Stary, ciemny, zdewastowany strych nie miał łazienki, ogrzewany był (w założeniu) piecem na węgiel, a dach przeciekał. A jednak Magda  i Maciek, założyciele pracowni Przestrzenie, oczami wyobraźni zobaczyli, że to właśnie w tym miejscu chcą mieszkać, oczywiście po gruntownym remoncie.  Ograniczenia i wady potraktowali jak wyzwanie; jak trudny, ale ciekawy projekt, do jakich Magda przywykła w codziennej pracy projektowej.​ Lokalizacja jest świetna - malowniczy; pełen tajemnic i zakamarków krakowski Kazimierz a i cena, jak na tę lokalizację - była co najmniej kusząca. Do przeciekającego dachu, braku łazienki a nawet możliwości jej wybudowania, w zasadzie braku okien (oprócz dwóch maleńkich w niefortunnym kącie), trudnego, nieregularnego układu z kominem na środku trzeba dołożyć jeszcze i to, że mieszkanie znajduje się w zabytkowej kamienicy, co wymaga licznych uzgodnień z konserwatorem. Jest jeszcze sprawa fizycznie (dosłownie) trudniejsza  - mieści się na ostatnim piętrze bez windy, w oficynie, do której nie ma dojazdu z zewnątrz. Wszystkie materiały budowlane, wszystko w ogóle, trzeba było wnosić na wysokie czwarte piętro, a ciężki gruz z tej właśnie wysokości trzeba było znosić na dół. Ale Magda i Maciek byli pewni, że właśnie tu chcą spełnić  swoje marzenia o przytulnym mieszkaniu na poddaszu.

– Wiedzieliśmy, że jeśli chcemy tu zamieszkać, musimy zacząć od podstaw. Odgruzowaliśmy strych i odkryliśmy wszystkie jego, nierzadko zaskakujące, zakamarki. Potem Magda zrobiła bardzo dobry projekt funkcjonalny. I niewątpliwie jest to główna zasługa sukcesu tego mieszkania. Powiedzieć, że projekt w 100 % wykorzystuje potencjał przestrzeni to wciąż powiedzieć za mało.  Stworzenie łazienki w tej przestrzeni było niemożliwe, ale możliwe okazało się dokupienie fragmentu korytarza na klatce schodowej. Dzięki temu na planie mieszkania pojawiła się łazienka, o dziwo to pierwsze pomieszczenie  z tradycyjnym, można rzec oknem, które wcześniej istniało na klatce. Teraz na rzucie z góry widać przedziwną figurę podobną może do trapezu, jakby fragment tortu połączony z okruszkami. Te okruszki to łazienka. Ale właśnie dzięki dokupieniu fragmentu klatki nietypowa przestrzeń strychu mogła stać się w pełni funkcjonalnym mieszkaniem, w którym zmieściło się wszystko, czego potrzebuje czteroosobowa rodzina - Magda, Maciek i ich dwoje dzieci. Jest kuchnia pod skosami, jest niemały pokój dla dzieci z dwoma niedużymi oknami - jedynymi, które znajdowały się w obrębie pierwotnego, zdewastowanego stryszku i jest sypialnia na antresoli nad częścią wygodnego salonu. Z salonu widać kuchnię i… niebo, bo to, co chyba najbardziej niezwykłe to fakt, że udało się zrobić dwa dość duże świetliki, w które deszcz tętni, nad którymi płyną chmury i zagląda słońce uwypuklając to, co i tak jest dobrze widoczne od progu, że to przytulna, wygodna i świetnie rozplanowana przestrzeń. I chyba nikt nie byłby w stanie wyobrazić sobie jak było tu wcześniej. 

Dziś ulubionym elementem domowników jest... koza. Na środku poddasza znajdował się nieużywany komin, który Magda i Maciek początkowo chcieli wyburzyć, bo zabierał zbyt dużo cennego miejsca.  Okazało się, że jednak, że nie można tego zrobić. Komin stał się elementem oddzielającym strefy dzienną od kuchenno–jadalnianej, a dodatkowo Magda i Maciek pomyśleli, że z pozornej wady można uczynić jedną z największych zalet i zdecydowali się na podpięcie do komina kozy, która  dogrzewa mieszkanie zimą, wprowadza niesamowity, domowy klimat i świetnie wygląda.
I choć wysiłek włożony w remont tego poddasza był ogromny -  oprócz tego, co widoczne we wnętrzach  w mieszkaniu został wzmocniono strop i całkowicie wymieniono dach, ocieplono zewnętrzne ściany i wymieniono instalacje - dodatkową, niematerialną wartością  mieszkania Magdy i Maćka, jest jego niepowtarzalność i doznania, jakie zapewnia im przestrzeń. Mają tu spokój i ciszę, mimo tego, że mieszkają w centrum dużego miasta. W zimny dzień mogą rozpalić w kozie, w deszczowy posłuchać kropel deszczu uderzających w świetliki, a przy pięknej pogodzie wyjść na dach i podziwiać panoramę całego Krakowa.