Ulubione piosenki L.U.C.a [playlista]
Przy okazji wywiadu, który można przeczytać w styczniowym numerze ELLE, L.U.C. zdradza nam, jaka muzyka ukształtowała jego gust. Jak sam mówi „kolejność związana jest z wiekiem, a nie relewantnością”.
1. Edyta Geppert - Och życie kocham cię nad życie
To jedna z pierwszych piosenek mojego życia. Nigdy nie zapomnę, jak wybiegałem z kolacji na podwórko z policzkami wypchanymi jak chomik. Jak perszing wystrzeliwałem z PRL-wskiej kwasowej, pomarańczowej jak tamtejszy sen o pomarańczach kuchni, nucąc tę piosenkę, która właśnie wybrzmiała w radio. Cieszyłem się z małych rzeczy i uczyłem się kochać życie. Nadal je bardzo kocham. Nawet jeszcze bardziej niż wtedy - choć już nie tak bezstrosko. To m.in. ten kawałek zainspirował mnie do zrobienia płyty REFlekcje opartej na samplach z polskich piosenek.
2. Chopin - preludium E-moll
Ta piękna nuta nauczyła mnie wrażliwości. Miałem 7 lat, gdy wyskoczyła ze szpulowego magnetofonu taty w dużym pokoju i na zawsze zaprzyjaźniła się z sentymentalną i cholernie refleksyjną stroną mojej duszy.
3. Perfect - Autobiografia
Okres dojrzewania, ćwieki, katany - kamizelki z chałupniczo odciętymi rękawkami. Ira, Kobranocka, Kazik. Pierwsza miłość, pogłębianie sentymentalnego bagna w głowie. Piękne dni, gdy wszystko zaczynało pachnieć i smakować bardziej.
4. Czesław Niemen - Sen o Warszawie
Najpierw byłem w Miami i Nowym Jorku, i w Berlinie, a dopiero później w Warszawie. Jakoś z Zielonej Góry zawsze było daleko do Warszawy. Ale ta piosenka jest o tym okresie, który właśnie się kończył. Pod tym względem Zielona Góra zawsze będzie dla mnie najważniejsza. Zostawiłem tam kolorowe sny.
5. Oasis - Don't Look Back in Anger
Przełom podstawówki i liceum. Pierwsze głębokie przyjaźnie. Klasa językowa o profilu angielskim. Pierwsze wagary, radość i miłość do życia, lot jak w tym pięknym refrenie. Ostatnio do tego wróciłem i stwierdziłem, że to nadal pięknie zrealizowany kawał doskonałego brytyjskiego popu inspirowanego The Beatles.
6. Dr Dre - Keep their Heads Ringin
Koniec podstawówki. To tu wchodzi hip hop. Był ICE-T, ale dopiero Dr DRE i Kaliber 44 zrobili winylowy obrót głowy. Od tego czasu wiedziałem, że moje skronie najlepiej bujają się do tych rytmów.
7. Radiohead - No Suprises
Rock jednak nadal miał dla mnie ogromne znaczenie. Radiohead zawsze absolutnie mi imponowało pod względem artyzmu i poziomu abstrakcji. To oni byli dla mnie inspiracją przy wielu teledyskach. Nauczyli mnie jak w tym właśnie klipie, że nie liczy się tylko kasa i efekty, liczy się koncept, pomysł i metaforyka.
8. Amon Tobin - Easy Muffin
Przygoda z trip-hopem zaczęła się od Smoke City i Underwater Love, które usłyszałem w RMF, kiedy uczyłem się jeździć na desce w Szklarskiej Porębie. To była inna Polska, kiedy alternatywna muzyka leciała w takich stacjach - dziś to wspomnienie brzmi jak idylliczna baśń. Ale to dopiero Amon Tobin oraz wytwórnie Ninja Tune i Warp zaczęły mnie kształtować muzycznie.
9. Paktofonika - Chwile Ulotne
Paktofonika była pierwszym polskim składem hiphopowym, który mnie przekonał. Oczywiście wszyscy słuchaliśmy Liroya i może trochę Kalibra 44, ale łagodniejsza i bardziej filozoficzna Paktofonika skierowała moją uwagę na polski hip hop. Paradoksalnie dowiedziałem się od niej od jednego z moich kumpli, który powiedział mi, że moje pierwsze piosenki brzmią jak Paktofonika. A ja nigdy o nich wcześniej nie słyszałem. A rzeczywiście podobnie melorecytowałem swoje teksty.
10. 187 Soundtrack
Scieżka dźwiękowa z filmu 187 jest na ostatniej pozycji, ale to de facto najważniejsze zdarzenie artystyczne mojego życia. Przy okazji dojrzewania, u boku pierwszej wielkiej miłości odebrałem to tak głęboko, że mógłbym powiedzieć iż ta muzyka była dla mnie trzecim rodzicem. To mnie po prostu ulepiło artystycznie jak dzieci bałwanka. Massive Attack, Method Man, Portishead. Poczułem tak głębokie dreszcze i wczucie w tą muzykę, że już wiedziałem, co jest moją pasją i czemu się chcę całkowicie oddać - muzyka i film.