Atak entuzjazmu. Najlepsze filmy z Festiwalu Filmowego w Gdyni
Nie widziałam wszystkiego, ale widziałam to, co najlepsze. Oto mój ranking filmów z Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Tekst : Marta Szarejko
1 z 5
Cicha noc
Sam Dawid Ogrodnik to wystarczający powód, by zobaczyć „Cichą noc”. Główny bohater, Adam, przyjeżdża na święta Bożego Narodzenia do rodzinnego domu. Wraca po dziewczynę, która jest w ciąży, i do rodziców – chce namówić ich na sprzedaż domu dziadka, by mieć pieniądze na rozkręcenie biznesu za granicą. Ale powodów jest więcej, np. świetnie dobrana obsada. Reżyser, Piotr Domalewski, sam jest aktorem i wie, jak ważne jest to, żeby rodzina w fi lmie naprawdę wyglądała jak rodzina. Trafia w punkt, wystarczy spojrzeć na Dawida Ogrodnika i Tomasza Ziętka. To wszystko jednak mało powiedziane, bo „Cicha noc” to też niezwykła kontrola nad bogatym w słowa materiałem i niesamowite wyczucie tempa. Tak chcę się czuć, oglądając filmy: śmiać się i wzruszać jednocześnie.
2 z 5
Dzikie róże
Wykładam karty na stół: moim zdaniem najlepszym fi lmem festiwalu były „Dzikie róże” Anny Jadowskiej. Ale z powodów, które pozostają dla mnie niejasne, ten film nie trafił do konkursu głównego. Reżyserka
napisała scenariusz specjalnie dla Marty Nieradkiewicz i to był strzał w dziesiątkę. Ta aktorka jest obsadzona genialnie. Oto co wiemy o bohaterce: ma dwoje dzieci, jej mąż pracuje za granicą, budują dom na wsi, ona jest bardzo nieszczęśliwa. Ale dlaczego, dowiadujemy się dopiero w ostatniej scenie. Jadowska niesamowicie zbudowała dramaturgię, doskonale wybierając montażystkę
Annę Mass (pracowała m.in. z Andriejem Zwiagincewem). I znalazła dla tej historii idealną scenerię – polską prowincję, ale taką, której nie znamy. Z polami dzikich róż. Zaręczam, że to niezwykły widok.
3 z 5
Wieża. Jasny dzień
Mula mieszka z mężem, córką i chorą matką w wiejskim domu. Tuż przed pierwszą komunią dziewczynki w domu pojawia się rodzeństwo głównej bohaterki, m.in. Kaja – biologiczna matka małej Niny. Zaczyna się konflikt sióstr i mój konflikt wewnętrzny: ten film trochę mnie irytuje. Bo reżyserka „Wieży. Jasnego dnia” Jagoda Szelc wcale nie ukrywa, jak bardzo chciałaby być Larsem von Trierem. Widziała „Melancholię” chyba z tysiąc razy i nie pozwala nam o tym zapomnieć. Ale ma oko do wyławiania talentów – dam sobie uciąć rękę, że nie znacie żadnego wybranego przez nią aktora (a to bardzo odświeżające nie patrzeć w kółko na Agatę Kuleszę i Arkadiusza Jakubika, nawet jeśli kocha się ich szczerą miłością). I ucho do dialogów: scenariusz jest świetny. Tylko ta kamera z ręki, sami rozumiecie.
4 z 5
Najlepszy
Jeśli wasz mózg nie ma naturalnych predyspozycji do przyjmowania historii z cyklu „Nie miał niczego, a zdobył wszystko”, źle zniesiecie film Łukasza Palkowskiego „Najlepszy”. Ale jeśli lubicie opowieści o sportow- cach, którzy przez kilkanaście lat ćpali, a potem ustanawiali rekordy świata i do tego byli bardzo szlachetni – będziecie zachwyceni. Zwłaszcza że wszystko w nim jest sprawne jak w bardzo dobrym teledysku – wyłącznie dobrzy aktorzy, szybkie tempo, wzruszające sceny przeplatane z zabawnymi. Od razu mówię, że mimo kilku momentów (Mirosław Haniszewski jako nauczyciel tańca, który mówi, żeby tańczyć tango powściągliwie i namiętnie) należę do tej pierwszej grupy. No nic, takie jest moje prywatne zdanie. Zresztą co wam będę mówić – zobaczcie wszystko, co chcecie.
5 z 5
Atak paniki
Ten film jest jak trzaskający przewód pod napięciem. Na „Atak paniki” (reż. Paweł Maślona) po- szłam, nic o nim nie wiedząc – i taką taktykę wam polecam. Po pierwsze: nie miałam pojęcia, że idę na kome- dię. Po drugie: zaskoczyły mnie świetne dialogi. No i doskonale do- brani aktorzy, m.in. Magdalena Popławska, Artur Żmijewski i Dorota Segda. To oni w wielu scenach pod- bijają stawkę i dzięki nim publiczność krztusi się ze śmiechu. A po trzecie: niebywały wprost montaż – może rzadko zwracacie na niego uwagę, ale tu nie omieszkacie, bo dzięki niemu narracja Maślony mimo szybkiego tempa ani przez chwilę nie przeżywa załamania nerwowego.