"Zadra": czy faktycznie jest z kim zadzierać? [recenzja filmu]
Dziewczyna z polskiego blokowiska marząca o karierze raperki. Temat pisze się sam. Zatem, co może pójść nie tak? Jak się okazuje – prawie wszystko.
!["Zadra" "Zadra"](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2024/11/zadra-d06b664.jpg?quality=90&crop=92px,0px,1015px,676px&resize=980,654)
- Maja Chitro
„Zadra” to jeden z filmów zakwalifikowanych do Konkursu Głównego FPFF w Gdyni. Poranny seans gromadzi pełną salę, ale i ekipę realizatorko-aktorską. Na scenie dumnie stają Margaret czyli Justi i Magdalena Wieczorek – tytułowa Zadra, która śni o wyrwaniu się z marazmu codzienności i rozpoczęciu kariery raperki. Oklaski, ciekawość, nowa aktorska energia. Wszystko się zgadza.
Początek dużo obiecuje. W pierwszych minutach filmu Zadra wypowiada zdanie: „W rapie faceci mają łatwiej”. To prawda uniwersalna. Tematem swego czasu zajął się m.in. „New Yorker”. Przypominał, że w 2018 roku jedynymi raperkami, jakim udało się wspiąć na listę Hot 100 były Nicki Minaj, Cardi B i Iggy Azalea. W tym czasie na idolkę wielkiego formatu wyrastała Little Simz – bo rap pozwala na jedną kobiecą gwiazdę, raz na jakiś czas, częściej nakręcając artystki przeciwko sobie, albo absolutnie je ignorując. Okazuje się więc, że rap i hip-hop są najwyraźniejszym zwierciadłem naszych czasów, nieskalanym nośnymi, zdawałoby się, hasłami #MeToo czy #TimesUp. To nie tu. To świat nadal cuchnący testosteronem. Nie trzeba jechać do Stanów, żeby się o tym przekonać. Ile kobiet w polskim hip-hopie wymienicie? Zestawcie je teraz z mężczyznami.
![a83bbc11eeb276ca99ee9316b5ea1464e3a1622d-5a4d1db](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2024/11/a83bbc11eeb276ca99ee9316b5ea1464e3a1622d-5a4d1db.jpg?quality=90&resize=700,368)
Apetyt więc się wyostrzył. Na jednym z szarych osiedli młodziutka Sandra wybierając ksywę Zadra ma ochotę na wszystko. Bo nie ma prawie nic. Oprócz chłopaka (Ignacy Liss) i przyjaciółki (Margaret). No i mamy (Magdalena Różczka), która ciężko pracuje jako sprzątaczka, starając się utrzymać córkę i małego syna. Ojciec wyjechał do Anglii i nie ma zamiaru brać odpowiedzialności za rodzinę. Ale Sandra nie narzeka. Pomaga jak może, pracuje w kawiarni, którą odwiedzają influencerzy i młode gwiazdy muzyki. Wśród nich raper Motyl (Jakub Gierszał).
I wszystko by się zgadzało, o ile scenarzystka Monika Powalisz (znana choćby z nagradzanego serialu „Belfer”) nie zdecydowała się na pójście po linii najmniejszego oporu. Z dobrze zapowiadającej się historii, mogącej zostawić w widzu zadrę, pozostał tylko smutny żal.
Do rzeczy: Zadra, której kawałki nic nie znaczą na YouTube, korzysta z okazji i wchodzi na scenę podczas z jednego z koncertów hip-hopowych, na którym gościnnie wystąpił Motyl. Nawija tak dobrze, że ten – pamiętając ją jeszcze z kawiarni – proponuje jej rolę hypemanki (czyli osoby wspierającej rapera podczas występów na żywo, kończącej jego zdania, powtarzającej wersy, co nadaje utworom live odpowiednią dynamikę) podczas trasy koncertowej, którą właśnie zaczyna. I choć to Zadrze nie w smak, bo ma ambicje na bycie numerem jeden, a nie dwa, sytuacja finansowa zmusza ją do przyjęcia oferty.
![9e4b632c5c65ed00343c8f90b0b49f82cb9cf7e5-1f4437e](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2024/11/9e4b632c5c65ed00343c8f90b0b49f82cb9cf7e5-1f4437e.jpg?quality=90&resize=700,394)
Film staje się wtedy coraz bardziej nieznośny. Sława, dragi, ćpanie, przepalanie życia i talentu. Sztampa. Wszyscy wiemy, jak może zadziałać nagłe wejście w świat wielkich możliwości i sławy. Widzieliśmy to tysiąc razy. Tylko lepiej.
Zadra z charakternej bohaterki staje się rozmydlonym Kopciuszkiem, a Motyl – popularny raper zaliczający kolejne laski w klubach, nie wiedzieć czemu, miękkim królewiczem. Gdy Zadra po nocy chlania i wciągania budzi się w zrujnowanym przez siebie domu Motyla, ten się dąsa, prosi, żeby nie niszczyła sobie życia i mówi: „a teraz posprzątajmy”. Trudno mi sobie wyobrazić jakąkolwiek gwiazdę polskiego rapu po imprezowej nocy wypowiadającej słowo „posprzątajmy”. Zadra niby się burzy, bo przecież to zbuntowana dziewczyna z blokowiska, ale jednak nie do końca. Więc gdy zaniepokojony muzyk z troską i smutkiem każe jej się wynieść (dla jej dobra – to też znamy), widzimy 5-minutowy upadek dziewczyny, która po chwili odkupuje wszystkie winy i staje dumna na scenie. Tam oklaskuje ją Motyl, porzuceni w trakcie drogi na szczyt przyjaciele – chłopak i przyjaciółka. I najważniejsze – mama.
Szkoda zmarnowanego potencjału, bo zdjęcia (Anna Rzepka) i dynamika prowadzenia obrazu (Piotr Wójcik i Bartłomiej Piasek) są dobre. Podobnie jak muzyka. Za tę odpowiada producent i kompozytor Przemysław Jankowiak, znany również jako 1988, współtwórca świetnego duetu Syny, współpracujący z najważniejszymi postaciami polskiego hip-hopu. Za to autorem tekstów jest Michał „Żyto” Żytniak. Obaj obdarowują widza dość irytującym rapem w stylu Kizo czy Smolastego – dokładnie takim, jaki powinien prowadzić ten film. W końcu bohaterowie „Zadry” to dzieciaki, nowa generacja, która ma do powiedzenia zupełnie inne rzeczy o świecie. Wie też, jak robić na swojej muzie ogromne pieniądze. Ale muzyka nie wystarczy, by film wybronić.
![d4197bd4856328dab53a6c5fdac48449aa6257ec-f5953df](https://images.immediate.co.uk/production/volatile/sites/64/2024/11/d4197bd4856328dab53a6c5fdac48449aa6257ec-f5953df.jpg?quality=90&resize=700,467)
Świetnemu aktorowi, Gierszałowi nie daje się tu żadnej szansy na pokazanie wachlarza emocji, jakie chowa w zanadrzu. Miłym odkryciem jest tu Liss – choć na „wygranie” się też nie ma co liczyć. Margaret natomiast nie gra. Po prostu jest, a to trochę za mało. A główna bohaterka, Magdalena Wieczorek? W młodej aktorce tkwi potencjał. Ma wiele do pokazania, ale nie tu. Szkoda. Choć i tak z wdziękiem unosi postać Zadry osadzoną w kliszy najgłębiej jak się da.
„Zadra” to nie jest fatalny film. Nie jest też filmem dobrym. Ma swoje momenty, ale jest ich zbyt mało. Dopóki o kobietach w rapie będzie opowiadać się w tak karykaturalny sposób, dopóty nic się nie zmieni, a marzenia spełniać się będą nadal wyłącznie w bajkach, takich jak „Zadra”. Ale życie to nie bajka.