Dwoje ludzi. Dwoje artystów. Dwie dusze. On jest legendą. Ona legendą się staje. Markowscy. On ogłosił, że kończy współpracę z Perfectem i być może nie nagra już nic więcej. Ona jest w rozkwicie kariery i dopiero się rozkręca. Ich wspólna płyta to wydarzenie bez precedensu. Trudno znaleźć w polskiej, a nawet światowej przestrzeni muzycznej duet tak uzdolnionych ojca i córki. Zdarzają się wprawdzie rodzinne kolaboracje, ale nie przypominam sobie, żeby któraś z nich była tak udana.

Jak tysiące melosłuchaczy zadawałem pytanie: „Dlaczego dopiero teraz?!”. Kiedy przesłuchałem płytę, zrozumiałem. Zapewne można byłoby ją nagrać wcześniej. Być może byłaby nawet bardzo dobra. Ale nie byłaby doskonała, taka jaką jest teraz. Z jakiego powodu? Kiedyś dostalibyśmy płytę uzdolnionej rockowej dziewczyny, która śpiewa z tytanem polskiego rocka. Ale widać byłoby dysproporcje, bo bardzo trudno zmierzyć się z legendą, szczególnie kiedy legenda przy okazji jest ojcem.

ZOBACZ: Eric Clapton to jeden z największych kolekcjonerów rzadkich zegarków. Co posiada słynny muzyk?

Tymczasem „Lustro” nagrane jest przez równorzędnych partnerów. Uważnych na siebie, słuchających się nawzajem, prowadzących piękną muzyczną konwersację, opowiadających sobie świat, w którym przewodnikiem jest raz jedno, raz drugie. W odpowiednim momencie dokręcają śrubę i w należnym odpuszczają. Są ze sobą, razem, szczęśliwi i... bezpieczni. Co tu dużo mówić, ta płyta powstała z wielkiej, wielkiej miłości. To bardzo czuć i nie sposób tej płyty nie kochać.

Nie ma takich słów we Wszechświecie, którymi można byłoby opisać wspaniałość Grzegorza Markowskiego jako twórcy. Wierzę, że odejście z Perfectu to początek nowej, muzycznej drogi. Czekam z niecierpliwością na dalsze jego poczynania i bluesy, bo to najlepszy człowiek do śpiewania bluesa w Polsce.

CZYTAJ TEŻ: „My” zamiast „ja", czyli o wspólnocie obyczajowej, kulturowej, stylistycznej i nie tylko [FELIETON]

Blues gra też coraz wyraźniej w głosie i w sercu Patrycji Markowskiej. Od wielu lat przyglądam się temu jak znakomicie się rozwija. Eksperymentuje, bawi się, zahacza, próbuje. Z każdą nową płytą zaskakuje fanów, nie daje im odsapnąć, przyzwyczaić, rozleniwić się. Niewiele jest wokalistek, które tak wiele wymagają od siebie, tak dużo dają publiczności i tak bardzo chcą więcej i więcej. Jest piękną kobietą i pięknym człowiekiem. Ile w Jej duszy gra i jakie nieprzebrane pokłady wrażliwości ma w sobie, słychać chociażby w wydanym chwilę temu singlu „Coraz mniej”. To piosenka na chwile po rozstaniu, na czas spędzony tylko ze sobą, ale też utwór do kochania…

Ale ma też Patrycja Markowska jeszcze inne oblicze. Jak wieść niesie, jest podobno wspaniałą performerką na koncertach. Potrafi rozruszać każdą publiczność i swoją energią rozgrzać nawet najbardziej lodowate serca. Niestety nigdy nie udało mi się być na Jej koncercie. Kiedy oglądam fotosy z Jej trasy, to myślę, że potrafi być tak samo dobra jak Tina Turner, która grała najlepsze rockowe koncerty świata. I marzę sobie czasami, że jak już kiedyś dotrę na koncert Patrycji, to w pewnym momencie powie, tak samo jak Tina: „Zrobię teraz coś, czego nigdy nie robię na koncertach. Usiądę”. Uspokoi oddech, przytrzyma emocje, skupi na sobie całą uwagę publiczności i zaśpiewa pięknego bluesa „O złotym chłopaku z ulicy Złotej”.

  • Droga
  • Grzegorz Markowski, Patrycja Markowska
  • Wydawnictwo Agora

---------

Tomasz Sobierajski - socjolog z zawodu i z pasji, badacz społecznych zjawisk i kulturowych trendów. Naukowiec 3.0 nie bojący się trudnych wyzwań i multidyscyplinaroności. Autor kilkunastu książek o sprawach ważnych. Wykładowca akademicki i akademik z ambicjami. Znakomity słuchacz oraz wnikliwy obserwator. Kustosz dobrych manier i trener poprawnej komunikacji. Apostoł dobrej nowiny i przeciwnik złych emocji. Z zamiłowania sportowiec i podróżnik. Wegetarianin, cyklista i optymista. Nowojorczyk z duszy, berlińczyk z miłości i warszawianin z wyboru.