Książka na weekend: "Architektki" Agaty Twardoch
Co roku wydziały architektury w całej Polsce kończy więcej dziewczyn niż chłopaków. Dlaczego więc tak mało słyszy się i mówi o kobietach w branży architektonicznej? Warto spędzić czas z „Architektkami” Agaty Twardoch, żeby rozwiać wątpliwości. Poleca Damian Gajda, redaktor ELLE.
- Damian Gajda
Dlaczego architektura wciąż pozostaje „męską domeną”, a nagrody przyznawane architektkom nie są standardem, tylko miłym zaskoczeniem? Agata Twardoch, architektka i urbanistka, a także profesorka na Wydziale Architektury Politechniki Śląskiej, walczy o sfeminizowanie dyskursu architektonicznego, czego przykładem jest m.in. jej nowa książka „Architektki”.
W dziewiętnastu wyjątkowych rozmowach z dwudziestoma czterema kobietami należącymi do światowej czołówki branży architektonicznej Twardoch pokazuje nie tylko, jak wiele jest w tej branży specjalistek zasługujących na to, by świat zobaczył ich osiągniecia, lecz także że kobiece spojrzenie na architekturę to coś, co może pomóc w projektowaniu przestrzeni, w tym także miast, przyjaźniejszych i bezpieczniejszych dla WSZYSTKICH. Bo przez swoje życiowe (a nie tylko zawodowe!) doświadczenie kobiety są w stanie patrzeć na architekturę i urbanistykę inaczej.
Warto dać sobie trochę więcej czasu na spokojną lekturę „Architektek” i na chwilę refleksji po każdej z zawartych tu rozmów. Bohaterki książki opowiadają bowiem o swoich różnorodnych karierach, a niejednokrotnie także wyboistych drogach, które do nich wiodły. Przez ten pryzmat pokazują, że realia pracy architektek często różnią się od utartego w naszej świadomości modelu „pracy architekta”. Trafimy tutaj i na angaże w wielkich biurach architektonicznych, i na własne biznesy, a także na przykłady pracy na pograniczu architektury i sztuki.
„Ta książka powstała ze złości” – pisze autorka we wstępie – „Złości na to, że kobietom w świecie architektury jest trudniej, są mniej doceniane i rzadziej nagradzane. I to nie dlatego, że są niewystarczająco dobre”. To mocne słowa, ale o słowach także jest ta książka. A dokładniej o feminatywach w architektonicznej branży i o feministycznym dyskursie w ogóle. W tym kontekście „Architektki” można odczytywać o wiele szerzej – jako kolejny ważny i potrzebny głos na temat widoczności kobiet także w wielu innych zawodach. Na koniec jeszcze warto wspomnieć o świetnej graficznej oprawie tej książki.
Wpadająca w oko okładka autorstwa Urszula Gireń, a w środku ilustracje (portrety rozmówczyń) autorstwa samej Agaty Twardoch to zdecydowanie przyjemne dla oka dopełnienie do inspirującej i wciągającej lektury „Architektek".