Kultura na weekend
Selma, Still Alice, Olive Kitteridge i Ex Machina. Wydarzenia na weekend poleca Marta Szarejko.
Polska premiera tego filmu zbiegła się ze Świętami, więc część widzów mogła ją przegapić. Warto go jednak zobaczyć, chociażby dla doskonałej roli Julianne Moore. Bohaterka, którą gra - Alice Howland, jest profesorem lingwistyki. Słowo to jej pasja. Poznajemy ją w dzień pięćdziesiątych urodzin - otoczoną przez kochającą rodzinę, zachwyconą swoją pracą, kochającą życie. Chwilę poźniej dowiaduje się, że ma rzadką odmianę Alzheimera. Na różne sposoby próbuje odroczyć moment, w którym nie będzie w stanie pracować, a wkrótce też rozpoznawać bliskich. W momencie, kiedy choroba jest już naprawdę zaawansowana przypadkiem trafia na krótki film, który nagrała dla samej siebie - instrukcję samobójstwa. Nie jest już jednak w stanie jej wykonać.
Moore gra świetnie, w samym jej spojrzeniu widać ogromną pustkę. Towarzyszy jej Alec Baldwin (jako mąż, który nie może pogodzić się z jej chorobą) i Kristen Stewart (w roli córki, która jako jedyna wykazuje się niesamowitą empatią).
Bardzo mądry, wzruszający, świetnie zagrany film.
Motyl Still Alice, reż. Richard Glatzer, USA, 99 minut.
Myślałam, że Selma to imię (i mam nadzieję, że istnieje przynajmniej jedna osoba, która myślała tak, jak ja). Tymczasem to miasteczko, z którego ruszyli aktywiści walczący o równouprawnienie.
Jesień 1964 roku. Martin Luther King odbiera pokojową Nagrodę Nobla za walkę z segregacją rasową. W tym samym czasie w Alabamie wybucha bomba, zabijając czworo czasrnoskórych dzieci. Film Avy DuVernay opowiada o wydarzeniach kilku następnych miesięcy. W centrum tej historii jest oczywiście charyzmatyczny King.
Reżyserka nie ryzykuje i nie stosuje żadnej nowatorskiej narracji, przez co film wydaje się trochę zachowawczy i przydługi. Ale nie jest źle. Selma wzrusza, chociaż na szczęście nie wyciska łez.
Selma, reż. Ava DuVernay, USA, 2 godziny 7 minut.
"Podoba mi sie moda na miniserie. Zanikły na wiele lat, a teraz wracają szerokim frontem w postaci takich perełek jak Olive Kitteridge", mówiła całkiem niedawno na łamach ELLE.pl Agnieszka Holland.
Czterodocinkowy serial emitowany w telewizji HBO, teraz ukazuje się na DVD. Główną bohaterkę gra Frances McDormand - ciężarna policjantka z "Fargo", której po prostu nie da się zapomnieć. Postać, w którą się wciela to despotyczna matka, niewdzięczna żona i depresyjna nauczycielka. Mimo melancholii i przygnębienia, które niesie ze sobą ta postać, widza zaskoczy przede wszystkim psychologiczna prawda roli McDormand. Towarzyszą jej Richard Jenkins i Bill Murray.
Nie ma czegoś takiego, jak zwyczajne życie - pisze dystrybutor na okładce płyty. I to zdanie, na pierwszy rzut oka banalne, rzeczywiście oddaje nastrój tego serialu.
Olive Kitteridge, reż. Lisa Cholodenko, USA, 231 minut.
To ona odkryła i opisała sprawę, na podstawie której powstał film "Dług" Krzysztofa Krauze. I to ona jest autorką znanej serii dokumentalnej "Ballada o lekkim zabarwieniu erotycznym", a także filmu dokumentalnego "Czekając na sobotę". Irena Morawska - dokumentalistka, która w latach 90. była jedną z najbardziej rozpoznawalnych reporterek w Polsce. Wcześniej studiowała na AWF-ie, była nauczycielką, a także sprzedawała guziki. Zaczęła pisać pod pseudonimem, ale od kiedy koleżanka poleciła jej (nie mając o pseudonimie) jej własny tekst, dała sobie z tym spokój i na poważnie zajęła się pisaniem. Pod własnym nazwiskiem.
Dłużej nie da się tego ukryć - to jedna z moich najukochańszych reporterek. Ma wszystko - poczucie humoru, świetny język, niebanalne tematy i doskonałe pierwsze zdania. Na przykład takie: "Ostatnio Henryka Dziczek poczuła się jak zbędny kredens".
Jak nie liczyć na to, że Irena Morawska znów zacznie pisać?
Było piekło, teraz będzie niebo, Irena Morawska, Wydawnictwo Dowody na Istnienie.
Uwielbiam takie momenty, w których okazuje się, że gatunek, ktory wydawał mi się mało interesujący, jest jednak ciekawy. Tak właśnie mam z science fiction. Jeszcze niedawno niczym nie skażona wybrałam się do kina na "Ex Machina", traktując to jako eksperyment.
I oniemiałam. Ten film jest wspaniały.
Można mu zarzucić przeestetyzowanie, przewidywalne zakończenie i pewną powtarzalność, ale tylko pod warunkiem, że jest się fanem science fiction i obejrzało się wszystkie filmy świata! Jeśli nie, historia pokazana w "Ex Machina" jest świeża, intrygująca i świetnie zagrana. A widoki piękne.
Fabuła jest taka: młody, zdolny programista wygrywa konkurs i bierze udział w eksperymencie robionym przez swojego nowego, genialnego szefa. Zostaje zaproszony do jego niesamowitej posiadłości. Na miejscu okazuje się, że musi przetestować sztuczną kobietę. W roli charyzmatycznego szefa Oscar Isaac, młodzieńca Domhnall Gleeson, a kobiety przepiękna Alicia Vikander.
Jeśli jesteś fanem serialu "Black Mirror", natychmiast się w tym filmie zakochasz. A jeśli nie, to i tak zaryzykuj.
Ex Machina, reż. Alex Garland, USA, 1 godzina 48 minut.