Reklama

Jestem dzieckiem Księżyca. Urodziłam się podczas pełni, gdy na niebie był ogromny Srebrny Glob. Może dlatego mam problemy ze snem i lunatykuję. Mój pseudonim artystyczny wiele o mnie mówi – wyznaje Luna, czyli Aleksandra Wielgomas. To artystka młodego pokolenia. Zrobiło się o niej głośno po występie na Eurowizji. Zaśpiewała tam piosenkę „The Tower”, inspirowaną nomen omen kartami tarota, a dokładnie kartą Wieży, która symbolizuje przełom. Często pojawiała się we wróżbach na różnych etapach życia Luny. – Ezoteryka i astrologia są mi bliskie od wielu lat. Zawsze szukam alternatywnych sposobów na rozumienie rzeczywistości i lubię poznawać różne optyki tego, co dzieje się wokół. Życie artysty jest na tyle chaotyczne, zwłaszcza gdy ma się ADHD, że bardzo trudno jest znaleźć uziemienie i punkt stały. Ezoteryka stała się dla mnie mapą, dzięki której mogę wrócić do siebie – tłumaczy piosenkarka. A co to oznacza w praktyce? Choćby to, że wydanie każdej płyty planuje, biorąc pod uwagę sprzyjający układ planet albo znaczenie numerologii. – Zawsze chcę, by to była jakaś szczególna data. Nie udało mi się wydać nowego singla w pełni Księżyca, ale premiera była 22 listopada. Dwie dwójki i dwie jedynki to mistrzowskie numery – opowiada Luna.

Reklama

Astrologia to największy trend 2025 roku

Żeby zrozumieć, jak poważnie Polki i Polacy traktują to, co nieuchwytne rozumem, spójrzmy na liczby. Ale tym razem nie te magiczne. Według badania CBOS co siódmy z nas odwiedził wróżkę, ponad połowa czyta horoskopy, a jedna osoba na sześć jest przywiązana do magicznego amuletu. Choć dokładna wartość rynku ezoterycznego w Polsce nie jest znana, ekonomiści szacują, że może sięgać trzech miliardów złotych
i wciąż rośnie. Ci, którzy na tym zarabiają – a takich osób jest w Polsce od 75 do nawet 125 tysięcy (wróżek, astrologów, numerologów, radiestetów) – po pandemii COVID-19 mówili nawet o 70-proc. wzroście zysków. Dość wspomnieć, że najpopularniejsza aplikacja astrologiczna oparta na sztucznej inteligencji, oferująca spersonalizowane horoskopy i kosmogramy, została pobrana niemal osiem milionów razy w pierwszych miesiącach po wypuszczeniu na rynek. To nie żarty – algorytm wykorzystuje dane z NASA do śledzenia ruchów planet i tworzy szczegółowe profile astrologiczne użytkowników na podstawie daty, godziny i miejsca urodzenia. Według raportu Sensor Tower wydatki konsumenckie na 10 najpopularniejszych aplikacji astrologicznych w USA osiągnęły 40 milionów dolarów, i to jeszcze w 2020 roku.

Arkany na wybiegu

Motywy magiczne są obecne dosłownie wszędzie. Dobrze pamiętamy serię perfum Dolce & Gabbana inspirowaną kartami tarota, a tym bardziej pokaz wiosennej kolekcji haute couture Diora, gdzie kluczem do zrozumienia tajemniczego świata mody stały się właśnie arkany. Na biennale w Wenecji, w polskim pawilonie, artystka romskiego pochodzenia Małgorzata Mirga-Tas bezpośrednio nawiązywała do wierzeń mistycznych. Kilka miesięcy temu w Muzeum Narodowym na wystawie „Surrealizm. Inne mity” wzrok zwiedzających przykuwały prace inspirowane tarotem i kosmogramem. Nie mówiąc już o algorytmach TikToka, które oszalały na punkcie treści związanych z astrologią i kartami. Żeby zrozumieć, dlaczego coraz więcej osób zwraca się ku zjawiskom mistycznym, rozmawiam z psychoterapeutką i coachką Tatianą Mindewicz-Puacz. – Ezoteryka nie jest trendem wyłącznie polskim. Widać go na całym świecie, zwłaszcza dzięki mediom społecznościowym. Oferuje obietnicę szybkich zmian i momentalnej ulgi, co w sytuacji kryzysu jest niezwykle kuszące — komentuje zjawisko. Nie, nie krytykuje takich praktyk. – Najbardziej uzdrawiająca jest dla nas nadzieja, chęć działania i poczucie sprawczości. Ezoteryka i różne nurty duchowe mogą to dawać, przywracając sens w obliczu choroby czy życiowych trudności. Jest to pomocne, gdy traktujemy wróżbę jako formę wsparcia emocjonalnego, relaksacji czy duchowości, a także jako sposób na solidarne wspieranie się kobiet w epoce epidemii samotności – mówi. A z taką mierzymy się co najmniej od czasu lockdownu.

Według badania CBOS co siódmy Polak i Polka odwiedzili wróżkę. Ponad połowa z nas czyta horoskopy, a jedna osoba na sześć jest przywiązana
do magicznego amuletu.

Pandemia z pewnością przywróciła magiczne rytuały, okultyzmy i wróżby do łask. Utrata kontroli nad własnym życiem i niepewność jutra sprawiły, że wiele osób zaczęło szukać ukojenia w duchowości. Poziom lęku był nieznośny, trzeba było czymś zająć mózg. A choćby tarot nadawał się do tego doskonale. Barbara Jurga, badaczka rynku, w jednym z wywiadów dla magazynu biznesowego dodała kolejny puzzel do ułożenia układanki. – Na czubku piramidy Maslowa jest potrzeba transcendencji. Bycia częścią czegoś większego, utożsamienia się z wyższym bytem, który nada naszemu życiu sens.

Kryzys wiary?

Kryzys duchowości wynika bezpośrednio z kryzysu w Kościele katolickim. Wobec tego ludzie szukają alternatyw. Jedni mówią, że nie wierzą w nic, inni zwracają się w stronę szeroko pojętej duchowości. Na kryzys wiary w to, co widzialne i policzalne, nakładają się też inne, codzienne problemy, z którymi mierzy się każdy z nas: finansowe, małżeńskie, szkolnictwa czy służby zdrowia. Okazuje się, że do banku trzeba oddać dużo więcej, niż się pożyczyło, korepetycje nie pomogły dziecku dostać się do wymarzonej szkoły, a choć płacę składki, do lekarza na NFZ przyjmą mnie w 2027 roku. Szybciej umówimy się do osoby, która zajmuje się jajowaniem, a problemy finansowe rozwiążemy za pomocą ustawień hellingerowskich, sprawdzając, jak wyglądała kwestia pieniędzy w naszej rodzinie – tłumaczy. Badając rynek usług ezoterycznych, zauważyła, że eksperci tej branży świetnie sobie radzą, zatrudniają pracowników, pomnażają pieniądze. Nie odbierała ich jako szaleńców. Wielu praktyków alternatywnej duchowości nie tylko nie jest oderwanych od rzeczywistości, ale wręcz przeciwnie – odnosi sukcesy ekonomiczne.

Ręce, które leczą

Jest jeszcze jeden powód, dla którego chętnie zwracamy się w stronę gwiazd, kart czy żywiołów. To moda na vintage. Powrót do lat 90. obserwujemy na wybiegach i ulicach. Czemu nie mielibyśmy zanurzyć się także w trendy popkultury z końcówki XX wieku? A właśnie wtedy fascynacja tym, co magiczne, przeżywała swój największy boom. Wśród masowej publiczności panował szał na telewizyjny program Anatolija Kaszpirowskiego, lekarza psychiatry i psychoterapeuty, który był pierwszym bioenergoterapeutą bloku wschodniego, a jego seanse przyciągały tłumy, także przed telewizyjne ekrany. Choć Ministerstwo Zdrowia ZSRR ostrzegało przed zbiorową psychozą, Kaszpirowskim zachłysnęły się inne demokracje ludowe, a jego sława przetrwała nawet zmianę ustroju. Jeszcze w 1990 roku jako „osobowość telewizyjna” dostał w Polsce statuetkę Wiktora, przyznawaną głosami telewidzów. To w latach 90. powstały wybitne książki: „Wahadło Foucaulta” Umberto Eco czy „Zamek krzyżujących się losów” Italo Calvino. Roman Polański nakręcił film „Dziewiąte wrota”, a Woody Allen „Poznasz przystojnego bruneta”. Jednak największy chyba magiczny akcent w wysokobudżetowym kinie pojawił się jeszcze w latach 70. przy okazji premiery filmu „Żyj i pozwól umrzeć”, czyli pierwszego Jamesa Bonda granego przez Rogera Moore’a. Agent uwodzi Solitaire (graną przez Jane Seymour) sfałszowaną talią tarota z samymi Kochankami. Oryginalne wydanie tych kart z lat 70. kosztuje dziś blisko pół tysiąca dolarów. Niemal dwa razy więcej niż talia tarota dostępna w linii luksusowych akcesoriów marki Hermès.

Unikanie konfrontacji

Jednak magię trzeba traktować jak magię, czyli z przymrużeniem oka, dystansem. Nie może zastępować realnej pomocy. Tatiana Mindewicz-Puacz widzi także ciemną stronę księżycowego blasku. – Ezoteryka może prowadzić do tego, że unikamy konfrontacji z problemami i odsuwamy podjęcie prawdziwej pracy nad istotą problemu. Prowokuje to wchodzenie w zależność. Stajemy się zewnątrzsterowni i pojawia się fałszywe poczucie bezpieczeństwa, bo przecież zaufaliśmy mocy kart, gwiazd czy kosmicznej energii. Możemy też uwikłać się w relację z ezoguru, ulegać manipulacji. Jednym z jej przykładów jest traktowanie metod ezoterycznych, jakby były rzetelnie zbadane, sprawdzone naukowo. A także odwoływanie się do pojedynczych (w skali makro) sytuacji jako niezaprzeczalnych dowodów czy powoływanie na fizykę kwantową – mówi. Jak dalece wiara w przeznaczenie zapisane w kartach może wpłynąć na życiowe decyzje, oglądaliśmy choćby w filmie „Dom Gucci” opartym na prawdziwej historii modowego rodu. Patrizia Reggiani (grana przez Lady Gagę) regularnie konsultowała z wróżką swoje plany. Praktyki wróżbiarskie podsycały jej obsesję i desperację w dążeniu do kontroli nad rodziną. Wspólnie z duchową przywódczynią planowały i organizowały morderstwo. Mindewicz-Puacz dodaje jednak, żeby zamiast ocenienia i straszenia zmienić podejście do tego typu praktyk. – Jestem zdania, że trzeba wyraźnie oddzielić to, co ma przynieść chwilowe ukojenie, ulgę lub zwyczajnie jest formą zabawy, od profesjonalnego wsparcia. Każdy ma prawo w chwili słabości uwierzyć w to, że cuda się zdarzają. Jednak trzeba wiedzieć, że w prawdziwym życiu te cuda to nie czary, tylko nadzwyczajne rzeczy, które dostrzegamy w zwyczajności. Także dzięki lepszemu rozumieniu siebie i świata, w czym może pomóc praca z solidnym coachem, trenerem lub psychoterapeutą.

Słowiańskie rytuały

Luna też nauczyła się uważać, co i komu mówi o swojej fascynacji. – Często spotykam się z negatywną reakcją na moje magiczne konotacje. Byłam tym zaskoczona. Poczułam się jeszcze dziwniej, jak ktoś z kosmosu, oderwany od rzeczywistości. A przecież zachowuję na co dzień zdrowy rozsądek i ezoterykę traktuję jako uzupełnienie moich działań, a nie jedyną receptę na życie. Polska ma bogate korzenie magiczne i rytualne. To jest w naszej słowiańskiej historii, pogańskich zwyczajach i praktykach, więc niezmiennie zaskakują mnie niepochlebne komentarze na temat moich magicznych zainteresowań – komentuje. Dlatego w promocji swojej twórczości, zwłaszcza w Polsce, przestała kłaść aż tak silny nacisk na ezoterykę. Choć jak mówi, cały czas jest obecna w jej wizerunku i pracy, bo to jest rdzeń i nieodłączny element jej samej. W nowym albumie „No Rest”, który ukaże się na początku przyszłego roku, przetwarza wszystkie bezsenne noce i dni pełne emocji w muzykę. – Napisałam ten album w poszukiwaniu nadziei i siły w sobie, dla wszystkich, którzy takiej energii potrzebują, mimo że często czują się przytłoczeni i niezrozumiani – mówi artystka.Czy zwrot ku ezoteryce to tylko chwilowa moda, która minie razem z nową kolekcją ubrań? A może jednak warto patrzeć w gwiazdy? Jak pisał Terry Pratchett w zbiorze esejów „Kiksy klawiatury”: „Lepiej od razu zaznaczę, że nie wierzę w magię, tak samo jak w astrologię, bo jestem spod znaku Byka, a do nas, Byków, nie przemawiają te wszystkie okultystyczne bzdury”. W końcu magia jest dokładnie tam, gdzie sami jej szukamy.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama