautorka publikacji „Czytająca szkoła” i „Supermoc książek. Tata też czyta”. Laureatka nagrody Kariatydy Czytelnictwa. Jej misją i pasją są edukacja i teatr.

Reklama
Reklama
Reklama