Reklama

Horror w ostatnich latach wrócił na filmowe salony. Stało się to za sprawą takich dzieł jak „Substancja”, gdzie gatunkowe narzędzia zostały wykorzystane do opowiedzenia o kulcie młodości i przerażającej presji, jakiej poddawane są kobiety. Podobny zabieg wykorzystał Bartosz M. Kowalski. „Cisza nocna” to nie zwykły straszak, ale film o niemal egzystencjalnym ciężarze.

Reklama

„Cisza nocna” – o czym jest?

„Cisza nocna” to polski horror psychologiczny w reżyserii Bartosza M. Kowalskiego, znanego m.in. z „W lesie dziś nie zaśnie nikt”. Tym razem reżyser sięga po bardziej refleksyjną i kameralną opowieść, w której groza nie wynika jedynie z nadprzyrodzonych zjawisk, ale także z lęku przed starością, samotnością i utratą kontroli nad własnym życiem.

Głównym bohaterem jest Lucjan (w tej roli Maciej Damięcki), emerytowany aktor teatralny, który trafia do domu opieki. Miejsce początkowo wydaje się spokojne, ale z czasem Lucjan zaczyna dostrzegać niepokojące rzeczy – tajemnicze postaci, niewyjaśnione zgony pensjonariuszy i trudne do odróżnienia od rzeczywistości wizje. Jego poczucie osamotnienia i dezorientacji narasta, prowadząc do coraz bardziej niepokojących wydarzeń.

Jednym z najmocniejszych elementów „Ciszy nocnej” jest kreacja Macieja Damięckiego. Jego rola jest niezwykle autentyczna i poruszająca, a fakt, że była to jego ostatnia rola przed śmiercią w 2023 roku, nadaje filmowi dodatkowy, melancholijny wymiar.

Reżyser świetnie buduje atmosferę niepewności, balansując na granicy rzeczywistości i sennego koszmaru. Dom opieki, zamiast być miejscem spokoju, staje się przestrzenią pełną lęków i tajemnic, które pozostawiają widza w ciągłym napięciu. Film nie opiera się na typowych „jump scare’ach”, lecz raczej na subtelnej, psychologicznej grozie.

Ostrzegamy, to nie jest klasyczny horror z wartką akcją i efektownymi scenami grozy. „Cisza nocna” to raczej melancholijna, mroczna opowieść o starości i przemijaniu, podana w konwencji psychologicznego dreszczowca. To film dla widzów, którzy cenią klimatyczne, refleksyjne kino i nie boją się zmierzyć z tematami, które rzadko pojawiają się w horrorze.

„Cisza nocna” – opinie

Film poruszył zarówno publiczność, jak i krytyków, którzy uważają Bartosza M. Kowalskiego za jednego z najzdolniejszych polskich reżyserów kina grozy.

„Kowalski z empatią, ale bez taryfy ulgowej, portretuje człowieka, do którego powoli dociera, że jest już niepotrzebny. W pierwszych dniach w zakładzie jest jak zabłąkany turysta. Z niechęcią wdaje się w rozmowę ze współlokatorem. Innych weteranów posępnej umieralni ogląda jak okazy z muzeum osobliwości. Z dystansem patrzy na kobietę, która wyje, kiedy ktoś chce przy niej usiąść, na faceta nękanego urojeniami prześladowczymi, na tę starszą panią, która codziennie, w płaszczu i z zapakowaną walizką siedzi na ławce, czekając na dzieci mające ją zabrać do domu. Na całą „bandę” powykręcanych przez choroby starców. Aż pojawia się uporczywa myśl, która na przekór mechanizmom obronnym rodzi się w głowie Lucjana: „A może ja tu pasuję?” – możemy przeczytać w celnej recenzji Krzysztofa Kwiatkowskiego z „Wprost”.

Niektórzy zarzucają dreszczowcowi powolną akcję i brak typowych momentów „jump scare”, za to doceniane jest aktorstwo. Obok Macieja Damięckiego w filmie zagrali arcymistrzowie polskiego kina: fenomenalny Zdzisław Wardejn i Anna Nehrebecka.

Reklama

Dajcie znać, czy film Wam się podobał!

Reklama
Reklama
Reklama