Reklama

Na pierwszym miejscu bezwględnie Whitney Houston i piosenka "I Will Always Love You". Kocham to śpiewać, zwłaszcza: feryżo autczekin hirłi i i i.

Reklama


Drugie miejsce należy do Ace of Base i "All that she wants". Za "leniwca" w głosie tej pani. I za dyskoteki na koloniach.


Chwilę po leniwcu "Kolorowy wiatr" Edyty Górniak. Uwielbiam piosenki o kobiecej więzi z matką ziemią.


Na miejscu czwartym Missy Eliot i jej hit "Toyz". Tekst jest na tyle sugestywny, że nic więcej nie dodam.


Kolejny przebój na mojej prywatnej playliście to "Paper planes" M.I.A. "Some some some I some I murder I some I let go!"


A teraz Wyzwalacz Grubej Energii: Azalia Banks i "212".


To jest cios, który stawia na nogi cały mój zespół. Słuchamy tego utworu przed wyjściem z busa na koncert. Budzi zaspane głowy i ciała. "Fn Pig" deadmau5.


Na ósmym miejscu plasuje się piosenka "I can't stand the rain" w wykonaniu Anne Peables. Brzmieniowo i aranżacyjnie cieplejsza od Tiny Turner.


Zaraz za nią Nina Simone i "Tanywey". Utożsamiam się z tym tekstem totalnie.

Reklama


I wreszcie " Piece of my heart", nie muszę tłumaczyć dlaczego. Janis Joplin wprowadziła mnie w zupełnie nowy etap śpiewania.

Reklama
Reklama
Reklama