Paweł Pawlikowski nakręcił film o artyście i muzie. W roli głównej jego żona - Małgorzata Bela
Premiera filmu już 9 marca 2025 roku na Mubi – nie przegap tej wyjątkowej opowieści o pasji, miłości i cienkiej granicy między sztuką a rzeczywistością.

Paweł Pawlikowski, jeden z najbardziej cenionych polskich reżyserów, powraca z nowym filmem. Po oscarowej "Idzie" i nominowanej do Oscara "Zimnej wojnie" twórca postawił na kameralny, artystyczny projekt, który łączy jego pasję do filmu z życiem prywatnym. Jego najnowsza produkcja, zatytułowana "Muse", to krótkometrażowy, czarno-biały film, który zadebiutuje na platformie Mubi 9 marca 2025 roku.
Tym razem Pawlikowski zaprosił do współpracy swoją żonę, Małgorzatę Belę, która wciela się w tytułową muzę wielkiego pianisty, granego przez Marcina Maseckiego. Ich relacja, pełna napięć, artystycznych konfliktów i intymnych uniesień, stanowi trzon tej intrygującej produkcji.
Fabuła "Muse" – historia o artyście i jego muzie
Film Muse opowiada o skomplikowanej relacji między pianistą a jego inspiracją – kobietą, która odgrywa kluczową rolę w jego twórczości. Małgorzata Bela wciela się w postać muzy, która balansuje między fascynacją a frustracją związaną z życiem u boku wybitnego artysty.
Główny bohater, w tej roli Marcin Masecki, to genialny, ale ekscentryczny pianista, dla którego muzyka jest sensem istnienia. Jego obsesja na punkcie sztuki zaczyna odbijać się na relacji z bliskimi. Z kolei jego muza staje przed pytaniem: czy w relacji z geniuszem można zachować własną tożsamość, czy jest się skazaną na bycie jedynie cieniem jego talentu?
Film koncentruje się na intymnych, niemal teatralnych scenach między bohaterami. Pawlikowski buduje klimat poprzez minimalistyczne dialogi, wyraziste spojrzenia i gesty, które zastępują nadmiar słów. To kino wyrafinowane, w którym każde ujęcie ma znaczenie.
Małgorzata Bela – muza Pawlikowskiego na ekranie i w życiu
Dla Beli udział w "Muse" to nie tylko rola aktorska, ale także osobiste doświadczenie – w końcu gra postać inspirowaną archetypem muzy, a jej własna relacja z Pawlikowskim niewątpliwie dodaje autentyczności tej historii.
Jak podkreślają krytycy, Bela nie jest jedynie ozdobą filmu, lecz pełnoprawną bohaterką, której wewnętrzny świat stanowi klucz do zrozumienia fabuły. Jej postać mierzy się z trudnymi emocjami, wątpliwościami i poczuciem bycia "przedłużeniem" artystycznego geniuszu swojego partnera.
Estetyka filmu – hołd dla klasycznego kina
Paweł Pawlikowski znany jest ze swojego wyczucia estetyki i dbałości o detale wizualne. W Muse ponownie sięga po charakterystyczną dla siebie czarno-białą stylistykę, którą doskonale znamy z "Idy" i "Zimnej wojny".
Klimatyczne, surowe kadry budują atmosferę filmu, przywodząc na myśl dzieła europejskiego kina artystycznego. Pawlikowski inspiruje się tu twórczością mistrzów, takich jak Ingmar Bergman czy Michelangelo Antonioni – "Muse" to kino kontemplacyjne, w którym obraz mówi więcej niż słowa.
Z kolei muzyka, której autorem jest Marcin Masecki, dodaje filmowi dodatkowego wymiaru. Jego improwizacje na fortepianie idealnie oddają emocje bohaterów – od wzniosłych uniesień po momenty frustracji i rozpaczy.
Filmowe plany Pawła Pawlikowskiego
Fani Pawlikowskiego z niecierpliwością czekają na jego pełnometrażowy film "The Island", w którym mają zagrać Rooney Mara i Joaquin Phoenix. Choć Muse to projekt znacznie mniejszy, można go traktować jako artystyczną wprawkę przed kolejną dużą produkcją reżysera.