"Nie tak dobry jak oryginał", ale i tak podbił serca Amerykanek. Ten serial to ciągła gra podszyta gorącym romansem
Serial „Cruel Intentions” z 2024 roku, inspirowany kultowym filmem „Szkoła Uwodzenia”, próbuje odświeżyć znaną historię manipulacji i intryg w nowoczesnym wydaniu. Choć zbiera mieszane recenzje, stał się viralowym hitem na TikToku, gdzie zdobywa serca miłośniczek namiętnych romansów i chemii między bohaterami. Czy jednak dorównuje oryginałowi?
„Cruel Intentions”, czyli po polsku „Szkoła Uwodzenia”, to jeden z kultowych filmów końcówki lat 90., który doczekał się nowej interpretacji w formie serialu. Choć produkcja o tym samym tytule zbiera mieszane recenzje, zdobyła dużą popularność na TikToku, gdzie stała się viralowym hitem.
Nowa "Szkoła Uwodzenia" na Amazon Prime Video
Serial "Cruel Intentions" z 2024 roku to próba odświeżenia kultowego filmu z 1999 roku, który zyskał status klasyka, reinterpretując osiemnastowieczną powieść "Niebezpieczne związki" autorstwa Pierre'a Choderlosa de Laclosa. Tym razem akcja przenosi się na fikcyjny Manchester College w Waszyngtonie D.C., gdzie poznajemy przyrodnie rodzeństwo, Caroline Merteuil (Sarah Catherine Hook) i Luciena Belmonta (Zac Burgess), mistrzów manipulacji i intryg.
Po skandalu związanym z otrzęsinami, Caroline i Lucien tracą swoje miejsce na szczycie kampusowej hierarchii. W odpowiedzi obierają za cel Annie Grover (Savannah Lee Smith), córkę wiceprezydenta USA. Ich plan? Uwiedzenie jej, by odzyskać utracone wpływy. W tej rozgrywce nic nie jest przypadkowe, a każdy ruch bohaterów to starannie przemyślana strategia.
Widzowie vs. Krytycy
Choć fabuła brzmi intrygująco, serial nie do końca spełnia pokładane w nim oczekiwania. W porównaniu z oryginałem, brakuje mu zarówno błyskotliwości, jak i emocjonalnej głębi. Postacie wydają się jednowymiarowe, a ich motywacje mało przekonujące. Twórcy – Phoebe Fisher i Sara Goodman – starali się uchwycić ducha pierwowzoru, ale zabrakło im odwagi, by wyjść poza schematy i zaproponować świeże podejście do tematu.
Serial spotkał się z mieszanym odbiorem krytyków. Na Rotten Tomatoes uzyskał jedynie 38% pozytywnych ocen, a konsensus brzmi, że produkcja nie jest ani tak zabawna, ani tak prowokacyjna jak oryginał.
Za to na TikToku serial robi furorę. Autorka jednego z wiralowych filmików twierdzi, że produkcja jest idealna dla "book girlies" – miłośniczek książek o sprecyzowanych wymaganiach, które oczekują przede wszystkim chemii między bohaterami i namiętnego romansu. Jedno jest pewne – w „Cruel Intentions” tego nie zabraknie.