„Babygirl” od jutra w kinach. Romans dojrzałej prezeski i stażysty to najgorętszy film roku
„Babygirl” zapowiada nową falę kobiecego kina. Oddaje dojrzałym kobietom władzę nad pragnieniami i kwestionuje mit, że atrakcyjność kończy się przed czterdziestką. Pierwsze opinie recenzentów są entuzjastyczne, dlatego szybko kupujcie bilety do kina. Najlepiej z drugą połówką (albo z Tinderem w gotowości).
- Marta Kutkowska
W tym artykule:
- O czym jest „Babygirl” (2024)
- „To nie jest rzecz, która normalnie byłaby widziana przez świat”
- Kiedy premiera „Babygirl”?
- Polski zwiastun „Babygirl”
- „Babygirl” - recenzje
Czemu Kidman zdecydowała się przyjąć tę rolę? „Pomyślałam, że to niesamowicie seksowne. [Ten film] jest naprawdę surowy i niebezpieczny i nie mogłam uwierzyć, że dali nam pieniądze na jego nakręcenie” - powiedziała Kidman w wywiadzie z The Hollywood Reporter. „Moja postać osiągnęła etap, w którym ma całą tę władzę, ale nie jest pewna, kim jest, czego chce, czego pragnie, mimo że pozornie ma już wszystko. I myślę, że naprawdę można się z nią utożsamić. (...) Niektórzy mówili, że to najbardziej wstrząsający film, jaki kiedykolwiek widzieli”.
Wyreżyserowany przez Halinę Reijn, znaną z filmu „Bodies Bodies Bodies”, „Babygirl” to prowokacyjna eksploracja pożądania i dynamiki władzy. Skrolujcie dalej, żeby dowiedzieć się więcej - i zobaczyć polski zwiastun filmu.
O czym jest „Babygirl” (2024)
Kidman wciela się w rolę Romy, wysoko postawionej nowojorskiej bizneswoman, której życie przybiera niebezpieczny obrót, gdy rozpoczyna romans ze swoim znacznie młodszym stażystą, Samuelem, granym przez Harrisa Dickinsona („W trójkącie”). „Babygirl” będzie zawierał kilka bardzo intymnych scen - w tym jedną, w której Romy masturbuje się po seksie ze swoim mężem, granym przez Antonio Banderasa.
„Kiedy kręciliśmy, zdarzały się momenty, w których mówiłam: Nie chcę już więcej orgazmów. Nie zbliżaj się do mnie. Nienawidzę tego robić”, wyznała Kidman w rozmowie z Vanity Fair. „To było dla mnie tak wszechobecne, że było prawie jak wypalenie” - kontynuowała. Emocje, jakie wywarły na niej te sceny, były tak wielkie, że po zakończeniu zdjęć musiała przytulać się do reżyserki Haliny Reijn. Brzmi niepokojąco, ale aktorka podkreśliła, że wiedziała na co się pisze. „To historia, której chciałam być częścią, o której chciałam opowiedzieć i każda część mnie była w to zaangażowana”.
Kiedy dziennikarz The Hollywood Reporter zapytał, jak udało jej się przedstawić różne rodzaje orgazmów, zakryła twarz obiema rękami. „Nadal się rumienię! To szaleństwo” - powiedziała 57-letnia gwiazda. „Ale to chyba dobrze. Jestem bardzo zainteresowana odkrywaniem tych rzeczy, ale nie jestem aż tak ekstrawertyczna. Byłam tak bardzo wcielona w postać. Odsłonięcie kurtyny na to wszystko jest zbyt święte”.
„To nie jest rzecz, która normalnie byłaby widziana przez świat”
Kidman opowiedziała także o trudnym procesie choreografii tych scen erotycznych. Obsada ściśle współpracowała z koordynatorami intymności, aby zagwarantować, że sceny będą nie tylko bezpieczne, ale także autentyczne. Reżyseria Reijn wymagała radykalnie długich ujęć, co oznaczało, że Kidman i Dickinson musieli pozostać w swoich postaciach przez dłuższy czas. „Nigdy z tego nie wyszłam” - powiedziała Kidman, podkreślając, że intensywność tego doświadczenia pozostała z nią długo po tym, jak kamery przestały kręcić. Przyznaje, że nadal tak jest, wiele miesięcy po zakończeniu zdjęć: „To jak: Ojej, zrobiłam to i teraz zobaczy to cały świat. To bardzo dziwne uczucie. To jest coś, co robi się i ukrywa w swoich domowych filmikach. To nie jest rzecz, która normalnie byłaby widziana przez świat”.
Kidman powiedziała też, że nie jest pewna, czy jest „wystarczająco odważna”, aby obejrzeć film na dużym ekranie podczas premiery na Festiwalu Filmowym w Wenecji. „Nakręciłam kilka filmów, które są dość obnażające, ale nie tak jak ten” - dodała o „konfrontującym” doświadczeniu.
Praca nie poszła jednak na marne, długie ujęcia mistrzowsko oddają napięcie między kochankami. Sprawa jest o tyle ciekawa, że gra między nimi toczy się nie tylko na polu intymnym. To wysublimowane szachy, gdzie każdy ruch może oznaczać "game over" w każdej dziedzinie życia. Dla widza to świetna rozrywka. I to nie z gatunku "guilty". ciekawa jestem, ile osób po seansie zapragnie poszerzyć swój łóżkowy repertuar. A ile kobiet w ogóle zdecyduje się, jak Nicole, w końcu zrealizować swoje, a nie cudze pragnienia.
Kiedy premiera „Babygirl”?
Światowa premiera jest 25 grudnia 2024, ale polscy odbiorcy muszą poczekać nieco dłużej - w Polsce film wchodzi na ekrany 10 stycznia.
Polski zwiastun „Babygirl”
„Babygirl” - recenzje
Film zelektryzował publiczność na pokazach przedpremierowych. Kidman i Dickinson z pewnością przejdą do historii kina jako jedna z najgorętszych par ever (a scenę, gdy chłopak tańczy przy „Father Figure” możemy oglądać bez końca) Oczywiście można ten obraz przyjmować jako zmysłową rozrywkę, ale dla nas jest czymś więcej. To historia odzyskania i pełnej realizacji pragnień seksualnych, a zatem władzy, przez jednoczesne jej oddanie. Reżyserka w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów” mówiła, że chciała kobiece orgazmy przedstawić w realistyczny sposób, nie mamy tu zatem jęków i krzyków w stylu tanich filmów dla dorosłych, ale atawistyczny pomruk. Film to także dialog z naszymi wyobrażeniami dotyczącymi ciała. Naga Nicole przyznaje, że czuje se brzydka i oddaje to, co większość z nas myśli o sobie. Dotyczy to zwłaszcza kobiet dojrzałych, których społeczną rolę sprowadza się do opieki nad wnukami. Nicole igra z ogniem godząc się na zuchwałe reguły gry stażysty. Ale czy seksualna wolność nie jest warta ryzyka? I kto w ten układance tak naprawdę ryzykuje najwięcej?
„Autoironiczna fantazja kobiety niespełnionej zmuszająca widzów do opuszczenia ich strefy komfortu. Bohaterki Substancji i Babygirl powinny umówić się na kawę!” - pisze na Filmwebie krytyczka Daria Sienkiewicz.
„Kino prawdziwie rozrywkowe! Trochę HOT, trochę LOL, trochę guilty, dużo pleasure. Ciekawe, czy pary, które obejrzą, potem porozmawiają, ekhm, do poduszki. OBY!" - dodaje Kaja Klimek.