Dla duszy, ciała i umysłu. Jak mieszka Ed Westwick z żoną Amy Jackson?
Gdyby nasz dom mógł opowiedzieć historię swoich mieszkańców, mam nadzieję, że byłaby ona o ludziach, którzy cenią spokój i to, że dom jest ich miejscem na ziemi – mówi Ed Westwick.

- ELLE
- , Małgorzata Dziewulska
Dla niego to przestrzeń, w której może w pełni być sobą. Bez maski, bez widowni. Jednak podzielił się nią z marką Westwing i pokazał elementy wystroju wnętrz, dzięki którym razem z żoną Amy Jackson udało im się stworzyć elegancką i przytulną atmosferę.
– Dorastałem w miasteczku otoczonym naturą, ale położonym blisko Londynu. Miałem więc wszystko, co najlepsze z obu światów. Teraz mieszkam niedaleko miejsca, w którym się wychowałem. To interesujące, jak życie zatacza koło – mówi Ed Westwick. Razem z poślubioną kilka miesięcy temu Amy Jackson szukali domu, który zrobi na nich wrażenie. Znaleźli ten i jego wnętrze zaprojektowali sami. – To coś, czego wcześniej nie doświadczyłem – mówi Ed. – Chcieliśmy, żeby było ciepło i przytulnie, a jednocześnie elegancko i przestronnie. Dążyliśmy do tego, by to wszystko połączyć, co nie jest łatwe – dodaje. – Zainspirowały nas miejsca, które odwiedziliśmy. Indie, podobnie jak Hiszpania i Włochy, miały duży wpływ na paletę kolorów. Nawiązaliśmy też do brytyjskiej wsi, dodając nasze ulubione akcenty – opowiada Amy. – To właśnie źródła inspiracji były dla mnie siłą napędową podczas remontu. Ekscytują mnie różne kultury, ludzie. Nawet w dzisiejszym świecie, który dzięki dużej dostępności wydaje się coraz mniejszy – dodaje Ed. Amy twierdzi, że mają podobny gust. – Ale Ed pewnie powie coś innego – śmieje się. – Wszystkie moje rzeczy są w schowku. Wiecie, wszystkie pamiątki z podróży…
Jednak projektując wspólnie, byli zgodni w tym, czego chcą. Każdy detal został dobrany tak, by można było wszędzie się zrelaksować. – Lubię odpoczywać w salonie. Mogę tam w kółko oglądać „Plotkarę”. Żartuję. Ludzie czasem mylą mnie z Chuckiem Bassem, ale to dla mnie zaszczyt, że mogłem grać w tym serialu. Największa różnica między nami? Ja istnieję naprawdę, a on nie. To już coś. On jest człowiekiem miasta, ja nie. Myślę, że Chuck uznałby to miejsce za zbyt spokojne. Nie ma tu szumu klimatyzacji jak w penthouse’ach na Manhattanie. To zupełnie coś innego, ale sądzę, że doceniłby nasz gust – mówi Ed. Amy śmieje się, że w ich domu jest dużo męskiej energii. – Lubię, kiedy wszystko jest zorganizowane, ale wiem, że z psami, dziećmi, zwłaszcza noworodkiem, który za chwilę się pojawi, nigdy nie będzie idealnie. Ale to nie wystawa, chcemy, żeby tętniło tu życie. – Największą słabość mają do kuchni. Poranna kawa tutaj to dla Eda rytuał. Obydwoje uwielbiają przekąski późnym wieczorem. – Froyo to obowiązkowy deser po każdym wydarzeniu – zdradza Amy. A Ed, że mógłby zamienić się na dom tylko z Sherlockiem Holmesem: – Musi tam mieć pełno tajemniczych przedmiotów z fascynującymi historiami.
Pokazywanie elementu 1 z 6












