Cringe dla desperatów? Ten sposób randkowania przeżywa prawdziwy renesans
Tinder, Bumble, Feeld? Thank you, next. Teraz single randkują w zupełnie inny sposób. A jeszcze kilka lat temu konsekwentnie go wyśmiewali.

W tym artykule:
- Przesuń Tindera w lewo
- Szybkie randki, długie związki?
- Tylko dla desperatów?
- Szybkie randki – instrukcja obsługi
Nie znoszę, kiedy ktoś mówi, że miłość sama przyjdzie w odpowiednim momencie. Uważam, że dziś o nową relację trzeba zawalczyć, nawet jeśli wymaga to sporej dozy pragmatyzmu. Szanse na to, że spotkamy ukochanego podczas zakupów w spożywczaku, zdarzają się tylko w komediach romantycznych (choć serdecznie tego wszystkim życzę). Jak więc skutecznie szukać miłości? Na pewno nie w aplikacjach.
Przesuń Tindera w lewo
Dokładne działanie algorytmów aplikacji randkowych owiane jest tajemnicą. Wiadomo jednak, że Tinder stosował znaną z szachów metodę selekcji Elo. Liczba matchy przekładała się na punkty, a użytkownicy „wygrywali” z tymi, którzy mieli wyższe statystyki polubień. To oznaczało przesunięcie na początek listy wyświetlanych profili i jeszcze większe szanse na dopasowania. W praktyce faworyzowano tych, którzy najlepiej potrafili się sprzedać. Ale czy byli oni też najbardziej wartościowi i skłonni do stworzenia relacji? Każdy użytkownik Tindera zna odpowiedź.
Gwoli ścisłości, Tinder podobno ostatnio zrezygnował z metody Elo na rzecz nowoczesnych algorytmów opartych na sztucznej inteligencji. Trudno jednak nie zauważyć, że aplikacje randkowe stały się targowiskiem próżności, a ci, którzy szczerze pragną miłości, często przegrywają w tej grze.
Badania norweskich psychologów z 2019 roku wskazują, że aż 80 proc. użytkowników Tindera nie znajduje tego, czego szuka – zwłaszcza jeśli chodzi o długotrwałe związki.
Aplikacje miały zrewolucjonizować randkowanie, ale za to pogłębiły samotność (szczególnie wśród młodych mężczyzn), obniżyły samoocenę i zniechęciły do randek w ogóle. Jedna z moich znajomych, notorycznie ghostowana na Tinderze, ostatecznie postanowiła zrezygnować z relacji z mężczyznami – nie tylko romantycznych, ale też koleżeńskich i zawodowych. Dziękujemy, aplikacje. Za nic.
Szybkie randki, długie związki?
Odwrót od aplikacji to jeden z najsilniejszych trendów randkowych 2025 roku. Ale jeśli nie apki, to co? Renesans przeżywają metody z początku lat 2000, jak tzw. szybkie randki – spotkania, podczas których uczestnicy mają kilka minut na rozmowę z potencjalnym „kandydatem”. Czy to działa? Nie ma jeszcze jednoznacznych badań, ale pewne fakty sugerują, że tak.
„Badanie z 2017 roku sprawdziło, czy deklarowane cechy idealnego partnera mają przełożenie na rzeczywiste wybory podczas speed-datingu. Okazało się, że w praktyce jedno nie ma nic wspólnego z drugim. Deklarowane preferencje – zarówno te dotyczące wyglądu, jak i światopoglądu – nie zwiększały szansy na romantyczne dopasowanie” – pisze Jacek Mańko w artykule „Czy aplikacje randkowe sprzyjają nawiązywaniu trwałych relacji romantycznych?” na portalu OKO.press. To dowód na to, że najlepiej spotkać się na żywo i zweryfikować swoje deklaracje.
W dużych miastach dostępne są różne warianty szybkich randek: dla osób z wyższym wykształceniem, dla katolików, wysokich, rodziców czy w różnych kategoriach wiekowych. Single spotykają się w restauracji lub klubie i po kilku minutach rozmowy zamieniają się stolikami. Jeśli zaiskrzy, obie osoby dostają do siebie kontakt.
Tylko dla desperatów?
Bynajmniej. Miałam okazję prowadzić walentynkowy speed dating dla pewnej marki samochodów. Wśród uczestników byli influencerka, architekt, dziennikarka, informatyk i wykładowca akademicki. Wszyscy zgodnie przyznali, że są zmęczeni aplikacjami i wolą spotkania na żywo. Randki przebiegły w świetnej atmosferze, a oprócz romantycznych „matchy” nawiązały się też nowe znajomości. I to jest chyba największa zaleta speed datingu – można spotkać ciekawych ludzi spoza swojej bańki, którzy niekoniecznie potrafią się „sprzedać” w aplikacjach albo są zmęczeni powierzchownością relacji, jakie one oferują.
Podczas innych „szybkich randek” (gdy jeszcze byłam singielką) poznałam Renatę, 44-letnią redaktorkę w dużym wydawnictwie, która nigdy nie miała szczęścia w miłości. „Speed dating” to dla niej nie tylko sposób na znalezienie partnera, ale też forma spędzania wolnego czasu. Choć poszukiwania były dotąd bezowocne, udało jej się nawiązać wiele wartościowych znajomości.
– Poznałam tu dwie dziewczyny, z którymi często spotykamy się prywatnie. Z jedną stworzyłam prawdziwy tandem – wspieramy się i wyjeżdżamy razem na wakacje – mówi. – Ludzie myślą, że na takie spotkania przychodzą „desperaci”, ale co złego w tym, że ktoś chciałby się zakochać i przeżyć coś wyjątkowego?
– powiedziała mi w rozmowie dla WP Kobieta.
Szybkie randki – instrukcja obsługi
Jeśli miałabym dać radę początkującym „speed rankowiczom”, sugerowałabym wybór grupy wiekowej zgodnej z własnymi zainteresowaniami. To szczególnie ważne dla tych, którzy mają trudności z rozpoczęciem rozmowy. Organizatorzy zazwyczaj podsuwają kartki z przykładowymi pytaniami, ale najważniejsze to być uważnym i autentycznie zainteresować się drugą osobą – dopytywać i reagować na jej odpowiedzi. Nie zgadzam się, że najważniejszy jest „vibe”, bo on może pojawić się z czasem. A może zamiast niego pojawi się czułość i wspólne zainteresowania?
„Prawdziwa chemia przychodzi z czasem, tak samo jak dobry seks. To, co naprawdę ważne, nie objawia się na pierwszej randce – potrzeba kilku spotkań, by to odkryć” – mówiła mi w wywiadzie dla Glamour psycholożka i terapeutka par, Sylwia Miller.
Proponuję potraktować „speed dating” jako przygodę saą w sobie, kierując się zasadą „bój się i rób”. A czy ta zabawa zakończy się marszem Mendelssohna? To już zupełnie inna sprawa.