Kultura na weekend
Dwa filmy i dwa seriale, czyli co warto zobaczyć zanim wybierzecie się na majówkę – poleca Ania Luboń, szef działu kultury ELLE.
Uwielbiam maratony serialowe. To, jak przesuwa się granica tolerancji na brak snu. I jak z głowy wylatują wszystkie bieżące sprawy, w ich miejsce wpisują się strategie Franka Underwooda, teorie Carrie Mathison, albo intencje Dona Drapera. Tym bardziej doceniam, że stacje tv zaczynają rozumieć, że jak w piątek wieczorem zaczynamy oglądać "Homeland", to nie, na jednym odcinku nie skończymy. Teraz Fox emitował po trzy odcinki tego serialu, za chwilę Ale Kino + powtórzy wszystkie odcinki 1 sezonu "House of Cards" w dwa dni (zanim pod koniec maja pokażą, uwaga! 2 sezon!).
Niestety, od czasu niesławnego strajku scenarzystów w USA, serie mają teraz bardziej po 10 odcinków, niż po 20 – jak miały kiedyś. Więc przyjemność krótka, za to intensywna. Dziś Fox w ten sam sposób zaczyna emisję drugiego sezonu serialu "Zawód: Amerykanin" - w kilka najbliższych piątków będzie można zobaczyć po dwa odcinki.
Największe atrakcje tego serialu to: dobre tempo, główna para aktorów (Keri Russel i Matthew Rhys) i estetyka lat 80. Fabuła jest bezlitosna: małżeństwo agentów KGB działa pod przykrywką szczęśliwej amerykańskiej rodziny w Stanach Zjednoczonych Ronalda Reagana, czyli w samym szczycie zimnej wojny. Twórcą serii jest Joseph Weisberg, były agent CIA, a fabuła częściowo oparta jest na głośnej historii z 2010 roku, gdy amerykańskim władzom, przy pomocy podwójnego agenta, udało się zdemaskować rosyjskich szpiegów od dziesięcioleci działających na terenie USA. Dziś startuje drugi sezon.
Zawód: Amerykanin, Fox, piątki godz. 21:00
A to moje najnowsze odkrycie. Serial o startupowcach z Doliny Krzemowej, na dodatek nie do końca serio. Wywołał już oburzenie, zwłaszcza ludzi znających tę branżę, ale to chyba tylko dowód na to, że celnie łaskocze ;) Dolina Krzemowa to nie tylko wylęgarnia nowych technologii, ale też miejsce, w którym najbardziej ześwirowane i outsiderskie zachowania stają się prawomocne i sensowne. Tu nikt nie śmieje się z geeków, ponieważ tu są same geeki. I budują nowy mit twórców pięknego świata przyszłości, geniuszy od nowych technologii, którzy problemy z nawiązywaniem relacji przekuwają w aplikacje do nawiązywania relacji. Zzewnątrz ten świat budzi jednak nie tylko rozbawienie. Oni są naprawdę geniuszami. Z Rosencrantza i Guildernsterna też wszyscy się śmiali. Teraz po prostu jest szybciej i nikt nie czeka sto lat, żeby uwierzyć nowy pomysł. Przynajmniej w Dolinie Krzemowej. Tam jest miliard razy ciekawiej, niż na Wall Street, zresztą sprawdźcie sami.
Czy przeciwieństwem startupowca nie jest hipster? Trochę hipsterem jest Niko (gra go Tom Schilling), ale może tego określenia wobec niego trzeba użyć z braku innych? Niko mieszka w Berlinie, ma dwadzieścia kilka lat i przed sobą kompletną pustkę. Niczego nie chce, a to czego chce – napić się wreszcie filiżankę dobrej kawy – chwilowo staje się irracjonalnie nieosiągalne. Niko ma bogatego tatę, który grywa w golfa i finansuje studia syna, oczywiście prawnicze, Niko oczywiście je rzuca. Ale co dalej? Jeden dzień z życia Niko, w czarno-białym, ale dobrze rozpoznawalnym Berlinie. Medytacyjny, klimatyczny, bezpretensjonalny i chwilami kompletnie zaskakujący mocną prawdą film.
Oh Boy, w kinach od dziś.
Trzy wielkie nazwiska: Camille Claudel, Juliette Binoche, Bruno Dumont. Claudel była wielką rzeźbiarką francuską, niezwykłą postacią o niezwykłym losie. Dumont to jeden z największych współczesnych reżyserów francuskich. Binoche dobrze znacie, ale raczej nie z tej strony. Aktorka gra tutaj tak obnażona, że trudno mi znaleźć podobną sytuację w kinie. Bez makijażu, z twarzą podpuchniętą od płaczu, z nadzieją i szaleństwem w oczach. Nie wiem, czy to nie jest jej najtrudniejsza i najbardziej świadcząca o wielkim talencie rola. Choć film bardzo trudny. Wszystko, co było pięknego, albo dramatycznego w życiu Camille Claudel reżyser zostawia za murami klasztoru, domu opieki dla psychicznie chorych. Rzeźbiarka została tam umieszczona na ostatnie 30 lat swojego życia, z których każdego dnia miała nadzieję, że rodzina ją uratuje, albo chociaż odwiedzi… Niezwykła perspektywa, wielkie minione życie, które zostaje przerwane i zamienione w piekło monotonii.
Camille Claudel 1915, w kinach od dziś.