Drag queens krytykują makijaż Urszuli z „Małej syrenki”. Nieudany hołd Melissy McCarthy dla legendarnej Divine?
Tuż przed premierą „Mała syrenka” budzi kolejne kontrowersje. Tym razem dotyczą one charakteryzacji. Media społecznościowe zalała fala krytyki makijażu, jaki na ekranie nosi Melissa McCarthy.
W tym artykule:
- „Mała syrenka”: Urszula była wzorowana na kultowej drag queen Divine
- Drag queens krytykują makijaż Melissy McCarthy w nowym filmie Disneya
„Mała syrenka”: Urszula była wzorowana na kultowej drag queen Divine
Odwołania do kultury drag queen w klasycznych animacjach Disneya? Choć część widzów może nie zdawać sobie z tego sprawy, Urszula z „Małej syrenki” jest ukłonem w stronę amerykańskiej drag queen Divine. Harris Glenn Milstead, bo tak poza sceną nazywał się aktor i wokalista, wyróżniał się na tle pozostałych performerów, którzy w latach 70. podążali za tradycyjnymi standardami piękna. Wizerunek Divine był wyrazisty i karykaturalny, przesadnie eksplorował kobiecość. Wyolbrzymione czoło i mocny makijaż oczu były w zamyśle artysty „dokładnym przeciwieństwem tego, co normalnie uważane było za atrakcyjne”.
Oryginalne podejście szybko zapewniło mu sławę. Rozpoznawalnością nie mógł cieszyć się długo. Harris zmarł na zawał serca w 1988 roku. Na zawsze zapisał się jednak na kartach kultury popularnej. Wystarczy jedno spojrzenie na podstępną ośmiornicę z morskich głębin, aby zauważyć podobieństwa do znanej drag queen. Za upamiętnieniem legendarnej postaci stoi Howard Ashman – dramaturg pochodzący z rodzinnego miasta Milsteada. Dzięki sukcesom teatralnym został dostrzeżony przez hollywoodzkich włodarzy i zatrudniony przy tworzeniu teksów piosenek do opowieści o zbuntowanej Ariel. Nie tylko wygląd Urszuli oparty był na Divine, ale także jej sposób mówienia i osobowość. Nic dziwnego, że członkowie społeczności LGBT pokładali duże nadzieje w aktorskiej wersji filmu i liczyli na godne wspomnienie ikony. Niestety wygląda na to, że nie wszystko poszło zgodnie z planem.
Drag queens krytykują makijaż Melissy McCarthy w nowym filmie Disneya
Kilka dni temu Disney uchylił rąbka tajemnicy i pokazał zakulisowe nagranie, na którym Melissa McCarthy przechodzi metamorfozę i staje się przebiegłą ośmiornicą Urszulą. Wysiłki makijażystów nie przypadły do gustu internautom. „Kiedy mówiliśmy, że Urszula jest inspirowana drag queen, nie mieliśmy na myśli kogoś, kto zajmuje się tym od trzech miesięcy” – piszą rozczarowani. Prześmiewczych komentarzy jest w sieci znacznie więcej. „Kiedy skłamiesz w CV, a i tak dostaniesz pracę” – podsumował kolejny użytkownik social mediów. Szczególna krytyka spadła na... niesymetryczne brwi aktorki. „Byłam taka podekscytowana, dopóki nie zobaczyłam tych łuków brwiowych” – to tylko jeden z wielu głosów na temat make-upu. Inni w poważniejszym tonie zwracają uwagę, że rola mogła trafić do przedstawiciela społeczności LGBT. „Właśnie dlatego powinniśmy częściej zatrudniać queerowych artystów” – czytamy. „Niestety wygląda okropnie, dlaczego zwyczajnie nie zaproponowali roli drag queen?”.
Melissa McCarthy tłumaczyła w rozmowie z Deadline, że od czasów nastoletnich była wielką fanką sztuki drag queen. „Jest po prostu taka zabawna. I lekceważąca. Możesz żartować i jednocześnie składać komuś hołd” – mówiła gwiazda. Dodała, że dzięki posadzie niani obejrzała oryginalną „Małą syrenkę” więcej razy niż jakikolwiek inny film i nigdy – jeszcze zanim zostało to oficjalnie potwierdzone – nie miała wątpliwości, że twórcy nawiązali do słynnego performera. „Mam nadzieję, że każda niesamowita drag queen będzie dumna, że Divine będzie dumna [...] Chciałam oddać Divinie wszystko, co jej się należało”. Choć wiele wskazuje na to, że charakteryzatorzy nie stanęli na wysokości zadania, to sytuację uratować mogą umiejętności aktorskie. Występ Melissy będziemy mogli ocenić już za tydzień – polska premiera zaplanowana jest na 26 maja. Do tego czasu musimy zadowolić się krótkimi klipami udostępnionymi przez wytwórnię.