W latach 80. XX wieku rozpoczął się prawdziwy bum na filmowe parodie. Twórcy komedii brali na warsztat kilka znanych filmów z epoki i wyśmiewali je na przeróżne sposoby. Popularność tego gatunku obecnie nieco przygasła, z niewyjaśnionego właściwie powodu, ale to co pozostało po latach słusznie minionych, wciąż śmieszy.

W naszym zestawieniu znajdziecie pięć propozycji kultowych filmowych parodii. To lista całkowicie subiektywna, ponieważ podobnych filmów powstało znacznie więcej i zrozumiałym jest, że każdy może mieć inne spojrzenie na tego typu zestawienie. Zaczynajmy!

Czy leci z nami pilot? (1980)

Trio Jim Abrahms, David Zucker oraz Jerry Zucker stworzyli dzieło genialne i przełomowe. Wydaje się, że popularność filmowych parodii rozpoczęła się właśnie od „Czy leci z nami pilot?”. Pełna absurdów historia Teda Strikera, który zmuszony został do awaryjnego lądowania samolotem pasażerskim, bawi aż do dzisiaj. Choć produkcja ma na karku ponad 40 lat, jej humor jest ponadczasowy. W filmie zagrali Robert Hays, Lloyd Bridges koszykarz Kareem Abdul-Jabbar oraz ikona komediowych parodii – Leslie Nielsen.

Ściśle Tajne (1984)

Wspomniana trójka reżyserów i scenarzystów przygotowała kolejne kultowe dzieło w 1984 roku. Historia o rockandrollowym wokaliście, który pomaga ruchowi oporu w NRD to tylko przykrywka do tego, żeby stworzyć chyba najbardziej absurdalny film w całym zestawieniu. Żartów i gagów w „Ściśle tajne” jest na pęczki i często są one najwyższej klasy. Warto wspomnieć, że w filmie główną rolę zagrał sam Val Kilmer.

Kosmiczne jaja (1987)

Przeróbka kultowych „Gwiezdnych wojen”? Nie ma sprawy! „Kosmiczne jaja” to dzieło innej legendy komediowych parodii – Mela Brooksa. Wziął on na warsztat słynną trylogię Sci-Fi i zrobił coś, czego chyba nikt się nie spodziewa. To naprawdę są kosmiczne jaja! Oczywiście dzieło to najlepiej zrozumieją osoby znające uniwersum „Gwiezdnych wojen”, ale bardziej uniwersalnych gagów również w nim nie brakuje. Obsadę produkcji tworzą John Candy, Rick Moranis, Bill Pullman czy sam Mel Brooks.

Seria – Naga broń (1988-1994)

Wybranie jednego najlepszego filmu z serii „Naga broń” (pojawiły się ostatecznie trzy) nie jest możliwe, dlatego postanowiliśmy wskazać cały cykl, który obecnie uznawany jest za kultowy. Wspomniany już Leslie Nielsen wprowadził komediowe aktorstwo na wyższy poziom, tworząc postać – Franka Drebina – doskonałą. Losy fajtłapowatego policjanta, który jakimś sposobem zawsze ratuje świat przed złoczyńcami, naszpikowane są gagami i absurdem. Ogląda się to znakomicie!

Robin Hood: Faceci w Rajtuzach (1993)

Na koniec jeszcze raz Mel Brooks, ale tym razem rozprawiający się z legendą Robin Hooda. Uwierzcie lub nie, ale takiej historii angielskiego bohatera ludowego nie znacie! Absurd goni absurd, a film nawet dziś ogląda się po prostu świetnie. Nie brakuje w nim humoru sytuacyjnego i sporej dawki akcji. W „Robin Hood: Faceci w Rajtuzach” zagrali Cary Elwes, Richard Lewis, Roger Rees oraz Amy Yasbeck.