Dobrawa Czocher: “Życie ma dla nas o wiele więcej, niż możemy sobie wyobrazić” [wywiad]
Kompozytorka i wiolonczelistka Dobrawa Czocher jest związana z muzyką od wielu lat. Gra na najważniejszych scenach w Polsce i za granicą, nagrywa z Hanią Rani, w 2023 roku zadebiutowała z solową płytą “Dreamscapes”, w planach ma kolejny autorski album. W trakcie swojej muzycznej kariery zrobiła zwrot w stronę aktorstwa. 32-letnia kompozytorka stworzyła muzykę i zagrała jedną z głównych ról do opery „D’ARC” w reżyserii Krystiana Lady, realizowanej przez Muzeum Powstania Warszawskiego. W rozmowie z ELLE mówi o tym, czy debiut aktorski odmienił ją jako artystkę i o swoich planach na przyszłość.
- Aleksandra Jóźwiak
Aleksandra Jóźwiak: Jesteś wszechstronną artystką, co udowadniasz właściwie na każdym kroku. Nagrywałaś z Hanią Rani, wydałaś swój album, koncertujesz po Polsce i Europie, komponujesz także muzykę do filmów. Gdybyś mogła przybliżyć naszym czytelnikom, kim jest Dobrawa Czocher?
Dobrawa Czocher: Myślę, że staję się kobietą. Jeszcze może jakiś czas temu powiedziałabym, że jestem dziewczyną, ale dzisiaj powiem, że jestem kobietą. W zasadzie codziennie sobie zadaję to pytanie. Kim jestem i czego chcę od tego życia? Zaobserwowałam, że to może się zmieniać. Kiedyś wydawało mi się, że jak się ma jakiś jeden cel, to trzeba się go trzymać. Im jestem starsza, tym bardziej widzę, że życie ma dla nas wiele więcej, niż możemy sobie wyobrazić. I wystarczy się temu poddać i płynąć z tym nurtem. Wtedy życie może nas zaskoczyć. Pozytywnie.
Zadaję sobie wiele pytań, obserwuję świat i siebie. Oczywiście kocham też sztukę, za pomocą której wyrażam siebie. Wydaje mi się, że każdy z nas ma w sobie taki pierwiastek, bardzo potężny i piękny. I myślę, że sztuka jest doskonałym portalem do tego, żeby nas tam zabrać. Więc jestem taką osobą.
Czym w takim razie ostatnio zaskoczyło życie Dobrawę Czocher?
Właśnie ostatnio zaskoczyło mnie Operą “D’Arc”, w której miałam okazję zagrać jedną z głównych ról, a także skomponować muzykę.
Wiem, że w twoim życiu od zawsze było obecne kino, a jak jest z teatrem?
Uwielbiam teatr, a od jakiegoś czasu staram się regularnie chodzić na spektakle w Polsce i nie tylko, bo chcę też zobaczyć, jak to wygląda na świecie. Miałam wielką przyjemność napisania muzyki do kilku spektakli teatralnych. Ten świat mnie absolutnie pociąga i fascynuje. Podczas pracy nad operą “D’Arc” mogłam od drugiej strony zobaczyć, jak to działa. Wcześniej jako kompozytorka skupiałam się przede wszystkim na tej muzycznej sferze, która była kierowana wizjami czy wskazówkami reżysera. Teraz miałam poczucie, że gdzieś wchodzę do tej przestrzeni od drugiej strony i mam ogromny wpływ na to, jaka będzie ostateczna forma tego, co potem zaprezentujemy na scenie.
A jak to się stało, że w ogóle otrzymałaś taką propozycję i dlaczego zdecydowałaś się podjąć to wyzwanie?
To było ciekawe, bo jakiś czas temu zadzwonił do mnie reżyser Krystian Lada, z którym osobiście się w tamtym momencie nie znaliśmy, ale gdzieś tam się obserwowaliśmy i wiedzieliśmy doskonale, co każdy z nas robi. Powiedział mi wtedy, że pisząc postać Joanny miał z tyłu głowy moją osobę i wiedział, że mogę to zrobić. Zaproponował mi wtedy rolę, ale też bycie kompozytorką i napisanie utworu do spektaklu “D’Arc”. Na początku myślałam, że będę miała do powiedzenia może jedno zdanie, ale jak zobaczyłam scenariusz to przekonałam się, że dostałam jedną z głównych ról. To mnie zaskoczyło, ale z drugiej strony nie miałam czasu się zestresować. Na początku skupiłam się na skomponowaniu utworu, bo przede wszystkim jestem kompozytorką, nie aktorką. Nie miałam świadomości, że rola Joanny w spektaklu jest tak duża, ale gdy ta świadomość przyszła, po prostu rzuciłam się na głęboką wodę i poszłam za tym. To pokazało mi, że warto ryzykować i jest właśnie zgodne z filozofią, o której mówiłam na początku.
Powiedz mi w takim razie, jak przygotowywałaś się do roli Joanny?
Zaskoczyła mnie praca ze scenariuszem, ponieważ mam wykształcenie w muzyce klasycznej, grałam w filharmonii i jestem przyzwyczajona do pracy z partyturą. Wydawało mi się, że tu będzie podobnie – mam napisany tekst i muszę się go trzymać. Okazało się, że scenariusz teatralny jest tkanką, która jest płynna i ewoluuje każdego dnia na przestrzeni kolejnych prób. Autorką scenariusza “D’Arc” jest Anka Herbut, niesamowita dramaturżka. Ale ja jako aktorka wcielająca się w postać Joanny wspólnie z reżyserem Krystianem Ladą mieliśmy przestrzeń na dyskusję i wprowadzenie zmian. W partyturze nie ma na to miejsca.
Mieliśmy wiele prób i zdążyłam przeczytać ten tekst tyle razy, że postać Joanny weszła we mnie samoistnie. Nie miałam takiego momentu, żeby usiąść w domu i wkuwać tekst na pamięć. Tak to sobie wyobrażałam wcześniej, ale w ogóle to tak nie wygląda. Ta postać w trakcie prób się buduje, zaczyna w nas funkcjonować. To było bardzo intensywne doświadczenie, ponieważ wracając do domu z prób cały czas o niej myślałam. Joanna we mnie dojrzewała. Więc mam poczucie, że to było bardzo naturalne i organiczne. W taki sposób się do niej przygotowywałam.
Jak to doświadczenie aktorskie przekłada się na to, jaką jesteś kompozytorką i wiolonczelistką? Czy te wszystkie zawodowe role mają jakieś punkty styku?
Nadal oczywiście czuję się przede wszystkim kompozytorką i wiolonczelistką. To doświadczenie z operą “D’Arc” wciąż jest nowe i dalej to w sobie przetwarzam. Już teraz wiem, że na pewno dodało mi odwagi, ponieważ my muzycy często zamykamy się wyłącznie na świat dźwięku, tworzymy fasadę, która działa jak zasłona. W momencie, gdy musisz oddać swoje ciało i głos bohaterce – gdy grasz w spektaklu, nie ma tego muru. Bliskość z widownią jest inna, bardzo żywa. Chciałabym to w sobie pielęgnować, kiedy gram na wiolonczeli. Obecnie koncertuję ze swoim solowym materiałem i zaczęłam mówić na tych koncertach, co jest pierwszym krokiem, ale chciałabym to aktorskie doświadczenie jeszcze bardziej wykorzystać w muzycznym performansie.
Muzyka jest w stanie głęboko wejść w podświadomość odbiorcy bez słów. Od razu wiadomo w jakim jesteśmy nastroju i nic nie trzeba przetwarzać, i ja to kocham w muzyce. Ale brakuje mi takiej otwartości na drugą osobę, bo rzeczywiście w aktorstwie czuć bardzo mocno energię publiczności.
Spektakl “D’Arc” został stworzony z okazji 80. rocznicy Powstania Warszawskiego. Jak ci się pracowało z tą trudną materią?
Nie chcę, żeby to zabrzmiało źle, że mi się dobrze pracowało. Mnie prywatnie interesuje ta tematyka, wiem, że jako naród jesteśmy mocno straumatyzowani i to, co działo się podczas II Wojny Światowej, wpływa jeszcze na nasze pokolenie, chociaż uważam też, że jesteśmy pierwszym pokoleniem, które zaczyna mieć narzędzia do tego, żeby te traumy uzdrowić. Jednocześnie myślę, że to ważne, żeby pielęgnować pamięć o Powstaniu, to jest ogromna lekcja. W spektaklu zależało nam na tym, żeby pokazać delikatny aspekt heroizmu, rozumianego w różnym kontekście, nie tylko jako oddawanie życia za kraj. Moja postać Joanna codziennie wybiera życie, mimo tego, że jest to bardzo trudne: nie może się myć, nie może jeść, nie ma okresu z wycieńczenia. Ale codziennie staje do życia. Chwyta za instrument i gra. To też jest heroizm i o tym dla mnie mówi ta sztuka.
Wspomniałaś o tym, że masz dużo planów swoich zawodowych muzycznych, więc na zakończenie nie mogę nie zapytać Cię, czy możesz podzielić się swoimi planami?
Oczywiście. Po pierwsze mam koncerty, chociaż teraz zaczynam chwilę urlopu. A potem wracam, jeśli Państwo jesteście zainteresowani, to zapraszam na moją stronę internetową dobrawaczocher.com, gdzie wszystkie koncerty są wypisane. Będę miała kilka zagranicznych, ale też wystąpię znowu w mojej kochanej Warszawie na festiwalu Eufonie. ,Jest to festiwal, który od lat zaprasza najlepszych muzyków klasycznych z całego świata. A tu w tym roku zaproszono zarówno mnie, gdzie ja jestem na tym styku świata muzyki klasycznej i rozrywkowej. Zaproszono też zespół Skalpel, więc gdzieś widzę, że festiwale muzyki klasycznej zaczynają się trochę formatować i otwierać na różnorodność, co bardzo mnie cieszy. Zaprosiłam na ten koncert moje dobre przyjaciółki artystki: Natalię Czekałę i Agnieszkę Podłudzką, bo stęskniłam się za współdzieleniem sceny z innymi muzykami. Ta pierwsza będzie grać na syntezatorach, druga na altówce, więc czeka nas nowa odsłona moich utworów. W planie mam również napisanie muzyki do spektaklu Radka Stępnia dla Teatru Wybrzeże. No i cóż, oczywiście robię muzykę do nowego albumu, gdzieś powoli, pomiędzy. To też się po prostu w końcu stanie, że moja druga płyta wyjdzie na świat.