Reklama

Całkiem przyjemny, lojalny i dobry, ale tylko na samym początku. Bardzo szybko bezwględny, mściwy i żądny władzy. To oczywiście Makbet, świetnie zagrany przez Michaela Fassbendera w filmie Justina Kurzela. I jedyny świetlisty punkt tego obrazu, zbyt długiego i nudnego, nawet dla kogoś zakochanego w filmach w kosiumowych i Marion Cotillard. No, może z wyjątkiem pięknych zdjęć plenerowych. Bo ten Makbet dzieje się przede wszystkim w przestrzeni otwartej, a nie zaciemnionych, dusznych komnatach.
MAKBET, reż. Justin Kurzel, prod. Wielka Brytania, Francja, USA, 113 minut.

Reklama

Amerykański Newsweek napisał, że to "Boyhood" z moskiewskiego śmietnika. Reżyserka filmu Hanna Polak przez 14 lat towarzyszyła z kamerą Juli, dziewczynce mieszkającej na oddalonym o 18 kilometrów od Kremla największym w Europie wysypisku śmieci. Obserwujemy jej marzenia, aspiracje, codzienne problemy. I to, jak zamienia się w kobietę, której udaje się niektóre z dziecięcych marzeń spełnić. Niezwykle wzruszająca, wspaniale opowiedziana historia.
NADEJDĄ LEPSZE CZASY, reż. Hanna Polak, prod. Dania, Polska, 1 godz. 50 minut.

Czerwony pająk to debiut fabularny znakomitego operatora filmowego Marcina Koszałki, słynącego z mocnych, ekshibicjonistycznych filmów dokumentalnych (Takiego pięknego syna urodziłam). Tym razem zainteresowała go historia Karola Kota: seryjnego zabójcy, który siał spustoszenie w Krakowie, w latach 60. Ale nie on jest głównym bohaterem filmu, tylko bardzo utalentowany, młody pływak z dobrej rodziny (Filip Pławiak), zafascynowany starszym od siebie mordercą (Adam Woronowicz), którego zaczyna śledzić. W końcu podszywa się pod niego i zostaje skazany na karę śmierci. Nie popełnił żadnego przestępstwa, ale w perwesyjny sposób cieszy go niezbyt chlubna popularność. Czerwony pająk to bardzo świetny, precyzyjnie skonstruownay film o tym, jak zło może się stać źródłem nieśmiertelności.
CZERWONY PAJĄK, reż. Marcin Koszałka, prod. Polska, 1 godz. 35 minut.

W księgarniach zbiór felietonów Agnieszki Graff i memów Marty Frej. Oraz rozmów między autorkami. O czym? O sprawach najważniejszych dla kobiet w Polsce: przemocy ekonomicznej, ekspansji kościoła, wolności słowa, macierzyństwie, wojny z gender, alimentach. Czyli o problemach, które dotykają wszystkich. Obie podobnie rozumieją feminizm (jako kobiecy punkt widzenia). Obie żyją w równościowych związkach i wychowują synów. I obie zastanawiają się, co z nich wyrośnie. Jedna o tym pisze, druga rysuje. Ich książka może być ciekawym mariażem, zwłaszcza dla czyetlników, którzy jeszcze ich nie znają.
MEMY I GRAFFY. Dżender, kasa i seks. Agnieszka Graff i Marta Frej. Wyd. Krytyka Polityczna.

Reklama

Mówi o sobie, że właściwie nie ma osobowości. I że jest medium dla swoich postaci. Trudno zliczyć bohaterów, w których już się wcieliła, ale tym razem Joyce Carol Oates wybrała mało zaskakujący zawód. Stała się pisarzem, do tego odnoszącym sukces. Jego powieści sprzedają się w milionach egzemplarzy, towarzyszy mu kochająca żona i wspaniałe dzieci. Ale to tylko fragment jego portretu, bo oczywiście Andrew J. Rush ma niejedną mroczną tajemnicę. Krótko mówiąc: Oates proponuje nam opowieść z suspensem, nawiązującą do tradycji powieści grozy.
WALET PIK, Joyce Carol Oates, wyd. WAB.

Reklama
Reklama
Reklama