Mówią o nim „objawienie” i „fenomen”, a jego pierwszy autorski utwór „Światłocienie” typowany był jako jeden z najlepszych debiutanckich singli laureatów „The Voice of Poland”. Piosenka zanotowała aż 300 tysięcy streamów w tydzień i zadebiutowała na Top200 Spotify. Singiel osiągnął status złotej płyty. Drugi singiel „Wielkie tytuły” błyskawicznie znalazł się na #1 miejscu na karcie na czasie YouTube. Również tam znalazły się wszystkie kolejne single z teledyskami. Z piosenką „Prometeusz” wygrał 58. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w koncercie „Premiery”.

Urodził się w Melrose w Masechussets. Miał 5 lat, kiedy rodzice przeprowadzili się do Maryland. Do Waszyngtonu miał 40 minut drogi. Jako 18-latek postanowił wrócić do rodzinnego kraju swoich rodziców i przyjechał do Polski.

Rozmawialiście w domu po polsku?

Rodzice mówili i wymagali, choć nie zawsze miałem siłę na uczenie się tego języka dodatkowo. Miałem jeszcze hiszpański, pływanie, grę na trąbce, fortepian. Chodziłem jednak do polskiej szkoły. Co tydzień w sobotę szedłem do niej na pięć godzin nauki. W domu czytałem z rodzicami polskie książki, żeby lepiej podszlifować język. Pamiętam z tamtych lat „Pana Tadeusza”, choć ciężko było go wtedy zrozumieć. Lepiej szło mi z prozą, na przykład „W pustyni i w puszczy” i nawet podobała mi się ta książka. Dziś staram się jak najwięcej czytać po polsku.

Dlaczego zamieniłeś Amerykę na Polskę?

Starałem się patrzeć do przodu, planować przyszłość. Słuchałem rad moich bliskich. Moi rodzice i dziadek (znany polski śpiewak operowy Wiesław Ochman – przyp. red.) sugerowali mi taką drogę.  Edukacja w USA bardzo różni się od tej w Polsce. Tam rzadko student ma szanse na warsztaty indywidualne ze swoim profesorem, a absolwent szkoły muzycznej ma dużo szczęścia jeśli trafi na Broadway. Zwykle muzycy mają ciężką sytuację finansową i muszą dorabiać w innej pracy. A tego typu szkoły są drogie – to koszt zwykle między 20 a 25 tysięcy dolarów rocznie. Edukacja taka trwa 4-6 lat. Niektórzy spłacają ją potem przez wiele lat. W Polsce jest łatwiej i – według mnie – lepiej. Wybrałem Akademię Muzyczną w Katowicach. Ale nie zapominajmy, że edukacja to nie wszystko, a wielu wielkich artystów nie skończyło żadnej szkoły.

Rodzice zostali w Stanach na zawsze?

Pojechali tam dawno temu w poszukiwaniu pracy oraz na studia. Uczyli się w North Eastern (mama była na finansach, tata - inżynierii). Tam się poznali. Ciężko pracowali (jednocześnie studiując) i bardzo oszczędnie żyli. Ich jedynymi przyjemnościami były sporadyczne wyjazdy w góry, lub nad wodę. Nikt im nie pomagał. Może kiedyś wrócą, ale na razie zostali z rodzeństwem. Mam młodszego brata i starszą siostrę. Brat został w USA, gra w piłkę nożną. Siostra jest w szkole medycznej. Chce zostać chirurgiem. Nieustająco się uczy. Rodzice z pewnością nie planują zostawać w Stanach na zawsze, ostatnio wspominali, że chcieliby spędzić rok w Hiszpanii. Fajnie, bliżej. Ja zawsze będę miał do tego kraju sentyment, bo jestem także Amerykaninem, ale na razie dobrze mi w Polsce.

Byłeś tu wcześniej, jako dziecko?

Tak, u dziadków, kilka razy, ostatnio jako 13-latek. Wysłano mnie wtedy na obóz żeglarski. Wspominam go jako świetną zabawę.

Przeniosłeś się z kraju do kraju… Nie tęskniłeś za przyjaciółmi?

Tęskniłem, ale mam tu szkołę i pracę. Oni to rozumieją. Brakowało mi też klimatu amerykańskiego, otwartości tego kraju, ale im dłużej jestem w Polsce, tym bardziej się odnajduję i coraz bardziej mi się podoba.

Co jest fajnego w Polsce?

Ludzie tu są pracowici. I ciszej mówią (śmiech). Wszystko tu jest blisko. A z drugiej strony wkurza, że taki ogromny kraj - wielkości Teksasu - a wszyscy mają problemy z przejazdami z punktu A do punktu B. Te nieustające remonty, rozpoczęte i porzucone na wiele miesięcy nie pomagają tu żyć.

A co średnio lubisz w Polsce?

Na początku mojego pobytu więcej imprezowałem i naprawdę dziwiło mnie, że ludzie włączają taką… przestarzałą muzykę, sprzed lat… Jakieś czerwone korale i chryzantemy złociste... To zupełnie nie w moim klimacie, bo ja na imprezach potrzebuję dobrego „beatu” (śmiech). Poza tym Polacy mają tendencję do narzekania i martwienia się na zapas. Też to w sobie mam, przez to czuję się prawdziwym Polakiem (śmiech). Polacy są bardziej zamknięci, nie o wszystkim otwarcie rozmawiają. Podobnie jest z minami, jakie widzę tu na ulicach. Czasem przechodzę przez jezdnię, a ktoś idący naprzeciwko patrzy tak… spode łba. Jakby miał ze mną jakiś problem. Ale jaki? Nie rozumiem tego. No i pogoda… hmm nie rozpieszcza, ale już nie zaskakuje.

Słuchasz różnej muzyki?

Zaczynałem od klasycznej, jazzu i muzyki akustycznej (takiej jak pierwsze płyty Eda Sheerana). Potem pokochałem rap i hip hop. Każdy gatunek ma coś do zaoferowania. W klasycznej – perfekcyjna melodia, obraz namalowany muzyką i instrumentem. W rapie - energetyczne beaty i genialna treść. Na przykład nieżyjący już Juice WRLD miał niezwykłe beaty, a jednocześnie przekazywał poruszające treści. Trafiały do wielu ludzi, do mnie też. Chciałbym w moich piosenkach połączyć nowoczesną muzykę z głębokim przekazem, może nawet nostalgicznym...

Jakie mądrości przekazali ci na drogę rodzice?

Nauczono mnie, że należy planować przyszłość, ale jednocześnie żyjąc tu i teraz. Nie warto martwić się na zapas. Bo czemu? Przecież mamy czas, by zrealizować nasze plany i umiejętności, by robić to jak najlepiej.

A dziadkowie?

Zawsze uczyli mnie, że trzeba pomagać innym, ale sobie też. Skupić się na sobie, nie zaniedbać siebie, nie rozdrabniać się, rozwijać. Dziadkowie zawsze powtarzali, że w życiu potrzebny jest balans. Staram się dbać o głos, dietę, wysypiać się. Z czasem nauczyłem się też uważniej wybierać ludzi, z którymi spędzam czas. Są osoby, które uśmiechają się, ale wciągają nas w rzeczy, które nam nie służą.

Gdzie widzisz siebie za 10 lat?

Chciałbym robić to, co robię, ale na większą skalę. Wstyd byłoby, gdybym za dziesięć lat nie poszedł o krok dalej, nie rozwinął, nie polepszył, zatrzymał się, prawda? Dziesięć lat to dużo czasu. Oby było po prostu jeszcze lepiej.

Kiedyś wrócisz do Stanów?

Na obecną chwilę tego nie wiem. Póki co mam tu wiele spraw do zrobienia. Wiele planów. Muszę skończyć studia, nagrałem płytę. Nie śpieszę się nigdzie.