Reklama

60 tysięcy osób - tylu festiwalowiczów bawiło się na 11. edycji Orange Warsaw Festival 2018 w ciągu dwóch dni! W ubiegły weekend na warszawskim torze wyścigów konnych na Służewcu mogliśmy posłuchać najpopularniejszych artystów ostatnich miesięcy, a także mocną reprezentację z Polski (np. The Dumplings, Taco Hemingway, Ralph Kaminski, Mela Koteluk, Rasmentalism, O.S.T.R.). To było świetne rozpoczęcie sezonu festiwalowego, nawet piątkowa burza nie przerwała zabawy. Które koncerty skradły nasze serca? Przeczytajcie poniżej:

Reklama

Orange Warsaw Festival 2018: O.S.T.R

15. album studyjny Adama Ostrowskiego pełen życiowych prawd odniósł już komercyjny sukces. Na tydzień przed premierą płyta "W drodze po szczęście" pokryła się złotem ze sprzedażą pełnego pietnastotysięcznego nakładu. Koncert na Orange Warsaw Festival był niemal podporządkowany nowym numerom. O.S.T.R zamyka nimi nieoficjalną trylogię - wcześniejsze krążki ("Podróż zwana życiem” i „Życie po śmierci") zaprowadziły rapera do rachunku sumienia typowego dla pokolenia 30 i 40-latków. Ostry deklaruje nową hierarchię wartości, wyznaje uczucia rodzinie, wspomina to, co niemal go zabiło. Zdecydowanie w warstwie tekstowej jest to rap dla dorosłych, ale pod scena Orange średnia wieku ledwie przekraczała 20. O.S.T.R trafia do młodszej publiczności słonecznym, przestrzennym rapem, pełnym nadziei, metafor metafizycznych podróży, anglojęzycznymi fragmentami ("All my life" spod sceny krzyczały setki gardeł). Wielu zarzuca Ostrowskiemu, ze stracił pazur, że brzmi teraz jak kaznodzieja. Tymczasem nowa płyta rapera po prostu się szeroko uśmiecha, tak samo jak on na scenie, kiedy dzwoni do żony i na facetime'ie pokazuje jej publiczność, albo kiedy zbiega do ludzi i tak jak na Orange nalewa im zimnej wody do kubków. I chyba nie ma w tym kreacji, tylko totalna spójność z wersami wylewającymi się z głośnikow. O.S.T.R. jest teraz na etapie afirmacji, szalenie przecież teraz popularnej wśród targetu festiwali. Dlatego na Orange publika wzruszona rapowała z Adamem "Zamknięty w rozsądku granicach niczym w Alcatraz, choć wierzę ze na końcu życia stworzę Taj Mahal". Bo chyba wszyscy w to wierzymy, szczególnie w pełnym słońcu z wiankami na głowie.

Orange Warsaw Festival 2018: Dua Lipa

Ten rok z pewnością należy do niej! Single z debiutanckiej płyty Dua Lipy nie schodzą z rankingów przy playlist, a piosenka nagrana wspólnie z Calvinem Harrissem już zdobyła miano wakacyjnego przeboju tego roku. To również pierwsza w tej dekadzie wokalistka, której utwór utrzymał się na pierwszym miejscu brytyjskiej listy przebojów przez siedem tygodni z rzędu! Kilka dni wcześniej Dua wystąpiła na finale Ligi Mistrzów w Kijowie, a bilety na koncerty Brytyjki sprzedają się w zawrotnym tempie. Lipa nie osiadła na laurach, wręcz przeciwnie, daje z siebie wszystko. I nawet jeśli nie do końca wychodzi jej jeszcze jednoczesne śpiewanie i tańczenie (spokojnie, to się udaje tylko Beyonce i Justinowi Timberlake'owi) to emocje, które daje z siebie nie pozostawiają nikogo obojętnym. Tłum recytował każdą zwrotkę, a przy"Be The One", "New Rules" czy "IDGAF" fanów chyba było słychać na całym Mokotowie oraz Ursynowie. I choć Dua Lipa ma dopiero 23-lata już potrafi dać koncert na miarę gwiazdy z 10-letnim stażem i kilkoma albumami na koncie.

Orange Warsaw Festival 2018: Sam Smith

Orange Warsaw Festival 2018: Sam Smith fot. facebook.com/OrangeWarsawFestival/

Sam Smith przyprawił nas o płacz.. ze szczęścia! To był pierwszy koncert 26-letniego Brytyjczyka (i laureata Oscara za "Writing’s on the Wall") w naszym kraju. Poprzeczka była ustawiona wysoko, co więcej, niektórzy twierdzili, że smutne piosenki o miłości nie pasują na główną scenę Orange Warsaw Festival. Jednak wokalistka ujął wszystkich (nawet największych niedowiarków) swoim występem. Głos, który przyprawia nas o ciarki na żywo brzmi jeszcze lepiej, a nowe aranżacje kilku utworów miło zaskoczyły. Przez prawie półtorej godziny Sam nas wzruszał, rozbawiał, a nawet porywał do tańca. Prze zaśpiewaniem "Lay Me Down" czy "Palace" mogliśmy usłyszeć kulisy powstawania utworów, gdy Sam był w dołku i szukał szczerego uczucia. A słowa "miłość nigdy nie jest stratą czasu" z pewnością zostaną zapamiętane na długo.

Orange Warsaw Festival 2018: Taco Hemingway

Orange Warsaw Festival 2018: Taco Hemingway, fot. facebook.com/OrangeWarsawFestival/

Taco Hemingway ostatnio na scenie występował w duecie. Wraz z Quebonafide stworzyli jeden z najgorętszych muzycznych współprac sezonu. Bilety na trasę koncertową Ekodiesel Tour szybko uzyskały status "sold out", a kolejki przed wejściem na koncerty ustawiały się od samego rana - wierzcie czy nie, ale niektórzy fani czekali pod warszawskim Torwarem od 8:00 rano. Tym razem Taco miał zagrać sam - i z sentymentem zaprezentować stare solowe kawałki. Zresztą artysta zaczął nostalgicznie od "Nostalgii". Jednak po kilku utworach - nagle dołączył do niego Quebo (który wieczorem tego samego dnia występował w Opolu). Niespodzianka się udała, a okrzyki tłumu nie słabły jeszcze przez całe "Kryptowaluty". Raperzy zagrali swoje największe hity - najgłośniej było oczywiście, gdy z głośników rozległo się "Tamagotchi". Ani stosunkowo wczesna godzina, ani upał czy przeziębienie (Taco przyznał się, że rano ze względu na stan zdrowia, zastanawiał się, czy nie odwołać występu) nie pokrzyżowały tego koncertu. Chociaż sukces krążka "Soma 0,5 mg" Filipowi i Kubie przyniósł oprócz głosów zachwytu, także sporą dawkę krytyki, to nie można zaprzeczyć, że swoją muzyką raperzy porywają tłumy. Aż boimy się, co będzie się działo podczas Open'era. Do zobaczenia.

Orange Warsaw Festival 2018: Tyler, The Creator

Orange Warsaw Festival 2018: Tyler, The Creator, fot. facebook.com/OrangeWarsawFestival/

Enfant terrible amerykańskiego hip-hopu wystąpił drugiego dnia festiwalu Orange Warsaw Festival. Jeśli spodziewaliście się kontrowersji, to Tyler, The Creator im wam nie dostarczył. Artyście nie można za to odmówić energii, którą zaraził warszawską publiczność. Decyzja o sprowadzeniu tego artysty na Służewiec była ryzykowna. Muzyka, jaką wykonuje Amerykanin to wyzwanie dla słuchacza. Raper jest daleki od radiowych hitów i konsekwentnie stawia na skomplikowaną formułę hip hopu. Tyler, The Creator potwierdził jednak, że jest jednym z najciekawszych raperów młodego pokolenia. Usłyszeliśmy m.in. "IFHY", "911/Mr. Lonely" i "Who Dat Boy", zabrakło "Yonkers". Jego "dwubiegunowy" występ dodał charakteru tegorocznemu line-upowi OWF.

Orange Warsaw Festival 2018: Florence + the Machine

Orange Warsaw Festival 2018: Florence + the Machine, fot. facebook.com/OrangeWarsawFestival/

Wielki powrót rudowłosej wróżki! Choć Florence Welch często odwiedza Polskę, fani czekają na jej występ jakby to było jej pierwsze show w naszym kraju. Tłum nie zawiódł - brokat i wianki były widoczne wszędzie, także poza terenem wyścigów konnych. A Florence? Usłyszeliśmy największe przeboje Brytyjki m.in. "What Kind of Man", "Ship To Wreck", "Queen of Peace", "You've Got the Love","Dog Day Are Over" oraz premierowe trzy kawałki z nadchodzącego albumu "High as Hope" (premiera 29 czerwca). I tak jak przy poprzednich koncertach było dziko, a wręcz zjawiskowo!

Orange Warsaw Festival 2018: The Dumplings

Orange Warsaw Festival 2018: The Dumplings, fot. facebook.com/OrangeWarsawFestival/

Reklama

Orange Warsaw Festival 2018 zamknął występ duetu The Dumplings. Opóźniony o kilka minut ze względu na trwający jeszcze koncert Axwell /\ Ingrosso na głównej scenie. To nic, warto było czekać - Justyna Święś i Kuba Karaś, laureaci Fryderyków za "No Bad Days" wystąpili razem z orkiestrą, na którą złożyły się instrumenty smyczkowe, perkusja i sekcja dęta. W trakcie występu mogliśmy znów usłyszeć nasze ulubione piosenki - "Betonowy Las", "Kocham być z tobą", "Nie gotujemy" czy "Odyseusz", ale również jeszcze nigdzie nie publikowany, nowy materiał . Nie możemy doczekać się nowej płyty!

Reklama
Reklama
Reklama