Reklama

W tym artykule:

  1. „The Pitt” – fabuła
  2. „The Pitt” – co sądzą krytycy?
Reklama

Tematy medyczne to serialowy samograj. W końcu to w szpitalach dzieją się historie na granicy życia i śmierci, a czas gra tu decydującą rolę. Polacy pokochali „Chirurgów”, „Ostry dyżur”, a także bardziej współcześnie szpital „New Amsterdam”. Serial „The Pitt” ma nad nimi jednak istotną przewagę: jest dużo bardziej realistyczny i nie kupuje widza tanim szantażem emocjonalnym.

„The Pitt” – fabuła

Serial wyróżnia przede wszystkim formuła – obserwujemy pracę lekarzy w czasie rzeczywistym. 15 odcinków serialu to 15 godzin dyżuru straumatyzowanego dr Robby’ego (granego właśnie przez Noah Wyle’a). Lekarz powinien tego dnia mieć wolne, ponieważ wtedy wypada rocznica śmierci jego mentora. Jak to jednak na oddziale ratunkowym bywa, brakuje rąk do pracy, więc Robby zakasuje rękawy i wpada w wir chaosu, a my obserwujemy jego pracę i decyzje niemal minuta po minucie. Serial nie ucieka dosłownie od „bebechów”, realistycznie pokazuje, z czym zmagają się lekarze, a także pacjenci. Przez 15 godzin mamy szansę poznać ich bliżej, ale serial odchodzi od konwencji medycznej telenoweli. Chociaż na pewno uronicie niejedną łzę. W „The Pitt” najważniejsi są lekarze: rezydentka dr Collins (Tracy Ifeachor, „Quantico”), z którą kiedyś Robby’ego łączyło coś więcej; dr Langdon (Patrick Ball, „Prawo i porządek”); emocjonalna dr Mohan (Supriya Ganesh, „Grown-ish”) i tajemnicza dr McKay (Fiona Dourif, „Chucky”).

"Nieprzyjaciel"
mat. prasowe

„The Pitt” – co sądzą krytycy?

Serial wzbudzał emocje jeszcze długo przed datą premiery. Spadkobiercy twórcy „Ostrego dyżuru” bali się, że „The Pitt” będzie kopią medycznego hitu sprzed lat. By uniknąć pozwu, producenci wymyślili całkiem nową formułę, dzięki czemu „The Pitt” zyskał na świeżości. Recenzenci chwalą dzieło MAX za realizm, z jakim pokazane są codzienne zmagania lekarzy amerykańskiego SOR-u. Serial został także doceniony przez publiczność. Na platformie IMDb tasiemiec ma notę 8,2.

„Urzekający, czarujący, ekscytujący i bardzo intrygujący”.

Co ciekawe, serial chwalą także lekarze, którzy uważają, że to pierwszy medyczny serial w historii, który jest wiarygodny. Podkreślają, że wielką rolę musieli tu odegrać konsultanci, bo serial nie upraszcza medycznych zawiłości i nie infantylizuje zawodu. Ucieka też od robienia z lekarzy półbogów. Medycy są w serialu postaciami z krwi i kości, bywają wykończeni, nieudolni, ich decyzje nie zawsze są trafne.

„To mój ulubiony serial wszech czasów. Jak „Ostry dyżur”, ale na sterydach”.

"Spoorloos" najstraszniejszy thriller według Kubrica
Getty Images
Reklama

Reklama
Reklama
Reklama