Daydreaming: niewinne fantazjowanie czy niebezpieczna ucieczka od rzeczywistości. Co nas pcha w świat wyobraźni?
Każdy z nas miewa chwile, podczas których odrywa się od codzienności i zanurza w świat fantazji. Taki stan umysłu zyskał określenie “daydreaming”. Czym dokładnie jest i jak wpływa na nasze życie?
- ELLE
W tym artykule:
- Czym jest daydreaming?
- Daydreaming jest jak rytuał
- Korzyści płynące z daydreaming
- Jak wprowadzić zdrowe daydreaming do codzienności?
Czym jest daydreaming?
Daydreaming, czyli marzenia na jawie to spontaniczna aktywność umysłowa, która najczęściej pojawia się wtedy, gdy nie jesteśmy w pełni zaangażowani w wykonywane zadanie. Może to być chwila rozmarzenia podczas nudnego spotkania, w czasie jazdy autobusem czy w momencie, gdy wpatrujemy się w sufit, zamiast kończyć raport. Psychologowie opisują daydreaming jako stan, w którym nasz umysł przechodzi z trybu działania w tryb „sieci domyślnej” – wewnętrznego mechanizmu odpowiedzialnego za refleksję, myślenie abstrakcyjne i planowanie.
Niektórzy uczeni twierdzą, że daydreaming to sposób naszego mózgu na przetwarzanie informacji, testowanie różnych scenariuszy lub przygotowanie się na przyszłe wyzwania. Na przykład, wyobrażając sobie rozmowę kwalifikacyjną, możemy mentalnie przećwiczyć odpowiedzi na trudne pytania. Z kolei marzenie o idealnym wakacyjnym wyjeździe może pomóc nam zidentyfikować, czego naprawdę pragniemy.
Daydreaming często odzwierciedla nasze najgłębsze pragnienia i lęki. Może być formą ucieczki od stresującej rzeczywistości lub sposobem na radzenie sobie z emocjami. Już Zygmunt Freud analizował, jak marzenia na jawie odzwierciedlają nasze nieświadome pragnienia i konflikty. Według Freuda, marzenia na jawie są formą wyrażania tłumionych instynktów, podobnie jak sny.
Z kolei Eli Somer, profesor na Uniwersytecie w Hajfie w Izraelu w 2002 roku w czasopiśmie "The Journal of Contemporary Psychotherapy" opisał zjawisko nieadaptacyjnego marzenia na jawie (Maladaptive Daydreaming), które charakteryzuje się intensywnymi i wciągającymi fantazjami zakłócającymi codzienne funkcjonowanie. Obecnie trwają badania na grupie kilkuset osób doświadczających tego zjawiska.
Jednocześnie dla wielu osób jest to moment czystej przyjemności – podróż w wyimaginowane światy, w których wszystko jest możliwe.
Daydreaming jest jak rytuał
Daydreaming, marzenia na jawie, to mój prywatny rytuał, mój azyl. To nie jest zwykłe bujanie w obłokach, ale coś głębszego – jak film, którego jestem reżyserem i główną bohaterką. Moje historie są żywe, pełne detali, z całymi światami, które tworzę w głowie.
Często dzieje się to samoistnie. Siedzę przy biurku, próbując skupić się na pracy, a w jednej chwili już mnie nie ma. Moje myśli dryfują, tworzą scenariusze, w których jestem kimś innym – artystką, odkrywczynią, bohaterką niezwykłych wydarzeń. To tam, w tych wyimaginowanych miejscach, znajduję odpowiedzi, których brakuje mi w rzeczywistości. Czasem te marzenia na jawie są o tym, czego pragnę, a czasem o tym, czego się boję.
Ale to nie zawsze jest ucieczka. Czasem to forma terapii. Kiedy dzień staje się zbyt ciężki, pozwalam sobie na kilka minut tego świata w głowie. Próbuję odtworzyć momenty szczęścia, wyobrazić sobie, jak to jest znów czuć spokój. Te marzenia to moje narzędzie – potrafią podnieść mnie na duchu, zmotywować, dać chwilę wytchnienia.
Niektórzy twierdzą, że daydreaming to strata czasu. Dla mnie to przestrzeń twórcza. Najlepsze pomysły, najciekawsze rozwiązania rodzą się właśnie wtedy, kiedy nie myślę zbyt intensywnie, a po prostu dryfuję. To tam, w tej głowie pełnej chaosu, często znajduję porządek.
Oczywiście, bywa i tak, że zatracam się w tym świecie zbyt mocno. Wracam z poczuciem winy, że znów spędziłam za dużo czasu na myśleniu, a za mało na działaniu. Ale nauczyłam się akceptować tę część siebie. To nie wada, to dar.
Marzenia na jawie to jak wewnętrzny świat, którego nikt nie może mi zabrać. Bez względu na to, co się dzieje wokół, zawsze mogę tam wrócić – do historii, które piszę tylko dla siebie. I może dlatego tak bardzo je cenię. Bo to moje. Tylko moje.
Korzyści płynące z daydreaming
Marzenia na jawie, choć mogą wydawać się oderwane od rzeczywistości, pełnią istotną rolę w rozwoju kreatywności i rozwiązywaniu problemów. Wielu artystów, pisarzy czy naukowców przyznaje, że ich najlepsze pomysły zrodziły się właśnie w momentach niekontrolowanego dryfowania myślami. To przestrzeń, w której rodzą się innowacyjne idee, ponieważ nasz umysł nie jest ograniczony normami czy oczekiwaniami.
Co więcej, badania wskazują, że regularne daydreaming może poprawić nastrój, pomóc w budowaniu poczucia własnej wartości i zwiększyć naszą zdolność do empatii. Zanurzając się w wyobrażeniu siebie w różnych sytuacjach, możemy lepiej zrozumieć, jak byśmy się w nich czuli lub jak inni mogliby na nie reagować.
Jak wprowadzić zdrowe daydreaming do codzienności?
W erze ciągłego pośpiechu i bombardowania informacjami, pozwolenie sobie na chwilę nieproduktywności może być wyzwaniem. Daydreaming to jednak nie strata czasu, lecz inwestycja w siebie. Aby świadomie praktykować marzenia na jawie, warto:
- Znaleźć momenty na „nicnierobienie” – np. podczas spaceru w naturze lub w trakcie picia porannej kawy.
- Ograniczyć nadmierne korzystanie z telefonu, które zabija naturalne momenty refleksji.
- Zanurzyć się w ulubioną muzykę lub sztukę – te bodźce mogą stać się katalizatorem inspirujących marzeń.
W czasach, gdy produktywność jest wartością nadrzędną, pozwolenie sobie na daydreaming może być aktem buntu – ale jakże pięknym i potrzebnym. To chwila oddechu, w której możemy na nowo połączyć się z własnymi marzeniami, odkryć siebie i zaplanować przyszłość, choćby w najdrobniejszym aspekcie.
Więc następnym razem, gdy złapiesz się na tym, że wpatrujesz się w okno i marzysz o tym, jak mogłoby wyglądać twoje idealne życie, pamiętaj: w tej chwili robisz coś dobrego dla siebie.