Józef Wilkoń - legenda polskiej ilustracji
Słonie wachlujące ogromnymi uszami, konie o krągłych zadach trochę jak z dawnych, skalnych malowideł, wilki, wróble no i tygrys o całkiem ludzkim spojrzeniu i ... złotym sercu. Na ilustracjach Józefa Wilkonia wychowywały się całe pokolenia. Przybliżamy sylwetkę Mistrza.
Dzieciństwo i młodość
- Robiliśmy sobie narty z deski z beczki, pędziliśmy za kołami rowerowymi, już nie mówiąc żeśmy się bawili w teatry. Jednym słowem to było cudowne dzieciństwo. Ale proszę pamiętać, że to była okupacja. Były rzeczy bardzo trudne i bardzo, bardzo przykre - opisuje swoje dzieciństwo Józef Wilkoń w filmie "Za drzwiami wyobraźni" Anny Jowity Ciołkiewicz. Wspomina zabawy na pastwisku i kojącą bliskość natury. Urodzony w Bogucicach koło Wieliczki artysta do liceum plastycznego chodził razem z Franciszkiem Starowieyskim i Romanem Cieślewiczem. Naturalną kontynuacją tej artystycznej już od młodych lat drogi były studia na Wydziale Malarstwa krakowskiej ASP i historia sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Ilustracje
Z dyplomami w kieszeni Józef Wilkoń znalazł się w Warszawie w 1956 roku. Do stolicy sprowadziła go miłość - Małgorzata, wkrótce żona artysty. To w Warszawie Wilkoń na dobre oddał się ilustracji, szczególnie tej dla dzieci, ale nie tylko. Artysta nie lubi zresztą takiego podziału. - [...] zakładam, że nie istnieje nic takiego, jak sztuka dla dzieci. Chcę, aby moje prace zadowalały i dzieci, i dorosłych - podkreśla w rozmowie z Gabrielem Michalikiem („Gwiazdy w Pałacu”) i często w innych swoich wypowiedziach.
Wilkoń współpracował z Naszą Księgarnią, Czytelnikiem, Krajową Agencją Wydawniczą, rysował dla "Płomyczka" i "Świerszczyka". Historia kotka, który szukał mleka to jego ilustratorski debiut. Niedługo potem powstały obrazki do "Pawich wierszy" Tadeusza Kubiaka. Od tego momentu zwierzęta i świat natury stały się stałym motywem twórczości mistrza. Oprócz pawi, wróbli i kotów w świecie Wilkonia znajdziemy konie ("Baśń o rumaku zaklętym" Leśmiana, cykl "Wilkonie"), gołębie, tygrysy ("Tygrys o złotym sercu"), lwy, niedźwiedzie, wilki ("Księga dżungli") i lamparty, prosiaczki, gęsi, krokodyle, rozmaite ryby i żubry. Chyba nie ma zwierzęcia, którego nie sportretowałby mistrz. Ale świat fauny i flory to nie wszystko. Niezwykle bogata kolekcja ilustracji Wilkonia krąży wokół historii Don Kichota Miguela de Cervantesa (wystawę poświęconą tym pracom mogliśmy oglądać między innymi w Operze Narodowej w Warszawie i w Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego w Białymstoku). Swoją fascynację Błędnym Rycerzem artysta przelał też na płótno (obraz "Don Kichote i Sanczo Pansa" z 1956 roku). Perełka? Ilustracje Józefa Wilkonia do "Pana Tadeusza" Adama Mickiewicza. Mamy tu wszystko, co charakterystyczne dla stylu malarza: żywiołowość, ruch, zwierzęta, wspaniałą przyrodę. Są też oczywiście tak dobrze znani nam bohaterowie.
Pracownia w Zalesiu Dolnym
W latach 80. Józef Wilkoń wraz z rodziną przeniósł się z kamienicy w Warszawie do domu z ogrodem w podwarszawskim Zalesiu Dolnym. W tamtym okresie artysta przygnębiony stanem wojennym wstrzymał współpracę z polskimi wydawnictwami. Mógł już pozwolić sobie na publikacje w Japonii, we Francji czy Niemczech. Wtedy też mocniej zainteresował się rzeźbą. - Teraz rolę pędzla spełniają uderzenia siekiery czy pociągnięcia elektrycznej piły - moje zwierzaki są zrobione kilkunastoma ciosami - miał powiedzieć mistrz w jednym z wywiadów. - Nie rozumiałem, dlaczego ja, urodzony jako malarz, u schyłku życia zaczynam na poważnie rzeźbić. Sam jestem tym szczerze zaskoczony. W końcu uwierzyłem w to, że mogę być także rzeźbiarzem. Są i tacy, którzy wolą moje rzeźby od ilustracji. Ja lubię i jedno, i drugie - tłumaczy na kartach książki "Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia" Joanny Napiórkowskiej.
Całe bogactwo wyczarowanych z drewna przeróżnych gatunków można aktualnie podziwiać niedaleko pałacu w Radziejowicach. Tu, między dwoma stawami, zacumowała na stałe Arka Wilkonia - monumentalna rzeźba odwołująca się do biblijnej historii. Pracownia Józefa Wilkonia w Zalesiu Dolnym funkcjonuje do do dziś. Wciąż tu powstają nowe rzeźby i ilustracje. Progu domu strzegą jamniki, sznaucerki i inne czworonogi z drewna i blachy, które wyszły spod ręki mistrza. Ochroną i promocją dorobku malarza od 2009 roku zajmuje się Fundacja „Arka” im. Józefa Wilkonia. Jeszcze w styczniu Fundacja zaprasza przed Miejską Bibliotekę Publiczną w Opolu na ekspozycję poświęconą ilustracjom do "Baśni o rumaku zaklętym" i na spektakl "Baśń o Rycerzu Gotfrydzie ze scenografią Józefa Wilkonia w Teatrze Lalka w Warszawie.
1 z 5
Arka Wilkonia w Radziejowicach
2 z 5
WERNISAŻ WYSTAWY JÓZEFA WILKONIA W DOMU ARTYSTY PLASTYKA PT. WILKONIE
3 z 5
Szopka autorstwa Józefa Wikonia obok kościoła Kamedułów na Bielanach
4 z 5
Wystawa Ręczna robota w Muzeum Karykatury
5 z 5
Józef Wilkoń