Rzadko tu bywa. Najczęściej prezentuje swoje dzieła w Nowym Jorku. Jak chociażby to sprzed tygodnia, które stworzył we współpracy z gwiazdą muzyki pop Zendayą. Teraz przyszła kolej na kolejną współpracę z mistrzem Formy 1 Lewisem Hamiltonem. To ich trzecia wspólna kolekcja i pierwsza taka prezentacja. I to od razu w Mediolanie. Wieczorem czeka nas pokaz w XVIII-wiecznym klubie dla włoskich dżentelmenów Società del Giardino. Lewis wpada jedynie na chwilę szybko się przywitać i uścisnąć kilka dłoni. Nie to co Tommy. On zawsze ma czas. Ze spokojem oprowadza nas po swoim włoskim showroomie i z perfekcyjnie białym uśmiechem opowiada o najnowszym dziele swoich projektantów. Bez przerwy powtarza: „Fun, fun, fun”. Nic dziwnego. W końcu jego życiowe motto brzmi: „Nie musi się błyszczeć, ale ma być zabawnie!”

Elle Man: Kolekcję TommyXLewis zaprojektowałeś razem z Lewisem Hamiltonem. To wasze trzecie wspólne dzieło, a jednocześnie kolejna już kolekcja, którą tworzysz ze znaną postacią świata popkultury. Jak wyglądała praca nad nią? Jak dużo z osobistego stylu wniósł do niej Lewis?

Na takie przedsięwzięcia zawsze patrzę z szerszej perspektywy. Lewis to bardzo silna osobowość. On zawsze wie, czego chce i co chce osiągnąć. Musieliśmy go jedynie nauczyć kilku zagadnień z naszego podwórka: co do siebie pasuje, co ze sobą współgra, jakich materiałów się teraz używa i jak się je ze sobą łączy. Lewis zaprojektował całą kolekcję z naszą pomocą i wyszło świetnie, choć czasami chciał przeforsować ubrania o skomplikowanej konstrukcji, a my nie chcieliśmy narażać się na niebezpieczeństwo pomyłki.

Niektórzy projektanci czasami myślą, że skomplikowane kroje to największy popis ich kunsztu. To prawda, pod warunkiem jednak, że są naprawdę dobrze przemyślane i pasują do reszty kolekcji. Na szczęście Lewis Hamilton szybko zrozumiał prawa rządzące modą i procesem jej projektowania i muszę powiedzieć, że pracowało się z nim naprawdę jak z zawodowym projektantem.

Przy tej kolekcji stworzyliście kilkadziesiąt nowych ubrań i dodatków. Lewis powiedział mi, że najbardziej lubi w tej kolekcji parę traperów, która została wykonana z ekologicznego tworzywa, a nie skóry. To o tyle ważne dla niego, że jest weganinem. A Ty masz jakieś ulubione ubranie z linii TommyXLewis?

Tommy wstaje z głębokiego, wygodnego fotela i prowadzi mnie na koniec showroomu, żeby pokazać dwustronną, czarno-czerwoną kurtkę puchową z wielkimi logytypem łączącym inicjały TH i LH.

Lubię całą kolekcję, kilka rzeczy sam już noszę, choć najbardziej podoba mi się ta kurtka. Można ją nosić na prawą i lewą stronę, ma bardzo wygodny suwak. No i ta olbrzymia naszywka na plecach! „Looks fun”, prawda?

Czekałem na to słowo! Przyglądając się waszej wspólnej kolekcji, zdałem sobie sprawę, że po raz kolejny urzeczywistnia się w niej twoje główne zawodowe motto, które brzmi „I don’t like bling, I like fun”. Czym jest dla ciebie pierwiastek zabawy we współczesnej modzie?

To faktycznie moje ulubione powiedzenie, które przytaczam w niemal każdym wywiadzie. Cieszę się, że tym razem zrobiłeś to Ty! Co zaś tyczy się samej zabawy, cały czas lubię operować kolorem i logotypem. Lubię wyciągać znane już kroje czy fasony i przerabiać je od nowa. Daje mi to nie tylko dużą przyjemność, ale bywa też bardzo inspirujące dla innych projektantów z mojego zespołu.

A co cię nudzi w modzie?

Nudzi mnie dużo, coraz więcej. Najczęściej nudzi mnie to, co oferują sieciówki. Mniejsza o to, że są ich setki a nawet tysiące. Problem z nimi polega na tym, że każdy ze sklepów wygląda tak samo i oferuje to samo. Ale nie namówisz mnie, żebym podał nazwy konkretnych marek.

Innym hasłem, które mocno mi się z Tobą kojarzy jest „MBA”, czyli „Master of Business Administration”. Nie skończyłeś żadnych studiów biznesowych. Ten skrót pada jednak w większości wywiadów z Tobą, które przeczytałem.

Fakt. Często do niego nawiązuję, bo choć nie zdobyłem żadnego dyplomu uniwersyteckiego, to jednak mam za sobą wiedzę, której może mi pozazdrościć niejeden absolwent. Kiedy wchodziłem do branży modowej, nie miałem zielonego pojęcia o biznesie, co z czasem przyniosło przykry skutek. Moim „dyplomem” było bankructwo mojej firmy. To dzięki niemu nauczyłem się najwięcej o prowadzeniu własnej firmy, o rynku mody, mediach, marketingu. Nigdy wcześniej nie odebrałem tak przydatnej lekcji. Na początku bolało, ale to była najlepsza nauczka od losu, jaką mogłem dostać.

Nie zrobiłeś kariery sportowej, o jakiej marzyłeś. Jak sam mówisz, byłeś za niski, żeby grać w koszykówkę i zbyt słaby, żeby uprawiać futbol amerykański. Miłość do sportu została ci jednak do dzisiaj. Jakie dyscypliny udaje ci się wciąż uprawiać?

Fakt, z karierą w sporcie nie wyszło. Ale może to i dobrze, dzięki temu mogłem zająć się modą! (śmiech). Nigdy nie odpuściłem jednak aktywnego trybu życia. Z racji na fakt, że ostatnio pracuję trochę mniej, mam więcej czasu na sport. Jeżdżę na nartach, nurkuję, ścigam się na rowerze, uprawiam jogging, gram w tenisa, chodzę na siłownię i na jogę. Jak widzisz, jest tego całkiem sporo.

A wyścigi samochodowe?

O tak! Uwielbiam wyścigi samochodowe! Nigdy bym jednak nie odważył się wsiąść do bolidu. Od tego mamy Lewisa.

Skoro mowa o sportowcach, to przypomnę, że przed Lewisem twarzą twoich ubrań był Rafael Nadal. Są na świecie inni sportowcy, których dokonania szczególnie śledzisz?

Oprócz Rafaela, śledzę też karierę Novaka Djokovica, to pewnie dlatego, że sam często grywam w tenisa. Uwielbiam też patrzeć też na Christiano Ronaldo, Leo Messiego i Toma Brady’ego.

A Megan Rapinoe, kapitankę amerykańskiej drużyny futbolowej?

Tak, zdecydowanie. Mocno trzymałem kciuki za ich wygraną w Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej Kobiet. Jak widać, pomogło!

Meghan jest teraz na absolutnej fali. Może to razem z nią powinieneś zaprojektować kolejną sportową kolekcję?

Nie myśleliśmy o tym, ale może faktycznie powinniśmy to rozważyć. To nie taki zły pomysł.

W wielu wywiadach mówiłeś z niepokojem o tym, że rynek mody w najbliższych latach raczej nie zwolni. Nie pozwoli mu na to ekonomia. Jak widzisz przyszłość mody, którą sam współtworzysz od ponad trzech dekad?

Moda na pewno będzie się cały czas rozwijała. Ciężko mi wyrokować, jaka będzie przyszłość całej branży. Wiem jedynie, że jeśli ktoś będzie chciał odnieść w niej sukces, będzie musiał tworzyć produkty, które będą różnorodne i świeże.

Tak samo jak przez lata nie zmieniał się styl preppy, w lansowaniu i promowaniu którego masz swój duży udział. Nosiłeś koszulki polo, kamizelki w serek, chinosy i marynarki z naszywkami uczelni, od razu było wiadomo, do jakiej klasy należysz lub gdzie aspirujesz. Z czasem w modzie wszystko się pokomplikowało, a marki zaczęły mieszać style z różnych rejestrów. Dziś, patrząc na poszczególne ubrania, jesteś w stanie odgadnąć, kto je zaprojektował?

Ciężko dziś o coś takiego w modzie jak „czysty styl”. Faktycznie rynek się mocno przemieszał. Kiedy patrzę na obecne projekty takich domów mody jak Yves Saint Laurent, Celine, Vetements i wiele innych brandów luksusowych, wszystkie mają takie same bomberki, dżinsy, płaszcze, koszule w stylu westernowskim… To prawda, że większość marek ma bardzo podobne ubrania z linii Basic. Ja staram się jednak nieco urozmaicać i projektować je tak, żeby odróżniały się od innych dostępnych na rynku.

O to, żeby być widocznym i odróżniać się od innych, zadbałeś już na początku istnienia swojej marki. W 1985 roku na ulicach Nowego Jorku pojawiły się zamówione przez Ciebie a zaprojektowane przez George’a Loisa bilbordy z popularną grą w wisielca i Twoim logo. Przechodnie mieli uzupełnić brakujące litery nazwisk 4 wielkich amerykańskich projektantów mody męskiej. Chodziło o uznanych już wówczas Ralpha Laurena, Perry’ego Ellisa i Calvina Kleina i początkującego dopiero Tommy’ego Hilfigera. Branżowe media uznały, że był to niezwykle zuchwały ruch. Ale, jak dziś już wiemy, opłaciło się. Jeśli ta kampania miałaby się zdarzyć współcześnie, kogo byś dziś w niej umieścił?

Na pewno wciąż „wisiałby” tam Ralph Lauren. Oprócz niego zapewne także Tom Ford i Marc Jacobs. Obaj to Amerykanie. No i oczywiście Tommy Hilfiger. W tej kwestii po dziś dzień nic się nie zmieniło!

ZOBACZ: Tommy Hilfiger i Lewis Hamilton tworzą czwartą wspólną kolekcję. Co w niej znajdziesz? [ZDJĘCIA]

CZYTAJ: Rafael Nadal w kampanii Tommy Hilfiger „Underwear”

ELLE MAN POLECA: Tommy Hilfiger świętuje 35-lecie w nowej kolekcji na wiosnę 2020 [GALERIA]