Reklama

Dziś prawie każdy słyszał o teleewangelistach (a nawet może widział serial "Prawi Gemstonowie"), ale w czasach, kiedy Tammy Faye i jej mąż, Jim Bakker, zaczynali ten trend głoszenia słowa Bożego dopiero raczkował. A przynajmniej nie był jeszcze fabryką pieniędzy. Już samo podejście Bakkerów do chrześcijaństwa było inne - zamiast umartwiania się i pokornego życia bez luksusów, głosili, że szczęście można zdobyć tu i teraz, a nie dopiero w niebie. W ciągu wielu lat świetności zdążyli zbudować nie tylko sieć katolicką z milionowym zasięgiem, ale również zbudować park rozrywki Heritage USA (w planach było też osiedle), co więcej, sami posiadali willę, której pozazdrościłby im niejeden potentat finansowy. Ta jakże amerykańska historia została pokazana w filmie "Oczy Tammy Faye". Widz ma okazję poznać całe życie przyszłej gwiazdy TV. Od trudnego dzieciństwa, przez poznanie miłości swojego życia, po wielki sukces i jeszcze większy skandal z jej udziałem. A przecież wszystko zaczęło się tak niewinnie.

Reklama

Film zrealizowany jest według klasycznej chronologii. Jedynie początek prezentuje główną bohaterkę tak, jak ją znamy ze zdjęć - w bardzo mocnym makijażu (częściowo permanentnym), w peruce, gdzie mówi o swoim wizażu - sztuczne rzęsy to przecież jej znak rozpoznawczy. Potem spoglądamy na jej dzieciństwo - okazuje się, że przez rozwód matki mała Tammy Faye jest wyłączona z religijnej społeczności, żeby nie przypominać innym o błędach matki. Jednak jej wiara jest tak wielka, że łamie zasady i ukradkiem chodzi do kościoła. Całe swoje życie oddaje w jakiś sposób Bogu np. uczęszczając do North Central Bible College. Tam poznaje swojego przyszłego męża Jima, nawróconego rockandrollowego DJa. Ich miłość rozkwita, a żeby nie łamać przykazań młodzi szybko podejmują decyzję o małżeństwie, przez co tracą miejsce na uczelni. Oboje szczęśliwi i bogobojni zaczynają głosić ewangelię. Zaczynają od małych miasteczek, a żeby przyciągnąć rodziny Tammy wymyśla "show" dla dzieci z kukiełkami. Tak dostają się do telewizji. Co ciekawe, to Tammy Faye ma w sobie więcej zaparcia i sprytu, z początku to ona pcha ich małżeństwo i karierę do przodu, nie godząc się też na panujące zasady, gdzie kobieta ma siedzieć z boku i nie odzywać się. Tak zaczyna się ich ścieżka do wielkiej sławy, pieniędzy oraz oczywiście religijnej misji.

Lata 70. i 80. ubiegłego wieku dosłownie należały do nich. Miliony widzów oglądających telewizję Praise The Lord (PTL), dzień w dzień do organizacji Bakkerów spływały kolejne datki od wiernych. Ale Tammy Faye nie tylko przyciągała swoim słodkim usposobieniem czy głosem (napisała cztery książki i uwaga, nagrała aż 24 albumy!). Uważała, że każdy jest dzieckiem Boga, dlatego nie pomijała trudnych tematów. Nawet kwestii zakażenia wirusem HIV, czy społeczności LGBTQ, która była marginalizowana. Jej zawsze chodziło o miłość i szacunek do innych. Chociaż sama prywatnie miała wiele problemów, co widać w filmie.

Zagrana przez Jessikę Chastain Tammy Faye jest rezolutna, wierząca, zakochana, ale i koniec końców zbyt ufna oraz naiwna. Znana bohaterka tabloidów przez wiele lat była tak zapatrzona w swojego męża, że wierzyła mu we wszystko. Nawet gdy zauważyła, że w końcu coś jest nie tak lub rozglądała się na bok w celu znalezienia własnego szczęścia to i tak potem szła potulnie za Jimem. Bo przecież łączy ich przysięga, interesy, a także licząca na nich społeczność. Niestety to zapatrzenie sprawi, że główna bohaterka straci wiele. I ciężko będzie jej się z tego podnieść. Warto wiedzieć, że Chastain przygotowywała się do tej roli aż siedem lat - doskonale nauczyła się jej manier, gestów, czy sposoby mówienia. A gdy już pojawiła się na planie aktorka spędzała długie godziny w charakteryzatorni (czasem jej dzień zaczynał się już o 3:30 rano). Ten perfekcjonizm się opłacił. Jessica Chastain właśnie otrzymała nominację do Oscara. I ma sporą szansę na złotą statuetkę.

Wychowany w Wielkiej Brytanii Andrew Garfield nie znał tej historii, którą żyła cała Ameryka kilka dekad temu. Dzięki temu mógł być bardziej obiektywny w budowaniu swojej roli, jednak zabrakło tego czegoś, a dokładnie charyzmy Jima. To właśnie dzięki tej pewności siebie ludzie przed ekranami wierzyli Bakkerowi. Tutaj Chastain wysuwa się cały czas na pierwszy plan i nawet gdy nie chce, to kradnie całe show Garfieldowi.

Historia Tammy Faye to rzeczywiście idealny pomysł na film hollywoodzki. Już sama metamorfoza aktorki robi wrażenie, a to że fabuła oparta jest na prawdziwych zdarzeniach jeszcze bardziej uderza. Niestety jest też pewien zgrzyt. Wiele wątków jest pominiętych (np. to, że Tammy po rozwodzie z Jimem wychodzi za mąż za Roe'a Messnera, który był deweloperem współpracującym z Bakkerami), czy tylko delikatnie zaakcentowanych. A przecież to taka fascynująca historia. Dlatego widzowi często trudno współczuć biednej Tammy, a niektóre momenty wyglądają jak wydmuszka zamiast intrygować. A przecież przeglądając stare nagłówki dowiadujemy się, że Bakkerowie najpierw byli bohaterami Ameryki, a potem stali się wrogami. I oboje za to zapłacili. Choć warto zauważyć, że Tammy Faye nie była oportunistką. Zawsze ufała, że to boski plan dla niej i nawet, gdy nad jej życiem zawisły czarne chmury, w swojej wierze była silna.

Reklama

Reklama
Reklama
Reklama