Olga Tokarczuk: Wróciły stare egoizmy i kategorie „swoi” i „obcy”, czyli to, co przez ostatnie lata zwalczaliśmy. Noblistka opublikowała swój felieton na Facebooku
Olga Tokarczuk postanowiła po polsku opublikować swój felieton dla Frankfurter Allgemeine Zeitung. To reakcja noblistki na kontrowersje wokół tekstu.
Olga Tokarczuk zabrała głos w sprawie zamieszania wokół jej felietonu dla Frankfurter Allgemeine Zeitung. Pisarka zdecydowała się na publikację całego tekstu w języku polskim na swoim Facebooku. Noblistka tłumaczyła, że zaczęto cytować wyrwane z kontekstu zdania, a sam felieton nazwano "antyunijnym".
W związku z toczącą się w internecie dyskusją wokół mojego felietonu opublikowanego w „Frankfurter Allgemeine Zeitung” i kontrowersjami narosłymi z powodu faktu, że cytowane są jego wyrwane z kontekstu fragmenty, postanowiłam udostępnić Państwu całość oryginalnego tekstu w języku polskim. Zapraszam do lektury - napisała Olga Tokarczuk.
Autorka "Prawieku i innych czasów" odnosi się do pandemii koronawirusa i przywrócenia granic w Unii Europejskiej:
Lęk przed chorobą zawrócił więc nas z zapętlonej drogi i z konieczności przypomniał o istnieniu gniazd, z których pochodzimy i w których czujemy się bezpiecznie. I nawet gdyśmy byli, nie wiem jak wielkimi podróżnikami, to w sytuacji takiej, jak ta, zawsze będziemy przeć do jakiegoś domu. Tym samym objawiły się nam smutne prawdy – że w chwili zagrożenia wraca myślenie w zamykających i wykluczających kategoriach narodów i granic. W tym trudnym momencie okazało się, jak słaba w praktyce jest idea wspólnoty europejskiej. Unia właściwie oddała mecz walkowerem, przekazując decyzje w czasach kryzysu państwom narodowym. Zamknięcie granic państwowych uważam za największą porażkę tego marnego czasu – wróciły stare egoizmy i kategorie „swoi” i „obcy”, czyli to, co przez ostatnie lata zwalczaliśmy z nadzieją, że nigdy więcej nie będzie formatowało nam umysłów. Lęk przed wirusem przywołał automatycznie najprostsze atawistyczne przekonanie, że winni są jacyś obcy i to oni zawsze skądś przynoszą zagrożenie. W Europie wirus jest „skądś”, nie jest nasz, jest obcy. W Polsce podejrzani stali się wszyscy ci, którzy wracają z zagranicy. Fala zatrzaskiwanych granic, monstrualne kolejki na przejściach granicznych dla wielu młodych ludzi były zapewne szokiem. Wirus przypomina: granice istnieją i mają się dobrze.