To ona stworzyła "Emily w Paryżu". Kostiumografka Marylin Fitoussi:"Pracuję po 15 godzin dziennie, ale sprawia mi to radość i nakręca do działania" [WYWIAD EXCLUSIVE]
Marylin Fitoussi nagradzana kostiumografka filmowa i serialowa. To ona jest autorką wszystkich ikonicznych stylizacji tytułowej Emily z "Emily w Paryżu" oraz reszty postaci z modowego serialu Netflix. Jako jedyni w Polsce mieliśmy okazję porozmawiać z Fitoussi przed premierą czwartej części przygód Emily w stolicy Francji.
To zaszczyt poznać tak ikoniczną kostiumografkę jak Ty, Marylin. Dziękuję, że znalazłaś na naszą rozmowę czas.
Prawda jest taka, że chowam się aktualnie w garderobie z perukami, żeby móc spokojnie porozmawiać. Takie normalne życie (śmiech).
Cena sukcesu (śmiech)
To moja codzienność, ale ta praca non stop daje mi wielką radość. Mogę robić to, na czym się znam i mam na to prawdziwą zajawkę.
W zasadzie chciałam Cię zapytać właśnie o wyzwania przy pracy nad serialem o modzie, który ma kilkadziesiąt odcinków. Jak sobie radzisz z tą presją?
Największe wyzwanie w „Emily w Paryżu”? Aby nigdy mnie to nie znudziło. Jestem pierwszą odbiorczynią, trochę swoim pierwszym klientem. Kiedy projektuję, stylizuję mam zawsze z tyłu głowy, żeby to było coś świeżego. Czasem pojawia się deja vu, taka myśl, że tę sylwetkę już w sumie kiedyś robiłam. Zmieniam wtedy kolor, materiał. Bawię się przy tym świetnie.
Tworzę takie kostiumy do Emily, jakie sama bym chciała oglądać na ekranie. Trudno jest jednak, przy czterdziestu nakręconych odcinkach, żeby w każdym z nich były innowacyjne kostiumy dla każdej postaci. Musisz sobie nieustannie podnosić poprzeczkę, a pojawianie się w każdym sezonie nowego bohatera pomaga.
Pomaga również nieustanne szukanie – nowego projektanta, nowych połączeń – chcę, żeby postaci w „Emily w Paryżu” dojrzewały, stawały się piękniejsze, mocniejsze, wciąż bardziej i bardziej.
Jest intensywnie. Raz przy pracy przy nowym sezonie zdarzyła mi się taka historia – szukałam wszędzie, zajrzałam do każdego vintage shopu w Paryżu i wciąż nie miałam tego konkretnego kostiumu, który sobie wymyśliłam. Można paść trupem ze stresu. Wtedy w grę wchodzi custom made, ale nie zawsze jest na robótki ręczne czas i dostępny materiał. Poza tym każda z postaci co sezon potrzebuje nowych butów, torebek, biżuterii, wszystkiego. To wszystko jest jednym wielkim wyzwaniem.
Wygląda jednak na to, że to właśnie Cię nakręca i daje moc.
O tak! Pracuję po 15 godzin dziennie, siedem na siedem. Jestem pracoholiczką i perfekcjonistką, co zrobić.
„Emily w Paryżu” to w końcu przede wszystkim perfekcyjne kostiumy. Które są Twoimi osobistymi faworytami w czwartym sezonie?
W nowym sezonie uwielbiam stylizacje Balmain, które nosi Emily. Wspaniały jest zestaw na jedną z imprez (inauguracji perfum) sukienka bez ramiączek z wielkimi kwiatami, do tego idealny makijaż z głębokim odcieniem zieleni na powiekach i włosy na mokrą Włoszkę. Kocham też płaszcz Miu Miu, taki miks lat 60. i 70. który Emily ma na sobie na promie i suknię, którą ma na plakatach we Francji. Jest autorstwa wietnamskiego projektanta młodego pokolenia Do Manh Cuong, którego znalazłam na Instagramie. Mieliśmy mały problem z komunikacją, jego asystent tłumaczył wszystkie rozmowy biznesowe, a kiedy w końcu dotarła do mnie przesyłka z ubraniami jego projektu – popłakałam się ze szczęścia. Bardzo wiele jego pomysłów użyłam na planie „Emily w Paryżu”. Zobaczysz, świat się nim zachwyci po tym sezonie, jestem pewna.
Która z dekad w modzie najbardziej Cię inspiruje?
Osobiście kocham lata 40. i 50., ale w tym sezonie trochę bardziej porwał mnie swingujący Londyn, Biba, Twiggy… Po raz pierwszy Emily ma na sobie trzyczęściowy garnitur, który przerabiałam razem z męskim krawcem. Nosi też mokasyny na platformie, ale również na zupełnie płaskiej podeszwie. Zobaczymy jak zostaną przyjęte przez widzów, którzy zdecydowanie wolą Emily na obcasach (sądząc po komentarzach).
Zdecydowałam jednak, że do sceny i historii będą pasować doskonale przepiękne mokasyny Celine, przekonasz się, że nie znalazły się w stylizacji bez przyczyny.
W temacie butów na platformie, kreacji z elementami 3D, szalonych nakryć głowy – jak sprawdzasz funkcjonalność swoich projektów? Aktorzy spędzają wiele godzin na planie, więc z pewnością ważne jest, żeby było spektakularnie, ale też wygodnie?
To jest główny aspekt mojej pracy jako kostiumografki. Nie jestem projektantką mody i nie tworzę na wybiegi i do sesji zdjęciowych. Nawet jeśli wybieram rzeczy z aktualnych kolekcji, zawsze można się w nich swobodnie poruszać, jeść, nawet pójść do toalety (śmiech). Nie pracuję z modelami, tylko z aktorami, którzy moja stylizację muszą czasem mieć na sobie jakieś osiem - dziesięć godzin na planie. Oczywiście zdarza się, że coś nie jest komfortowe, zdarza się i wtedy taki outfit natychmiast odsyłamy. Dla mnie kluczem elegancji i luksusu jest ta płynność noszenia, tam gdzie jest zbyt dużo kontroli, nie wygląda to dobrze.
Mam trzydzieści lat doświadczenia w tym biznesie i mówię Ci Weronika, zbyt dużo kontroli skazuje stylizację na niebyt.
Nasza rozmowa kręci się głównie wokół Emily, bo to pierwszoplanowa postać, a jednak w serialu pojawia się tak sporo barwnych bohaterów – jej przyjaciółka Mindy, koledzy z pracy jak Julien czy Luc i moje faworytki - na wskroś francuskie szefowa Sylvie oraz Camille. Którzy z nich są również Twoimi ulubieńcami?
Będąc totalnie szczerą, kocham wszystkie postaci. Każda jest dla mnie zawodowym wyzwaniem. Luc jest super zabawną postacią do ubrania, Samuel (Julien przyp.red) to samo. Z Sylvie czy Camille to jest zupełnie inna filozofia, przy Mindy za każdym razem zaskakuję samą siebie.
Kiedy ruszam na poszukiwania kostiumów lub sama je projektuję, od razu wiem do którego serialowego bohatera będzie dana rzecz pasować. Wiele czasu poświęcam każdemu z nich, każdej osobowości i jej historii w „Emily”. Gabrielle ma wyglądać prosto, więc wielu osobom się wydaje, że wystarczy dać mu klasyczny t-shirt i gotowe. Nic bardziej mylnego! Trzeba się zastanowić nad tą sylwetką – Gabrielle jest piękną osobą, więc jeśli każesz mu założyć zbyt wiele dizajnerskich ubrań, będzie wyglądał jak model, a to zupełnie nie o to chodzi. Tak, jest młodym szefem kuchni, obraca się w takich a nie innych sferach, mieszka w Paryżu – siłą rzeczy będzie więc cool. Ale nie może być zbyt cool. Przy stylizacji Lucasa (Bravo przyp.red.) naprawdę trzeba dobrze dobrać ten t-shirt. Interesujący dla oka, a jednak nie bardzo modowy. To wcale nie jest takie łatwe!
Po seansie pierwszej części czwartego sezonu „Emily w Paryżu” zauważyłam, że Julien jest coraz bardziej trendy, jego postać bardzo się rozwinęła.
O tak! Wybieram mu naprawdę sporo stylizacji custommade. Samuel (Arnold gra Juliena przyp.red.) na początku był super nieśmiały i typowo paryski – czarny t-shirt, szary t-shirt i czarne jeansy to był jego zestaw na co dzień. W ogóle nie stawiał na kolor. Krok po kroku zaufał mi i wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Aktualnie ma własnego stylistę i bywa kolorowym ptakiem na pokazach mody. Uwolnił swój potencjał i możemy próbować odważnych trendów, Julien zaczyna być konkurencją dla Emily pod kątem ikonicznych zestawów.
Marylin czy mogłabyś mi opowiedzieć którąś z zabawnych historii, które zdarzyły się Wam na planie „Emily w Paryżu”? Przy czterdziestu nagranych odcinkach, z pewnością masz takie w zanadrzu.
O tak, mam mnóstwo anegdot z planu. Opowiem Ci o tej dotyczącej Twojej ulubionej postaci, Sylvie. Kiedy kręciliśmy w Rzymie scenę miałam przygotowaną dla Sylvie sukienkę Gucci, bardzo sensualną, z jedwabiu i koronki. Przepiękną. Robiliśmy wcześniej w Paryżu przymiarki z butami, torebkami, biżuterią, wszystko zagrało. Więc ostatniego dnia na planie w Rzymie, na nocnej lokacji miałam już tę sukienką gotową (zazwyczaj mam też jakiś backup, ale tym razem było nieco inaczej). Philippine (Leroy-Beaulieu odwtórczyni roli Sylvie przyp.red.) przebrała się i nagle się okazało, że to w ogóle nie jest sukienka pod daną scenę, zbyt miękka, zbyt delikatna. Potrzebne było nam coś odważniejszego, mocniejszego. Całe szczęście kurier nie zdążył odesłać hotelu innej kreacji Gucci, brązowej, bez ramion bardzo bardzo mocnej. Nie miał zbyt wiele czasu, żeby przejechać z jednego końca Rzymu na skuterze z Gucci pod pachą, a tej nocy Rzym był dość zakorkowany.
Nie miałam czasu jej (sukienki przyp.red.) dopasować, wzięłam więc do ręki pistolet do metek i zaczęłam działać na Sylvie (śmiech). Miałyśmy na to w zasadzie kilkanaście minut, aż ustawią światła pod scenę. Potem trzeba było jeszcze zmienić całą fryzurę i makijaż, bo poprzednie już nie pasowały. Po wszystkim uśmiałyśmy się i pomyślałyśmy, że przydałby się drink (śmiech). W filmie wygląda to na idealnie zaplanowany outfit, a poza planem… (śmiech).
W temacie Sylvii pozostając – za każdym razem kiedy ma na sobie coś białego, bluzkę, sukienkę, marynarkę, ktoś coś na nią przypadkowo wylewa lub ona sama rozlewa kawę z kubka. Jestem więc przygotowana na sceny w bieli, zawsze mam ze sobą identyczny biały zestaw w zapasie (śmiech).
Dziękuję za rozmowę Marylin, jesteś sercem tego serialu i dziękuję Ci za tyle inspiracji. Wracam do oglądania „Emily w Paryżu” (śmiech).
1 z 6
Marylin Fitoussi
2 z 6
Emily w Paryżu nowy sezon zdjęcia
3 z 6
Emily w Paryżu nowy sezon zdjęcia
4 z 6
Emily w Paryżu nowy sezon zdjęcia
5 z 6
Emily w Paryżu nowy sezon zdjęcia
6 z 6
Emily w Paryżu nowy sezon zdjęcia