The Weeknd zagrał z Jenną Ortegą. Fani nie chcą powtórki z „The Idol” i apelują: „Trzymajcie go z dala od Wednesday”
Dyskusja o tym, czy „The Idol” jest artystyczną klapą czy zmyślną parodią trwa, ale The Weeknd nie zamierza poświęcać jej zbyt dużo czasu. Jeden z najpopularniejszych wokalistów na świecie nie porzuca marzeń o aktorstwie i przyjmuje kolejne role. Tym razem wystąpił u boku Jenny Ortegi. Internauci nie są zachwyceni doborem obsady.
Wbrew powiedzeniu, śpiewać nie każdy może, a i za produkcję telewizyjną nie wszyscy brać się powinni. The Weeknd dał się poznać jako utalentowany muzyk, dlatego dostał od fanów (i organizatorów canneńskiego festiwalu) kredyt zaufania. Pierwsi widzowie przez pięć minut oklaskiwali „The Idol”, ale później na twórców czekała równia pochyła. O wadach serialu napisano już wszystko. Po nagłym zwolnieniu reżyserki Amy Seimetz za kamerą stanął znany z „Euforii” Sam Levinson, który na życzenie Abela Tesfaye'a zdystansował się od „kobiecej perspektywy”. W efekcie na ekrany trafiła „fantazja toksycznego faceta na temat gwałtu” i „porno tortura” – jak określili to członkowie pracującej na planie ekipy.
Spoiler alert! Finałowy odcinek przynosi nieoczekiwany zwrot akcji i stawia Tedrosa w roli ofiary podstępnej gwiazdy. Według widzów Lily-Rose Depp nie była równie wyrachowana i zdeterminowana co Jocelyn i bez rozmysłu dała się wplątać w chaotyczną wizję „chorych i pokręconych umysłów Sama Levinsona i The Weeknda”. Hasło, którym początkowo reklamowano serial, okazało się niezwykle trafne. Choć 24-latka dała z siebie wszystko, nie zdołała ukryć słabości scenariusza i braku aktorskich umiejętności ekranowego partnera. Fani obawiają się, że powiązania z niechlubnym tytułem położą się cieniem na jej dalszej karierze. Nie wszyscy dają też wiary zapewnieniom o doskonałej współpracy z showrunnerskim duetem. Oliwy do ognia dolewają doniesienia o złej atmosferze za kulisami. Nic dziwnego, że plotki niepokoją też wielbicieli Jenny Ortegi.
The Weeknd zagra z Jenną Ortegą. Fani nie chcą powtórki z „The Idol” i apelują o wstrzymanie projektu
Gwiazda „Wednesday” niedawno zajęła miejsce Depp u boku The Weeknda. Abel Tesfaye i Jenna Ortega otrzymali angaże w nadchodzącym filmie Treya Edwarda Shultsa. Dzieło reżysera „Waves” nie doczekało się jeszcze tytułu. Nie ujawniono też żadnych szczegółów dotyczących fabuły. Wiadomo jednak, że ta oparta jest na oryginalnym pomyśle znanego muzyka. The Weeknd nie tylko wziął na siebie jedną z głównych ról, ale jest także współtwórcą scenariusza i producentem.
Użytkownicy mediów społecznościowych nie dowierzają, że 33-latek otrzymał następną szansę po porażce „The Idol”. W sieci radzą piosenkarzowi, żeby skupił się na nagrywaniu nowego albumu i graniu koncertów, a produkowanie filmów i seriali zostawił profesjonalistom. „Musi przestać to robić, nie jest w tym dobry” – piszą na Twitterze. „Nie pozwólcie, żeby do tego doszło i trzymajcie go z dala od Jenny” – proszą.
Według amerykańskich mediów film znajduje się już na etapie postprodukcji, a to oznacza, że domorosły producent nie miał czasu, aby wyciągnąć cenną lekcję z wrzawy po „The Idol”. Czy na ekranie znów usłyszymy szokujące dialogi i zobaczymy nową „najgorszą scenę seksu w historii”? Mamy nadzieję, że Jenna wyjdzie z tego doświadczenia bez szwanku.